Sejm to pod względem finansowym bardzo dobry zakład pracy. Posłowie zarabiają ok. 12 tys. zł miesięcznie. Przysługuje im też wiele dodatków. Budżet państwa płaci za podróże parlamentarzystów, ich rachunki telefoniczne, a także wyposażenie biura. Do tego dochodzą bezzwrotne zapomogi, niskooprocentowane pożyczki i wysokie odprawy.
Miesięczna pensja każdego posła wynosi teraz dokładnie 9892,30 zł brutto. „Na rękę” to niecałe 7 tys. zł. Do tego parlamentarzysta otrzymuje dietę w związku z wykonywaniem mandatu na terenie kraju. Miesięcznie to 2569,53 zł. Od tej kwoty jednak już nie musi płacić podatku.
Poseł zasiadający we władzach sejmowej komisji może zarobić jeszcze więcej. Przewodniczący otrzymuje 20-proc. dodatek, czyli 1978 zł, a jego zastępca 15-proc. (1500 zł). Przewodniczący podkomisji może liczyć zaś na 10 proc. dodatku (1 tys. zł).
Jeśli któryś z posłów pełni więcej niż jedną funkcję, kwoty te sumują się, ale nie mogą przekroczyć 35 proc. podstawowego uposażenia.
Mniej aktywni parlamentarzyści muszą jednak liczyć się z karami. Za każdy nieusprawiedliwiony dzień nieobecności podczas posiedzenia Sejmu tracą 1/30 zarówno pensji, jak i diety.
W sumie poseł nieuchylający się od swojej pracy może zarobić około 10 tys. zł miesięcznie "na rękę".
150 tys. zł na biuro poselskie. Rocznie.
To nie całość środków, którymi dysponuje parlamentarzysta. Drugie tyle otrzymuje na prowadzenie biura poselskiego. To ryczałt (kwota nieopodatkowana) w wysokości 12 tys. 150 złotych miesięcznie. Rocznie maksymalnie może otrzymać 145 tys. 800 złotych. Z wydanych pieniędzy musi się rozliczyć przedstawiając rachunki lub faktury VAT. Niewydane - oddać do sejmowej kasy.
Na co mogą zostać poświęcone środki finansowe na prowadzenie biura? Zgodnie z rozporządzeniem marszałka Sejmu, m.in. na wynagrodzenia dla pracowników zatrudnionych przez posła (zarówno na umowę o pracę, jak i zlecenie czy dzieło), czynsz za wynajem lokalu na biuro, a także na głośne teraz „kilometrówki”, czyli pieniądze na przejazdy - co ważne - związane jedynie z wykonywaniem mandatu poselskiego.
Poseł może - według uznania - poruszać się taksówkami lub prywatnym samochodem. W tym przypadku ogranicza go liczba 3500 km na terenie kraju, jakie maksymalnie może miesięcznie przejechać. Za każdy "wyjechany" kilometr dostaje 78 groszy. W przypadku mniejszych samochodów (silnik o pojemności do 900 cm3) jest to 49 groszy. Rocznie na ten cel parlamentarzysta może wydać więc ok. 35 tys. zł.
Rekordziści wykorzystują większość tej sumy. Przykładowo, w 2013 roku Zbigniew Girzyński, który niedawno odszedł z PiS w związku z aferą wyjazdową posłów, na podróże samochodem w kraju wydał 35,1 tys. zł. Stefan Niesiołowski z PO mniej, bo 27,2 tys. zł.
Po przeciwnej stronie rankingu znajduje się m.in. Jarosław Gowin z Polski Razem, który wyjeździł niespełna 4,7 tys. zł czy Przemysław Wipler z Kongresu Nowej Prawicy 9,1 tys. zł. Nic - jak deklaruje w sprawozdaniu - na przejazdy samochodem i taksówki z sejmowej kasy nie wydał Mariusz Błaszczak z PiS.
