Byłam zaskoczona, nic nie zwiastowało przedstawienia takiej decyzji - powiedziała w "Rozmowie Piaseckiego" Hanna Machińska o swoim odwołaniu z funkcji zastępcy Rzecznika Praw Obywatelskich. Wykluczyła jednocześnie, że jego powodem był spór z Marcinem Wiąckiem. - To była przemyślana decyzja. Uważam, że została ona uzasadniona i nie mam sobie nic do zarzucenia w tej kwestii - powiedział Wiącek, pytany o tę sprawę.
Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek na początku grudnia zwolnił Hannę Machińską z funkcji swojego zastępcy. Na jej miejsce powołany został doktor habilitowany Wojciech Brzozowski - kierownik Katedry Prawa Wyznaniowego, profesor na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich wydało komunikat w tej sprawie. Zapewniono w nim, że rzecznik "wysoko ocenia dorobek i dotychczasową współpracę" z Machińską, a decyzja o odwołaniu "związana jest z przygotowaniem urzędu do nowych wyzwań w zakresie ochrony praw człowieka".
Decyzja o zwolnieniu Machińskiej wywołała zaskoczenie wielu komentatorów i reakcje wśród eksperckiego zespołu działającego przy jednym z organów w Biurze RPO.
Machińska o relacjach z RPO: nie było żadnych sygnałów, które by świadczyły o nieporozumieniach
O tę kwestię była pytana w środę w "Rozmowie Piaseckiego" sama Hanna Machińska. - Inna była wizja pana rzecznika, która mnie niewątpliwie zaskoczyła, bo nic nie zwiastowało przedstawienia takiej decyzji - powiedziała.
- Nie było żadnych sygnałów, które by świadczyły o nieporozumieniach. Myślę, że profesor Wiącek ma prawo do wymiany swoich zastępców, dokonał tego i teraz musimy przejść do następnego etapu - mówiła.
- Panią ponosił czasami zanadto temperament w tych interwencjach (jako zastępczyni RPO - red.)? - dopytywał Konrad Piasecki. - W ogóle o temperamencie i takim nadmiarowym działaniu moim zdaniem nie ma mowy. Ostatnio 11 listopada byłam mediatorem i w wielu przypadkach starałam się być takim pomostem - odparła Machińska.
Dopytywana o tę kwestię, doktor odpowiedziała, że gdy RPO odwoływał ją ze stanowiska, "wyraźnie powiedział, że żałuje, że nie ma czterech zastępców, bo ja bym była tą czwartą zastępczynią".
Wiącek: wydaje mi się, że z mojej strony wszystko było we właściwym stylu
Tego samego dnia w Sejmie o powody rezygnacji ze współpracy z Hanną Machińską był pytany przez reportera TVN Radomira Wita Marcin Wiącek. - To była przemyślana decyzja. Uważam, że ona została uzasadniona i myślę, że mam kompetencje do tego, by po półtora roku sprawowania urzędu ocenić zasady współpracy z poszczególnymi moimi współpracownikami i podjąć tego typu decyzję - mówił.
Dopytywany o głosy płynące między innymi od samej Machińskiej czy byłego RPO Adama Bodnara odnośnie stylu, w jaki sposób zakomunikowano tę decyzję, Wiącek powiedział, że ciężko mu się do tego ustosunkować.
- To było spotkanie, na które byliśmy umówieni od kilku dni. Odbyło się to podczas rozmowy w cztery oczy. Wydaje mi się, że z mojej strony wszystko było we właściwym stylu - stwierdził i dodał, że nie ma sobie nic do zarzucenia w tej kwestii.
Źródło: TVN24