Minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński potwierdził w TVN24, że naprawa policyjnego Black Hawka, który został uszkodzony na pikniku w Sarnowej Górze, to "gigantyczny koszt" przekraczający dwa miliony złotych. Poinformował też, że pilot śmigłowca, już po incydencie, "dostawał podwyżki".
Gościem Radomira Wita w "Jeden na jeden" w TVN24 był Marcin Kierwiński, minister spraw wewnętrznych i administracji. Mówił między innymi o audycie prowadzonym w sprawie incydentu z udziałem policyjnego Black Hawka, który w sierpniu ubiegłego roku zerwał przewód odgromowy linii energetycznej w pobliżu osób obserwujących przelot.
Potwierdził pojawiające się informacje, że naprawa śmigłowca to "gigantyczny koszt" przekraczający dwa miliony złotych.
- Ten Black Hawk jest uziemiony do maja, wtedy ma skończyć się remont. Ale to, co najbardziej szokujące w tej sprawie to to, że zaraz po tym incydencie, po tym zagrożeniu w ruchu lotniczym nie zakończono w ministerstwie nawet postępowania szkodowego. To my jako nowa ekipa zakończyliśmy to postępowanie. (...) To oznaczało, że tak naprawdę osoby potencjalnie odpowiedzialne nie zapłaciłyby nawet złotówki za to, do czego doprowadziły - powiedział.
Kierwiński: pilot dostawał podwyżki
Jak dodał Kierwiński "szokujące jest to", że pilot Black Hawka "po tym wypadku dostawał podwyżki".
- To trochę przypomina sytuację z panem komendantem (głównym policji Jarosławem) Szymczykiem. Pan Szymczyk prawie wysadził pół komendy granatnikiem, ale dostawał nagrody - co kwartał 20 tysięcy złotych od ministra Kamińskiego. Widać, że niezależnie od sytuacji panowie ministrowie lekką ręką rozdawali nagrody i pieniądze - mówił gość TVN24.
- W obu tych sytuacjach mam wrażenie, że była taka refleksja, że trzeba szybko nie wyjaśnić, tylko jakoś zasypać sprawę, przykryć, nie zajmować się nią. Dokładnie tak wygląda to w sprawie granatnika. Już mogę to potwierdzić oficjalnie, że nic ani w Komendzie Głównej Policji, ani w ministerstwie z tą sprawą nie zrobiono. Przekazano wszystkie dane do prokuratury i powiedziano: "nie, my nie będziemy nic wyjaśniać, wszystko było okej" - powiedział Kierwiński.
Kierwiński: chętnie opowiem prezydentowi o sytuacji w policji
Zapowiedział, że wyniki audytów w sprawie Black Hawka, wybuchu granatnika w Komendzie Głównej Policji i sytuacji kadrowej w policji, zostaną opublikowane pod koniec tego tygodnia lub na początku kolejnego.
Pytany, czy wyniki przedstawi prezydentowi w czasie zaplanowanej na wtorek Rady Gabinetowej, odparł: - Jeżeli pan prezydent będzie chciał o to zapytać, to ja bardzo chętnie powiem, jaka była sytuacja w polskiej policji po ośmiu latach PiS-u i co jest przyczyną tak wysokiej liczby wakatów w policji.
- Chętnie mu opowiem, jak realnie wyglądał nadzór jego ułaskawionych kolegów, tych kryształów nad policja. Tylko nie wiem, czy prezydent będzie tym zainteresowany - zaznaczył Kierwiński.
Kierwiński: w marcu przedstawimy założenia ustawy lub całą ustawę ws. obrony cywilnej
Kierwiński mówił też o pracach nad zmianami w przepisach dotyczących obrony cywilnej. - PiS wyrzucił kwestię obrony cywilnej do kosza. Teoretycznie przygotowali swój projekt ustawy, ale ten projekt nigdy nie był procedowany w Sejmie, bo kompletnie się tym nie interesowali - oskarżał poprzedników.
Dodał, że "mamy bałagan kompetencyjny i dziś jeżeli chodzi o kwestie obrony cywilnej, nikt nie wie za co odpowiada". - Nie może być tak, że jedyną kwestią obrony cywilnej jest wiara, że wojsko albo straż pożarna w razie kryzysu same z siebie wezmą wszystko na siebie. Potrzebne są procedury, precyzyjny podział odpowiedzialności, przejrzenie infrastruktury - podkreślił.
- W marcu przedstawimy zaawansowane założenia do ustawy albo całą ustawę o obronie cywilnej - poinformował minister.
Źródło: TVN24