Ciasteczka tak, garnitury nie
Na liście dozwolonych wydatków znajdziemy jednak o wiele więcej. Są na niej: opłata za ekspertyzy, opinie, tłumaczenia, abonament rtv, postój na płatnym miejscu parkingowym, usługi pocztowe i telefoniczne, czy nawet drobne remonty biura (do 4,5 tys. zł).
Z państwowych pieniędzy poseł może również finansować wynajem sal na spotkania z wyborcami, płacić za utworzenie i obsługę strony internetowej oraz naprawiać sprzęt techniczny (telefony, komputery, drukarki). Ma prawo także kupować wyposażenie do biura - od mebli, przez telefony, po wycieraczki i dywany (przedmioty te nie mogą być droższe niż 3,5 tys. zł.), a także prasę, książki, czy też ciastka i inne produkty spożywcze, poza alkoholem (te zakupy nie są ograniczone kwotowo).
Ze sprawozdań biur poselskich z ostatniego roku dowiemy się m.in., że Radosław Sikorski z PO wydał prawie 11 tys. zł na obsługę strony internetowej biura, Beata Kempa ze Sprawiedliwej Polski prawie 1,7 tys. na produkty spożywcze, Waldemar Pawlak z PSL - 914 zł na materiały biurowe, Leszek Miller z SLD 632 zł na "kwiaty okolicznościowe", a Krystyna Pawłowicz z PiS na "drobne naprawy" 17 zł.
Kursu języka i garnituru z sejmowej kasy nie opłacą
Czego poseł nie może opłacić z sejmowej kasy? Przede wszystkim nie może za nią prowadzić kampanii wyborczej, ani kupować przedmiotów wyposażenia biura o wartości większej niż 3,5 tys. zł za sztukę.
Niedozwolone jest również opłacanie podróży pracowników biura. Sejm refunduje jedynie koszty trzech wyjazdów służbowych w roku pracownika biura poselskiego, odbytych do Kancelarii Sejmu. Muszą one jednak odbyć się środkami komunikacji publicznej. Zakazane jest także zatrudnianie w biurze członków rodziny posła.
Rozliczeniu nie podlegają ponadto koszty zakupu materiałów reklamowych (długopisy, ulotki, kubki itp.), noclegi zapraszanych przez posła osób. Parlamentarzysta z budżetu państwa nie może też finansować wydatków poniesionych jako "inwestycje w siebie". Nie opłaci więc ani kursu nauki języka obcego ani zakupu garnituru czy wizyty u fryzjera.
Niskie pożyczki, wysokie odprawy
Na tym przywileje bycia posłem nie kończą się. Jeśli nie jest zameldowany w Warszawie, może zamieszkać za darmo w pokoju w hotelu poselskim. Może jednak też wybrać inną opcję i wynająć mieszkanie "na mieście" - wtedy od Sejmu dostanie 2,2 tys. zł dodatku.
Każdy parlamentarzysta może także za darmo jeździć po kraju pociągami w pierwszej klasie, autobusami PKS, a także latać samolotami PLL LOT. Dodatkowo, gdy wyrusza w podróż służbową, poza miejsce zamieszkania, dostaje pieniądze na nocleg w hotelu (maksymalnie 7,2 tys. zł rocznie).
Poseł może także liczyć na pomoc Sejmu w trudnej sytuacji finansowej i otrzymać bezzwrotną zapomogę w wysokości 2,2 tys. zł. Do tego może wziąć niskooprocentowaną pożyczkę (4 proc. w skali roku) z funduszu świadczeń socjalnych na zakup mieszkania. Limit: 25 tys. zł.
A jeśli zdecyduje się odejść z Sejmu, albo po prostu na kolejną kadencję nie zostanie wybrany, otrzyma odprawę w wysokości trzech uposażeń poselskich, czyli prawie 30 tys. zł.
Autor: Natalia Szewczak / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl