Program in vitro przewidziano dla 15 tys. par, ponieważ taka skala potrzeb wynika z szacunków - poinformował w czwartek wiceminister zdrowia Igor Radziewicz-Winnicki. Zapewnił jednak, że jeśli będzie taka potrzeba i będą na to środki, to program będzie rozszerzony.
Przyjęty w środę program zdrowotny przewiduje, że w ciągu trzech lat będzie mogło z niego skorzystać ok. 15 tys. par. Do programu kwalifikowane będą kobiety do 40. roku życia, finansowane będą maksymalnie trzy próby.
Będą chronić zarodki
Wiceminister zdrowia Igor Radziewicz-Winnicki przedstawił w czwartek w Sejmie informację bieżącą w sprawie prawnego uregulowania zasad nadzoru nad działalnością klinik leczenia niepłodności, banków komórek jajowych i nasienia oraz leczenia niepłodności metodami wspomaganego rozwoju.
Radziewicz-Winnicki zapewnił, że prywatne ośrodki zajmujące się in vitro nie są poza kontrolą, ponieważ "minister zdrowia ma prawo kontroli w przypadku wszystkich podmiotów leczniczych w naszym kraju". Wyjaśnił, że w programie zdrowotnym in vitro wpisano wymogi dla ośrodków, które będą realizatorami programu.
- Jako twórcy programu zadbaliśmy o takie wymogi prawne i konkursowe, które stworzą najwyższe standardy - mówił. Zaznaczył, że określono, iż "jeżeli nie zostaną wykorzystane zarodki z poprzedniego cyklu, to nie będą mogły być tworzone nowe, a kliniki będą musiały zapewnić bezpieczne przechowywania zarodków". Odnosząc się do wątpliwości posłów, zapewniał, że mrożenie zarodków nie niszczy ich i jest metodą powszechnie stosowaną.
Wiceminister zdrowia poinformował, że resort zwrócił się już do koncernów farmaceutycznych o złożenie wniosków o refundację leków stosowanych w procedurze in vitro, co spotkało się z ich dużym zainteresowaniem.
- Mam nadzieję, że niedługo te leki będą refundowane - powiedział.
Naprotechnologia zamiast in vitro?
Przedstawiciele PiS przekonywali, że lepszym rozwiązaniem byłoby finansowanie naprotechnologii, która opiera się na analizie fizjologicznej i biochemicznej cyklu miesiączkowego kobiety, zamiast in vitro. Według nich taka metoda jest skuteczniejsza.
- Leczenie naturalnymi sposobami daje imponującą skuteczność - 70 procent - mówił Andrzej Szlachta i dodał, że naprotechnologia jest o wiele tańszą metodą od in vitro. Z kolei Czesław Hoc (PiS) ocenił, że resort zdrowia "nie ma nadzoru i kontroli nad in vitro, ale ma odwagę i chęci, aby refundować tą metodę".
Polityk SLD Romuald Ajchler zwrócił uwagę, że wprowadzenie tej metody w ramy prawne, czyli ustawę, dawałaby gwarancję dłuższego korzystania z finansowania tej metody przez państwo.
- Minister zrobił pierwszy krok przyjmując program, jednak nie pokrywa on kosztu leków i brak refundacji może być przeszkodą dla młodych małżeństw - ocenił.
In vitro
Z programu finansowania in vitro, który ruszy od 1 lipca 2013 r., będą mogły skorzystać pary, u których stwierdzono bezwzględną przyczynę niepłodności lub nieskuteczne leczenie niepłodności w ciągu ostatniego roku przed zgłoszeniem się do programu. Ośrodki będą miały obowiązek przechowywania niewykorzystanych zarodków. Ponadto kolejny cykl pobrania i zapłodnienia komórki jajowej nie będzie mógł być wykonany bez wykorzystania wcześniej uzyskanych i przechowywanych zarodków.
Autor: pk/ja / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24