Rekonstrukcja porwania Krzysztofa Olewnika w jego domu w Drobinie. Eksperyment śledczy z udziałem podejrzanego Jacka K. ma pomóc ustalić szczegóły tragicznych wydarzeń sprzed ośmiu lat i zweryfikować sprzeczności w jego zeznaniach. - Najprawdopodobniej chodzi o niejasności związane z bilingami - uważa Włodzimierz Olewnik.
O sprawie napisała "Rzeczpospolita". Jak dowiedziała się TVN24, rekonstrukcja rozpoczęła się o godzinie 10. Została opóźniona o godzinę ze względu na pogodę i zacznie się jak tylko z więzienia w Sztumie zostanie przywieziony Jacek K., dawny przyjaciel uprowadzonego, obecnie jeden z podejrzanych. Prokuratura zarzuca mu udział w gangu, który porwał i zabił Olewnika. Od lutego K. przebywa w areszcie. Prokuratorzy chcą odtworzyć przebieg zdarzeń z dnia porwania biznesmena na podstawie zeznań Jacka K. Liczą, że w ten sposób uda się zweryfikować jego wersję.
- Taki eksperyment z udziałem podejrzanego stosowany jest dosyć rzadko. Chodzi w nim o to, by praktycznie sprawdzić, czy podane przez niego okoliczności mogły mieć miejsce i wyglądały tak, jak je przedstawił – mówi „Rz” rozmówca z wymiaru sprawiedliwości.
Chodzi o bilingi?
W rekonstrukcji będzie brała udział rodzina Krzysztofa Olewnika. Ojciec Krzysztofa, Włodzimierz Olewnik przyznaje, że w zeznaniach podejrzanego jest dużo sprzeczności, które wymagają wyjaśnienia. - Nie znam dokładnie materiału dowodowego, ale przypuszczam, ze chodzi o niejasności związane z bilingami – powiedział w TVN24.
Prokuratura tego nie potwierdza, jednak w trakcie eksperymentu Jacek K. ma wskazać, w których miejscach odbierał telefon komórkowy i nawiązywał połączenia. To ważne, bo m.in. w dniu porwania z komórki Jacka K. ktoś kontaktował się z porywaczami. W 2001 r. billing rozmowy pokazano ojcu ofiary. Potem gdzieś zaginął.
"Jak można prowadzić sprawę, jeśli się nie obejrzało miejsca"
Czterech pierwszych prokuratorów w ogóle nie było na miejscu zdarzenia. Dopiero piąty, pan Wasilewski przeprowadził wizję lokalną. Poprzedni prokuratorzy tego nie zrobili, co jest dziwne, bo jak można prowadzić sprawę, jeśli się nawet nie obejrzało miejsca zdarzenia? mb
Jak dodał, komisja chce zbadać, dlaczego prokuratorzy się do tej sprawy nie przykładali. - Czy chodziło o nawał pracy i brak kompetencji, czy być może ta sprawa uchodziła za taką, jaką się lepiej nie zajmować? – pyta Biernacki.
Olewnika uprowadzono w październiku 2001 r. Sprawcy więzili go przez wiele miesięcy, a ostatecznie zabili mimo otrzymanego okupu w wysokości 300 tys. euro. Rodzina Olewników ma pretensje do władz m.in. o to, że na początkowym etapie sprawy prowadzono ją niefrasobliwie, zajmowano się pobocznymi wątkami i forsowano wersję o tym, że Olewnik - mając problemy w biznesie i życiu osobistym - sfingował swoje porwanie.
Jacek K. uważa, że jest niewinny.
Źródło: TVN24, Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24