Polski episkopat zmienił strategię medialną - ocenił w "Faktach po Faktach" w TVN24 teolog i prawnik Piotr Szeląg, odnosząc się do konferencji prymasa Wojciecha Polaka zorganizowanej po posiedzeniu Rady Stałej Episkopatu. Pisarz i watykanista Jacek Moskwa dodał, że "testem wiarygodności" byłyby dymisje biskupów, którzy tuszowali przypadki pedofilii wśród księży.
W środę w Warszawie odbyły się obrady Rady Stałej Konferencji Episkopatu Polski, których głównym tematem było omówienie dalszych działań Kościoła w Polsce w sprawie ochrony małoletnich przed nadużyciami seksualnymi osób duchownych. Na spotkaniu biskupi zatwierdzili tekst oświadczenia, w którym napisali między innymi: "Przyznajemy, że jako pasterze Kościoła nie uczyniliśmy wszystkiego, aby zapobiec krzywdom".
CZYTAJ WIĘCEJ: EPISKOPAT O PEDOFILII W KOŚCIELE >
"Testem wiarygodności byłyby dymisje"
Pisarz i watykanista Jacek Moskwa ocenił w "Faktach po Faktach" w TVN24, że "sytuacja jest dynamiczna i dramatyczna". - Gdyby kilka dni temu ktoś mnie zapytał, czy taki list powstanie, powiedziałbym: "chyba nie". Tymczasem czytamy przyznanie prawdy filmowi [Tomasza - przyp. red.] Sekielskiego ["Tylko nie mów nikomu" - red.], który jest wstrząsający - dodał.
- Jako dziennikarz muszę powiedzieć, że obejrzałem go bardzo uważnie. Nie mam do niego żadnego zarzutu, nie jest to film antykościelny - zaznaczył.
Stwierdził jednocześnie, że oświadczenie biskupów "jest niewystarczające, bo nie znalazło się uderzenie we własne piersi biskupów, dotyczące sprawy zamiatania pod dywan, przenoszenia z parafii do parafii".
Zaznaczył przy tym, że powinniśmy "doceniać wagę tego gestu". - Ten list powinien być czytany w trakcie mszy w najbliższą niedzielę. Jest to niedziela nie tylko wyborcza, (...) ale przede wszystkim będą to msze komunijne - i wierni i te dzieci, które będą przystępowań do komunii, powinni to usłyszeć - podkreślił Moskwa.
Ocenił, że "testem wiarygodności byłyby dymisje tych biskupów, którzy [uczestniczyli - przyp. red.] w procederze ukrywania prawdy o tych przypadkach pedofilii".
- Gdyby ktoś z biskupów jako pierwszy - nie czekając na papieża Franciszka - podał się do dymisji, powiedział: "tak, biję się w piersi, bo coś takiego nastąpiło, zawiniłem", to byłby jakiś test - powiedział pisarz i watykanista w "Faktach po Faktach".
"Polski episkopat zmienił strategię medialną"
Prawnik, teolog i były ksiądz Piotr Szeląg powiedział w TVN24, odnosząc się do informacji przedstawionych przez prymasa Polski po obradach Rady Stałej KEP, iż "dzisiejszy briefing jest jedynie znakiem tego, że polski episkopat zmienił strategię medialną".
- Do ukazania się filmu Sekielskich episkopat próbował przekonać, że kwestia pedofilii jest kwestią powszechną, że Kościół jest jednym ze środowisk, w którym to zjawisko występuje i występuje marginalnie - wkazywał.
- W sytuacji, kiedy ten dokument [braci Sekielskich - przyp. red.] konkretnie i wyraźnie pokazuje, że jest to proceder systemowo chroniony w tej instytucji, przyjęto zmianę strategii na przyznanie się do winy i zadeklarowanie tego, że w przyszłości coś zrobimy - podkreślił Szeląg.
Wizyta Sicluny to "bardziej spektakl medialny niż jakieś realne działanie"
Goście "Faktów po Faktach" dyskutowali też o wizycie w Polsce arcybiskupa Malty Charlesa Scicluny - drugiego sekretarza watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary, który od lat zajmuje się sprawą pedofilii w Kościele. Przyjedzie on w czerwcu na zebranie plenarne Konferencji Episkopatu Polski w Świdnicy.
Moskwa powiedział, że "nie sądzi", aby ta wizyta wstrząsnęła polskim Kościołem. - Tendencja przeciwna papieżowi Franciszkowi jest w Kościele polskim bardzo silna. Jest to podskórne, bo trudno w Kościele katolickim otwarcie występować przeciwko papieżowi. Niemniej rozmaite imprezy, seminaria, dyskusje zmierzają w tym kierunku - dodał watykanista.
- Papież Franciszek jest trochę nieprzewidywalny, może nawet dojść do dymisji, do rozwiązania episkopatu, tak jak to było w Chile - ocenił.
- Ale ja w to wątpię - przyznał jednocześnie. [Polski Kościół - przyp. red.] To nie jest Kościół chilijski, gdzie tych biskupów jest stosunkowo niewielu. To jest wielki, potężny Kościół i gdyby on się zbuntował, to naprawdę byłoby trzęsienie ziemi - wskazywał watykanista.
Również Szeląg stwierdził, że wizyta Scicluny nic "nie zmieni, bo ona jest symboliczna".
- Jest jednodniowa. Dzisiaj słyszeliśmy, że arcybiskup Scicluna poświęci dziennikarzom jedynie godzinę. To jest bardziej spektakl medialny niż jakieś realne działanie - ocenił gość TVN24.
Autor: ads//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24