Załoga samolotu świadomie złamała przepisy bezpieczeństwa, nie znaleziono dowodów świadczących o wybuchu - tak według "Gazety Wyborczej" mają brzmieć główne ustalenia biegłych, którzy przygotowali opinię dla prokuratury w sprawie katastrofy prezydenckiego samolotu w Smoleńsku w kwietniu 2010 roku. "Opinia ta jest zredagowaną na nowo opinią z marca 2015 roku" - odpowiedziała na te doniesienia Prokuratura Krajowa.
Według gazety opinia biegłych jest gotowa od maja 2017 roku. Z informacji, do jakich dotarli dziennikarze "Wyborczej", wynika, że wnioski zawarte w liczącym kilka tysięcy stron dokumencie są "jednoznaczne".
Ustalenia inne niż zespołu Macierewicza
"Do tragedii 10 kwietnia 2010 r. doszło, bo w gęstej mgle samolot leciał za nisko, za szybko się zniżał, a załoga nie przestrzegała podstawowych zasad bezpieczeństwa. Dlatego na wysokości poniżej 7 metrów maszyna zahaczyła lewym skrzydłem o drzewo, obróciła się kołami do góry i uderzyła w ziemię" - opisuje w piątek gazeta.
"Biegli nie znaleźli żadnych dowodów na wybuch, a zatem i na zamach. Ocenili, że Rosjanie popełnili błąd, nie zamykając lotniska przed polskim samolotem. Ponadto biegli uznali dobór załogi do lotu za zły, a szkolenie w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego, który latał wtedy z najważniejszymi osobami w państwie, za niewłaściwe" - napisała dalej "Wyborcza".
Gazeta zwraca uwagę na to, że to "ustalenia zbieżne z raportem rządowej komisji Jerzego Millera z 2011 roku, a całkowicie sprzeczne z przedstawianymi przez podkomisję smoleńską w MON powołaną przez Antoniego Macierewicza hipotezami o zamachu". - I to właśnie jest powód, dla którego prokuratura ma problem i nie przekazuje nam opinii biegłych - powiedział w rozmowie z "Wyborczą" jeden z pełnomocników rodzin ofiar.
"GW": generał w kokpicie drugą najważniejszą kwestią
Według gazety oprócz odpowiedzialności załogi, drugą najważniejszą kwestią wskazywaną w opinii przez biegłych jest obecność w kokpicie generała Andrzeja Błasika.
Zdaniem biegłych powołanych przez prokuraturę obecność generała Błasika w kokpicie "miała wpływ na załogę i podejmowane przez nią decyzje. (...) Był świadkiem takich błędów jak np. przestawienie radiowysokościomierza pokazującego faktyczną odległość od ziemi na wysokościomierz barometryczny w celu 'wyciszenia' systemu TAWS (ostrzega o zbliżaniu się do ziemi) i braku reakcji na ostrzeżenia 'terrain ahead' (ziemia przed tobą) oraz komendy 'pull up' (w górę)" - napisała "Wyborcza".
"Nie protestował też, gdy piloci łamali procedury, schodząc poniżej minimalnych wysokości bezpieczeństwa i lekceważąc gęstą mgłę - wymagana dopuszczalna widoczność pozioma przy lądowaniu w Smoleńsku wynosiła 1000 m, a 10 kwietnia 2010 r. sięgała zaledwie 200 m. Stąd ocena, że przyczynił się do zaistnienia katastrofy" - informuje gazeta.
Zespół powołany w Prokuraturze Krajowej do 28 lutego czeka na wyniki badań próbek pobranych podczas ekshumacji ciała gen. Błasika. "Prokuratura ma wyjaśnić m.in., czy Rosjanie faktycznie badali ciało gen. Błasika, a także sprawdzić pobrane podczas ekshumacji próbki pod kątem obecności środków odurzających, psychotropowych i alkoholu" - napisano w artykule.
PK: nie ma dowodów na to, że Błasik był w kokpicie
Do piątkowego artykułu "Gazety Wyborczej" odniosła się Prokuratura Krajowa.
Prokuratura przekazała, że opinia biegłych, na którą powołuje się "GW", "jest zredagowaną na nowo opinią z marca 2015 roku, zleconą jeszcze w sierpniu 2011 roku przez ówczesną Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie".
"Opinia była wielokrotnie uzupełniana, dlatego powołany przez Wojskową Prokuraturę Okręgową zespół biegłych zredagował ją ponownie, by zapewnić jej redakcyjną spójność i jasność" - poinformowali śledczy. "Jednocześnie badający przyczyny tragedii smoleńskiej Zespół Śledczy Nr 1 Prokuratury Krajowej kompletuje zespół biegłych, w tym specjalistów z zagranicy, który ma wydać wszechstronną opinię dotyczącą przebiegu i przyczyn katastrofy" - zaznaczono.
Opinia ma uwzględniać "pełen materiał dowodowy, w tym wyniki trwających sekcji ciał ofiar i badań próbek wraku, które są od miesięcy prowadzone przez renomowane zagraniczne instytuty z Wielkiej Brytanii, Irlandii i Włoch".
"Biegli przystąpią do pracy bezzwłocznie po zebraniu wyników wszystkich badań" - zapowiedziano w komunikacie.
Prokuratura poinformowała ponadto, że dotychczas zebrane dowody nie wskazują, aby dowódca Sił Powietrznych generał broni Andrzej Błasik "był w momencie katastrofy w kokpicie samolotu bądź w jego pobliżu". "Nie wskazują również, aby znajdował się wtedy pod wpływem alkoholu. Eksperci Instytutu Ekspertyz Sądowych imienia Jana Sehna w Krakowie wykluczyli obecność alkoholu w próbkach pobranych z ciała generała" - podała Prokuratura Krajowa.
Autor: mnd/AG / Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: Komisja Badania Wypadków Lotniczych