- Maria Kiszczak mówiła, że jej mąż powiedział przed śmiercią, że jak będzie miała problemy finansowe, ma zgłosić się do prezesa IPN z ofertą sprzedaży dokumentów - powiedziała Agnieszka Sopińska-Jaremczak, rzecznik IPN. Dodała, że wdowa po gen. Kiszczaku zażądała za dokumenty 90 tys. złotych.
Wdowa po gen. Czesławie Kiszczaku zaoferowała IPN sprzedaż dokumentów, które powinny być w archiwum, prokurator IPN zabezpieczył je - poinformowało we wtorek IPN. Według żony Kiszczaka wśród dokumentów jest notatka dotycząca spotkania z TW "Bolkiem" w 1974 r. Sama Maria Teresa Kiszczak mówiła w rozmowie z RMF FM, że to pracownicy IPN zaproponowali jej zapłatę za dokumenty. Instytut zaprzeczył tym doniesieniom.
Rzeczniczka IPN Agnieszka Sopińska-Jaremczak przekazała, że Maria Kiszczak zażądała za całość posiadanych dokumentów 90 tys. złotych. Maria Kiszczak miała tłumaczyć, że ma problemy finansowe, potrzebuje pieniędzy na "sprawy związane z pogrzebem, postawienie nagrobka mężowi, jej dzieci mają kredyt i musi zatrudnić Ukrainkę". - Wyliczyła taką kwotę, którą podała podczas spotkania - tłumaczyła rzeczniczka.
Pierwszy kontakt Marii Kiszczak z IPN miał nastąpić na przełomie stycznia i lutego br. - Chciała spotkać się z prezesem IPN. Asystent proponował, że to on się z nią spotka, ona (wdowa po gen. Kiszczaku - red.) powiedziała, że spotka się tylko z prezesem. To spotkanie zostało wyznaczone, odbyło się w gronie kilku osób, prezesowi towarzyszył dyrektor biura i doradca - poinformowała Sopińska-Jaremczak.
- Maria Kiszczak rozpoczęła od stwierdzenia, że jej mąż powiedział przed śmiercią, że jak będzie miała jakiekolwiek problemy finansowe, ma zgłosić się do prezesa IPN z ofertą sprzedaży dokumentów. Na potwierdzenie swoich słów przedstawiła dwustronnie zapisaną kartkę - informację opracowaną ze spotkania z TW "Bolek" w dniu 16 XI 1974 roku.
- Pani Kiszczak powiedziała, że ma więcej tego typu dokumentów. Została poinformowana, że sprawa musi zostać załatwiona zgodnie z prawem. O sprawie natychmiast został powiadomiony naczelnik oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu - mówiła rzeczniczka. Dodała, że po spotkaniu została sporządzona notatka służbowa, na podstawie której zawiadomiono prokuratora. - Czymś takim się nie handluje, a na pewno nie w IPN - zaznaczyła rzeczniczka.
Dodała, że nie może powiedzieć w tym momencie, co zawierały zabezpieczone dokumenty.
TW "Bolek"
Lech Wałęsa wielokrotnie oskarżany był o to, że jest TW "Bolkiem". Konsekwentnie temu zaprzeczał. W 2000 r. Sąd Lustracyjny orzekł, że Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie był agentem służb PRL. Sąd uznał wówczas, że SB fałszowała akta dotyczące Wałęsy i nie ma - oprócz wypisu z rejestru SB - jakiegokolwiek dowodu, który potwierdzałby fakt współpracy Wałęsy jako TW "Bolek".
W 2010 r. pion lustracyjny IPN uznał, że nie wystąpi o wznowienie procesu lustracyjnego Wałęsy, bo ocenił, że wydana przez Instytut słynna książka "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii" autorstwa Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka "nie przynosi nowych faktów". Książka stawiała tezę, że Wałęsa był agentem SB w początkach lat 70., a jego proces lustracyjny był nierzetelny.
Autor: kło/kk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24