"Będą ukarani śmiercią, a ich krew spadnie na nich". Stracił pracę za komentarz

IKEA zwolniła pracownika. Sprawę zbada Rzecznik Praw Obywatelskich
Rzecznik Praw Obywatelskich zbada sprawę zwolnionego pracownika Ikei
Źródło: tvn24

Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar przyjrzy się sprawie Tomasza K., którego zwolniono z pracy w jednym ze sklepów IKEA za komentarz niepasujący do polityki firmy. W odpowiedzi na artykuł zachęcający do wspierania osób LGBT napisał, że "to sianie zgorszenia" i cytując Biblię wskazał, że homoseksualiści "będą ukarani śmiercią, a ich krew spadnie na nich". Mężczyzna twierdzi, że stracił pracę w związku z wyznawaną przez siebie wiarą. Przedstawiciele IKEI, że jego wpis obrażał osoby LGBT. Materiał magazynu "Polska i Świat".

Tomasz K. pracował w IKEI przez kilka lat na stanowisku sprzedawcy. Mężczyzna, który chce zachować anonimowość, będzie się procesował ze szwedzkim producentem mebli. Uważa, że został zwolniony ze względu na wyznawaną przez siebie wiarę. - Nie sądziłem, że wyrażenie swojej opinii może być aż tak sankcjonowane – przyznał.

17 maja, w Międzynarodowy Dzień Przeciw Homofobii, Bifobii i Transfobii, na wewnętrznym forum IKEI pojawił się artykuł o tym, jak wspierać pracowników LGBT+.

Dyrektor do spraw komunikacji korporacyjnej w firmie Katarzyna Broniarek tłumaczy, że firma "buduje kulturę tolerancyjną".

- Zależy nam na kulturze zróżnicowanej, inkluzywnej w miejscu pracy, więc włączanie wszelkich grup i przeciwdziałanie dyskryminacji są naszym obowiązkiem – mówi. – To jest część naszych wewnętrznych polityk – dodaje.

"Będą ukarani śmiercią"

Artykuł na wewnętrznym forum IKEI zatytułowany był "Włączanie LGBT+ jest obowiązkiem każdego z nas".

- Już sam ten tytuł mnie bardzo zdenerwował i oburzył, bo nie uważam, że jest to obowiązkiem każdego z nas – ocenia zwolniony z pracy mężczyzna. - A moim już na pewno nie, jako osobie wierzącej i katolika.

Pracownik zamieścił pod artykułem komentarz, a ten z kolei oburzył szefostwo i część współpracowników.

– Takie słowa jak "krew" i "śmierć" użyte były w kontekście, jaki los powinien spotkać osoby o orientacji homoseksualnej – wyjaśnia Katarzyna Broniarek.

Tomasz K. sam czyta treść napisanej przez siebie wiadomości.

"Akceptacja i promowanie homoseksualizmu i innych dewiacji to sianie zgorszenia. Pismo Święte mówi: 'biada temu, przez którego przychodzą zgorszenia, lepiej by mu było uwiązać kamień młyński u szyi i pogrążyć go w głębokościach morskich'. A także: 'Ktokolwiek obcuje cieleśnie z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość. Obaj będą ukarani śmiercią, a ich krew spadnie na nich'".

Katarzyna Broniarek przyznaje, że słowa te godzą w dobro i godność innych pracowników, a dział HR w związku z wypowiedzią K. otrzymał liczne zgłoszenia od poruszonych pracowników.

Sprzedawca został wezwany na rozmowę. Nie chciał jednak usunąć wpisu. - Ja bym się z Pisma Świętego nie wycofał. Na pewno nie są to łagodne zwroty, ale my nie odpowiadamy za to, jak ktoś odbierze nasze słowa – tłumaczy mężczyzna.

Pracownik będzie się sądzić

Po kilku dniach firma zdecydowała o zwolnieniu pracownika. Reprezentujący go prawnicy uważają, że to przejaw dyskryminacji chrześcijan.

- Został zwolniony, z podaniem przyczyny: utrata zaufania z uwagi na wpis, którego dokonał, cytując Pismo Święte – mówi Jerzy Kwaśniewski z Instytutu Ordo Iuris.

- Należy zakwalifikować tak podaną przyczynę jednoznacznie. Pracodawca stwierdza: naruszeniem twoich obowiązków pracowniczych jest przyznanie się do wiary - dodaje.

Z tego typu interpretacją nie zgadza się Katarzyna Broniarek, która stwierdziła, że pracownik nie został zwolniony za poglądy, wiarę czy cytowanie Biblii, ale "za komentarz, który naruszał godność i obrażał innych pracowników".

Tomasz K. będzie domagał się przywrócenia do pracy, a także wypłaty odszkodowania. Jego sprawę zbada Rzecznik Praw Obywatelskich. - Sprawa budzi wiele kontrowersji i niejasności, co się tak naprawdę stało. Z tego względu uznałem, że powinienem się nią zająć. Ale nie przesądzam, jaki będzie wynik naszej analizy – zapowiada Adam Bodnar.

Także minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro poinformował, że zleci prokuraturze zbadanie tej sprawy.

Autor: asty//plw / Źródło: tvn24

Czytaj także: