- Nie ma żadnych materiałów - zapewnił w piątek ambasador RP w Berlinie Andrzej Przyłębski, odnosząc się do faktu, że Instytut Pamięci Narodowej sprawdza jego oświadczenie lustracyjne po odnalezieniu w archiwum teczki tajnego współpracownika PRL-owskich służb zarejestrowanego pod pseudonimem "Wolfgang". "Wolfgangiem" był Przyłębski.
Ambasador przyjechał do Warszawy w związku z wizytą w Polsce prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera. Zapytany przez dziennikarzy o toczące się w jego sprawie postępowanie IPN dotyczące weryfikacji jego oświadczenia lustracyjnego, Andrzej Przyłębski zaprzeczył, jakoby współpracował ze służbami specjalnymi PRL.
"Nie ma żadnych materiałów"
- Spodziewam się uniewinnienia, bo nie ma żadnych materiałów - mówił Przyłębski.
Zapytany o teczkę personalną TW "Wolfgang", którą właśnie bada IPN, odpowiedział: - Czy jest tam chociaż jeden materiał podpisany przez TW "Wolfgang"? Nie ma nic. Jest jeden materiał podpisany moim nazwiskiem na temat mojego kuzyna i to jest wcześniejszy materiał. I on absolutnie nie wchodzi w grę. To jest zeznanie z moim podpisem na temat człowieka, który trzy lata wcześniej wyemigrował do USA. Tyle. I myślę, że tutaj sprawa jest dość jasna, to nie jest związane z TW "Wolfgang" - podkreślił Przyłębski, dodając, że zamierza przyjechać na przesłuchanie IPN-u.
Ambasador spodziewa się, że w śledztwie IPN nie będzie żadnych świadków, "skoro nie ma żadnych materiałów". Jeżeli chodzi o kuzyna, którego dotyczy podpisane zeznanie, to "jest on w Stanach Zjednoczonych i jeśli będzie miał ochotę, to przyjedzie, a jak nie będzie miał ochoty, to przyjedzie za kilka lat, na emeryturę" - stwierdził Przyłębski. - Ale to nie jest mój problem" - dodał.
Weryfikacja oświadczenia lustracyjnego
Biuro Lustracyjne Instytutu Pamięci Narodowej wdrożyło procedurę weryfikacji oświadczenia lustracyjnego Andrzej Przyłębskiego na początku marca po ujawnieniu informacji o zachowanej w zbiorach Instytutu teczce personalnej tajnego współpracownika o pseudonimie "Wolfgang".
Z dokumentów z lat 1979-80 wynika, że TW "Wolfgang" "został pozyskany do współpracy 11 czerwca 1979 roku" - jak podano - w celu "zapewnienia dopływu informacji operacyjnych dotyczących przejawów działalności antysocjalistycznej w środowisku studenckim w Poznaniu".
Niewykluczone, że "podpisał jakieś zobowiązanie"
Sam Przyłębski mówił, że jest niewykluczone, iż szantażowany, pod groźbą nie tylko odmowy wydania paszportu, ale także relegowania ze studiów za kolportaż pism antykomunistycznych, mógł podpisać jakieś zobowiązanie. - Ale związane z tym, że będę "uważny" i "ostrożny" w Anglii, by nie podejmować współpracy ze środowiskami antyrządowymi w Wielkiej Brytanii i że opowiem o swoim pobycie w Anglii - wyjaśniał ambasador.
W oświadczeniu MSZ w sprawie Przyłębskiego podkreślono, że resort nie ma informacji, by IPN podważył prawdziwość jego oświadczenia, w którym zaprzeczył on współpracy z SB. Resort zaznaczył, że Przyłębski kilkakrotnie przechodził procedurę sprawdzającą.
Autor: kb//now / Źródło: PAP, TVN24