Jacek Kurski już dawno wyszedł z roli czynnego polityka i pytanie, czy tak można wychodzić, wracać - powiedział w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 poseł PiS Marcin Horała, pytany o możliwy start byłego prezesa TVP w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Przyznał, że "osobiście miałby tutaj dużą wątpliwość". Odniósł się także do wydatków na promocję Centralnego Portu Komunikacyjnego.
Termin rejestracji list kandydatów na posłów do Parlamentu Europejskiego upływa 2 maja. W sztabach wyborczych poszczególnych partii trwają rozmowy na temat ostatecznego kształtu list z nazwiskami osób, które wystartują w tych wyborach.
Wśród nazwisk, które pojawiają się jako potencjalni kandydaci PiS w wyborach do europarlamentu, wymienia się byłych posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, a także byłego szefa TVP Jacka Kurskiego i byłego prezesa Orlenu Daniela Obajtka.
Kurski na listach? Horała: miałbym tutaj dużą wątpliwość
Marcin Horała został zapytany w środę w "Rozmowie Piaseckiego", czy wziąłby na listy Kurskiego.
- Osobiście miałbym tutaj dużą wątpliwość, to nie jest moja decyzja, bo Jacek Kurski już dawno wyszedł z roli czynnego polityka i pytanie, czy tak można wychodzić, wracać, wychodzić, wracać - powiedział.
Pytany, w którym momencie wyszedł z roli czynnego polityka, odparł, że wtedy, kiedy został prezesem Telewizji Polskiej.
Pytany o Obajtka, powiedział, że "to trochę ta sama historia". - Na szczęście to nie są moje decyzje. Ja w każdym razie nie chcę kandydować, nie wybieram się do europarlamentu - dodał.
Horała: było mnóstwo dezinformacji na temat CPK
Były pełnomocnik rządu ds. PCK został zapytany także, czy wiedział o wszystkich wydatkach związanych z Centralnym Portem Komunikacyjnym, które wychodzą na jaw. Prowadzący program Konrad Piasecki wskazał między innymi na kwotę 400 tysięcy złotych przekazaną na remont kościoła w Wiskitkach w województwie mazowieckim.
- Absolutnie nie zajmowałem się tym w takim szczególe. Mówimy tutaj o całym obszarze, który stanowił jeden procent mniej więcej aktywności spółki, a z tego jednego procenta o poszczególnych działaniach, które stanowią mniej niż jeden procent z tego procenta - powiedział.
Mówił, że "żyliśmy i ja też żyłem bardzo pod presją, żeby wydatki na promocję, na marketing minimalizować, żeby one zeszły poniżej unijnego wskaźnika - jeden procent wartości projektu". Horała powiedział, że to była kwota 27 milionów złotych.
Jak mówił Horała, czasem nie można przewidzieć zarzutów, jakie mogą się pojawić, więc "teraz ma żal, że ten projekt, który poza swoimi istotowymi korzyściami dla gospodarki, dla społeczeństwa i tak dalej mógłby też być wspaniałą powieścią o Polsce rozwijającej się, dynamicznej, dołączającej do najlepiej rozwiniętych państw na świecie, nie był promowany dużo szerzej, bo jak widać nawet zbijając to do absolutnego minimum, zarzut i tak będzie".
Według niego "było mnóstwo dezinformacji na temat CPK". - Trzeba było ten wizerunek odkręcać - dodał.
Horała o piknikach CPK: popełniłem błąd, że pojawiłem się na drugim
Odniósł się także do organizacji pikników promujących CPK. W jego okręgu wyborczym odbyły się dwa z 10 pikników.
Pytany, dlaczego dwa odbyły się akurat tam, powiedział, że "teraz po latach nie mam zielonego pojęcia". - Prawdopodobnie dlatego, że żeby zorganizować taki piknik trzeba powiązać wiele różnych nitek - lokalne władze, zabezpieczenie, a mi, jako osobie, która je zna, było łatwiej pomóc i to zorganizować - dodał.
Zaznaczył, że te pikniki nie odbywały się w roku wyborczym. - Na jednym z nich się w ogóle nie pojawiłem, na drugim popełniłem ten błąd i się pojawiłem, wszedłem na scenę na trzy minuty, przywitałem i życzyłem dobrej zabawy - mówił.
Horała: być może Kamiński faktycznie się bardzo zdenerwował
Horała odniósł się także do przesłuchania Mariusza Kamińskiego przed komisją śledczą do sprawy wyborów kopertowych. Początek miał burzliwy przebieg. Przewodniczący Dariusz Joński zadał mu pytanie, opierając się na zeznaniach Michała Wypija, byłego posła Porozumienia. - Dlaczego podczas spotkania w willi premiera pan wpadł w furię do tego stopnia, że sam prezes Kaczyński musiał pana uspokoić? Chciałbym pana wprost zapytać, czy był pan pod wpływem środków, substancji odurzających, czy był pan trzeźwy? - zapytał Joński.
- Jest pan świnią - odpowiedział Kamiński. Po tych słowach wstał i wyszedł z sali. Wrócił po kilku minutach.
CZYTAJ WIĘCEJ: Dlaczego nie podpisał umowy na przygotowanie wyborów? Kamiński: wystawiłem coś, co można określić jako promesę
Horała pytany, czy nie sądzi, że szef służb specjalnych i były szef MSWiA powinien trzymać jednak nerwy na wodzy, odparł, że "przede wszystkim przewodniczący komisji śledczej prowadzący przesłuchanie powinien koncentrować się na sprawach w jakikolwiek sposób istotnych dla sprawy, którą bada, a nie stosować tego typu zaczepki".
- Nie będzie pan zaprzeczał, że czasem podczas spotkań polityków pije się alkohol? - zapytał Piasecki. - Oczywiście. Może nie w czasie spotkań polityków, natomiast politycy są ludźmi jak każdy inny i pewnie statystycznie równie często czasem się spotykają w bardziej towarzyskich okolicznościach. Plus jeszcze zdarzają się oficjalne okazje, gdzie jakiś kieliszek wina, czy szampana jest podany - dodał.
Odnosząc się do zeznań Wypija, powiedział, że "być może minister Mariusz Kamiński, nie wiem, nie byłem świadkiem tego spotkania, faktycznie się bardzo zdenerwował". Dodał, że "to, że ktoś się zdenerwował jeszcze nie świadczy, że nadużył alkoholu".
- Jakie to ma znaczenie dla sprawy? Żadne - powiedział poseł PiS.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24