Kulinarne tradycje, szczególne wspomnienia z dzieciństwa, uczucia żywione do bliskich oraz rozmowy i relacje przy wspólnym stole - te tematy poruszali goście w wigilijnym wydaniu "Faktów po Faktach". Magda Gessler przyznała, że zawsze stara się, aby "całe to wielkie świętowanie było absolutnie idealnie harmonijne". Michel Moran podzielił się zwyczajami, jakie panują w jego rodzinnych stronach. Ojciec Paweł Gużyński wspominał zaś pewne święta, od czasu których "nigdy nie był tak blisko z innymi, jak wtedy".
Restauratorka, prowadząca program "Kuchenne rewolucje" i jurorka w "MasterChef" Magda Gessler, a także inny juror "MasterChef" i szef kuchni Michel Moran oraz dominikanin ojciec Paweł Gużyński rozmawiali w wigilijnym wydaniu "Faktów po Faktach" w TVN24 o tym, jak spędzają świąteczny czas oraz o wartościach i uczuciach, które pojawiają się między bliskimi w tym okresie.
Gessler: stresuję się bardzo i chcę, żeby każdy coś dla siebie znalazł
Gessler przyznała, że w czasie świąt "szaleje, żeby całe to wielkie świętowanie było absolutnie idealnie harmonijne". - Wydaje mi się, że to jest pewnego rodzaju wieczór, może jedyny w swoim rodzaju na świecie (...). Wigilia jest świętem o dziwo świętowanym głównie Polsce i w tak nieprawdopodobny sposób. Ta ceremonia może się trochę zmieniła, ale mimo wszystko wszyscy, kiedy siadają do Wigilii, mają tremę - mówiła.
W jej domu - wspominała również - przygotowania do Wigilii zaczynają się już tydzień wcześniej, żeby "wszystko było przygotowane na czas". - Są rzeczy, które potrzebują czasu, takie jak kapusta z pigwą, jabłkiem i prawdziwkami. (...) Mam zawsze jakąś pomoc, bo ta Wigilia jest na 13-15 osób, ale powiem szczerze, stresuję się bardzo i chcę, żeby to było bardzo pyszne, bardzo piękne i żeby każdy coś dla siebie znalazł - powiedziała.
Nieco inaczej niż w Polsce. "Każdy je tego dnia to, czego nie można jeść cały rok"
Moran opowiadał o tym, jak święta wyglądają w jego rodzinnych stronach, czyli we Francji i Hiszpanii. Mówił, że inaczej wygląda tam kwestia przygotowania posiłków, która to w Polsce ma bogatą tradycję.
Przygotujemy to, co najlepszego mamy w domu. Najlepsze wino czy szampana, czy coś wyjątkowego, być może ostrygi, krewetki, kalmary. Nie ma ustalonej diety, że każdy dom je to samo. Jest dieta, gdzie każdy je tego dnia to, czego nie można jeść cały rok. To jest wysiłek finansowy i intelektualny nawet - mówił.
Przyznał, że "to są inne święta, ale również są rodzinne, piękne i magiczne".
"Trzy możliwości" na wigilijny wieczór
O. Gużyński przekazał, że "są zasadniczo trzy możliwości" spędzania wigilijnego wieczoru. - Przynajmniej przez ostatnie 10-15 lat one się realizowały - dodał.
- Albo byłem w kuchni przygotowując dania wigilijne, albo przy stole już z braćmi, rozmawiając z nimi, albo szukając chwili na to, żeby odejść od stołu i zadzwonić do rodziny i złożyć jej życzenia. To są te trzy rzeczy, o których ja ciągle pamiętam, że muszę zrobić i jestem pełen stresu i napięcia, bo każda z nich jest ważna - zaznaczył.
Jak mówił, "to jest wieczór szczególny, tu niczego nie można zepsuć, tu musi być wszystko wyważone". - Ale przypominam sobie jeszcze, że w takich latach, kiedy mniej obciążony byłem jakimiś zajęciami, to także potrafiłem ukryć się troszkę i posłuchać swoich ulubionych bożonarodzeniowych trąbek Handla z mszy bożonarodzeniowej. Handla na Boże Narodzenie muszę wysłuchać, bo gdybym tego nie zrobił - to taka moja osobista tradycja - to by mi czegoś także brakowało, tak samo jak barszczu, pierogów czy piernika - dodał.
Piec na węgiel, pachnąca choinka, odwiedziny u bliskich i plastikowa gitara
Goście wspominali również święta z lat dzieciństwa. Gessler podkreśliła, że jej były "bajkowe". - Dlatego, że mnie karmiono pięknem, smakiem, czymś wyjątkowym, zapachem, taką starannością i ogromną miłością, odkąd się urodziłam - powiedziała.
Mówiła o Wigilii, którą w wieku kilku lat spędziła w Komorowie. Jej dziadek owijał pudełka od zapałek kolorowymi papierami, a tam były niespodzianki - czekoladki. - Ta Wigilia była jakimś obłędem, nie mówiąc już o pokoju, gdzie pachniała choinka. (...) To było tak magiczne, tak nieprawdopodobnie, pełne miłości i staranności. (...) Ta miłość we mnie jest i daję ją codziennie od tamtego czasu. To jest coś, czym mnie zarażono, czego mnie nauczono w dzieciństwie - wskazywała.
Moran mówił zaś, ze we Francji czy w Hiszpanii w święta jest dużo zabawy i to nie tylko przy stole. Po skończonym posiłku - mówił - rodzina odwiedzała innych bliskich. - Krążyliśmy po jednym wujku, drugim wujku i to trwało całą noc. Ojciec brał plastikową gitarę, którą miałem w pokoju i były zabawy, były żarty, było wesoło - zapewniał.
Bo - jak ocenił - "prawda jest taka, że święta Bożego Narodzenia muszą być też wesołe, bo to jest piękny dzień, to jest dzień urodzenia Jezusa".
Dominikanin przekazał zaś, że "z przeszłości najbardziej pamięta Wigilię po wprowadzeniu stanu wojennego". - Po dzisiaj mam takie głębokie przekonanie, że nigdy nie byłem tak blisko z innymi, jak wtedy, kiedy to się stało, kiedy nie wiedzieliśmy, co będzie dalej, i mieliśmy tylko siebie - wyjaśniał.
- To nas tak zbliżało, tak jednoczyło, ja podobnie silnego przeżycia sobie nie przypominam z lat wcześniejszych - dodał.
- Natomiast te już moje zakonne lata, to jest doświadczenie przede wszystkim takiej niesamowitej prostoty - powiedział Gużyński, wskazując, że prostota "stwarza dystans do tych wszystkich niepotrzebnych rzeczy, które mogłyby rozpraszać".
Rodzinne rozmowy. "Rzeczy, które nas różnią jako ludzi, nie są ważne"
A o czym i jak rozmawiać przy wspólnym stole?
- Wydaje mi się, że te tematy, które są trudne, należy przepracować przed Wigilią, że Wigilia to nie może być psychoterapia, której nie ma przez cały rok. (....) Ponieważ Wigilia to ma być zgoda i podejście już z opłatkiem do osoby, z którą nawet się nie zgadzasz, która ma inne poglądy niż ty. Powinno być z miłością, powinno być z szacunkiem, jeśli tej miłości brak - mówiła Magda Gessler.
Jej zdaniem w rozmowach można pochwalić czyjeś osiągnięcia czy skupić się na budowaniu nowej nadziei, jeśli ktoś odniósł jakieś niepowodzenie.
Moran ocenił, że rozmowa może być "na każdy temat", ale prowadzący do tego, by być radosnym. - Pamiętam mojego ojca, który nigdy nie tolerował, żebyśmy - bracia, siostry, było nas sześcioro w różnym wieku, wiadomo jak to działa - żebyśmy kłócili się przy stole. Mówił, że kiedy siedzimy przy stole razem, to nie mamy prawa się kłócić. To nie jest ten moment - przypominał dawne czasy.
Ocenił też, że ten wyjątkowy dzień to nie jest moment na wyjaśnianie rodzinny sporów lub przepracowywanie jakichś kwestii. Jak mówił, mamy na to cały rok.
O. Gużyński podkreślał zaś, że jeśli coś jest święte, "to jest między innymi azyl, bezpieczeństwo, to jest pokój, to jest ta absolutnie wydzielona część z czasu i przestrzeni świeckiej". - Święte to nie świeckie, dlatego wszystko to, co dotyczy rytuału świętowania, rzeczywiście powinno być wolne od tych wszystkich pragnień, nawet najgłębszych, które w nas są - mówił.
- Wszystkie rzeczy, które nas różnią jako ludzi, nie są ważne, nie mogą być ważne. Ważne jest tylko to, że Bóg stał się człowiekiem i my wszyscy też jesteśmy ludźmi - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24