- Trzeba się porozumieć i skończyć ten strajk, a nie liczyć na to, że nauczyciele nerwowo nie wytrzymają i ustąpią - powiedział w "Faktach po Faktach" profesor Grzegorz Kołodko, były wicepremier i minister finansów. Zwrócił uwagę na to, że jeśli władza pobudza "efekt demonstracji", dając "jednym, drugim, trzecim pod naciskiem", to "trudno się dziwić, że czwarci i piąci wystąpią".
Sobota jest szóstym dniem bezterminowego, ogólnopolskiego strajku nauczycieli i pracowników oświaty.
Kołodko: ludzie mają rację, pytając - "a na inne rzeczy macie?"
Do strajku nauczycieli odniósł się w sobotę w "Faktach po Faktach" były wicepremier i minister finansów prof. Grzegorz Kołodko.
- Nie należy rozdzielać pieniędzy, których nie ma - podkreślił gość TVN24.
- Jeżeli dzisiaj słyszymy znów z ust tych samych wybitnych polityków, prezesa partii rządzącej (Jarosława Kaczyńskiego - red.) i premiera rządu (Mateusza Morawieckiego - red.), że nie ma środków, to ludzie - nawet jeżeli nie robią wnikliwych analiz - mają rację, pytając: jak to, a na inne rzeczy macie? - zauważył ekonomista.
Zwrócił uwagę, że ze strony władzy doszło do "błędnych posunięć, psujących system, w sumie szkodliwych społecznie" do jakich zaliczył między innymi zapowiedzi obniżania PIT czy zwalniania z podatku ludzi poniżej 26. roku życia. - Jak to się liczy, to jest już ponad siedem miliardów złotych w skali roku - powiedział. - To jest akurat tyle, ile trzeba byłoby wypłacić na podwyżki nauczycielom w skali, jakiej żądają. Są więc te środki - podkreślił profesor Kołodko. Zauważył, że na zapowiadane poszerzenie programu 500 plus trzeba przeznaczyć dwukrotnie więcej niż potrzeba byłoby na podwyżki w oświacie.
Zdaniem Grzegorza Kołodki, "światła polityka" powinna polegać na tym, żeby rządzący przed wyjściem na wiec czy przed kamery telewizyjne zamknęli się w jakieś sali i się "zastanowili: to jednak nie był rozsądny pomysł z tym 500 złotych na każde dziecko, lepiej byłoby, żeby była podwyżka na każdego nauczyciela".
- Nauczycieli można też zapytać: "słuchajcie, obowiązuje zasada coś za coś. Dostaniecie tę podwyżkę, ale powiedzcie, co będziecie robić więcej lub lepiej, żeby nie było tak, że się wam 'należy'". Bo należy się. Wszystkie warstwy społeczne powinny korzystać z efektów rosnącej wydajności pracy, a ona w Polsce rośnie - stwierdził Kołodko.
"Trzeba się porozumieć i skończyć ten strajk"
Grzegorz Kołodko ocenił, że teraz, kiedy trwa protest, "trzeba ten problem rozwiązać na krótką metę". - Trzeba się porozumieć i skończyć ten strajk, a nie liczyć na to, że nauczyciele nerwowo nie wytrzymają i ustąpią. Na dłuższą metę trzeba powiedzieć sobie, co jest złego. Z pewnością (jest - red.) pobudzenie efektu demonstracji, że się daje jednym, drugim, trzecim pod naciskiem. Trudno się dziwić, że czwarci i piąci wystąpią - powiedział.
- Proszę zwrócić uwagę, że nauczyciele akademiccy nie strajkują - dodał.
Podkreślił, że "jesteśmy głęboko zainteresowani tym, żeby był jak najwyższy poziom kształcenia od żłobków, przedszkoli, przez szkoły wszelkiego typu, zwłaszcza szkoły średnie, żebyśmy mieli lepszych studentów".
- Żeby nie trzeba było ich na studiach uczyć poprawnego wysławiania się i tłumaczyć, na czym polega procent składany. Za to możemy i powinniśmy więcej płacić nauczycielom, żeby ta młodzież była lepiej przygotowana do studiów, żeby była na coraz wyższym poziomie. Wtedy polska gospodarka będzie w rzeczywistości budowana i będzie rozwijała się na inkluzyjnych instytucjach. To będzie gospodarka oparta na wiedzy, a nie na emocjach, zabobonach i na tym, kto komu, kto z kim, kto za ile, bo nie na tym polega dobra polityka - wyjaśnił Kołodko.
Kołodko: Kaczyński i Morawiecki fundamentalnie się mylą w kwestii euro
W sobotę podczas konwencji w Lublinie prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił: - Mówimy "nie" euro, mówimy "nie" europejskim cenom. Przyjmiemy euro, gdy osiągniemy poziom Niemiec.
Premier Mateusz Morawiecki także ocenił, że Polsce nie opłaca się dziś przyjąć euro i podkreślił, że rząd chce opierać gospodarkę na polskiej walucie.
Grzegorz Kołodko ocenił, że i Jarosław Kaczyński, i Mateusz Morawiecki "fundamentalnie się mylą" - I o ile prezesowi Kaczyńskiemu, który ma dosyć ograniczone pojęcie, jak funkcjonuje gospodarka, się nie dziwię, to o tyle premierowi Morawieckiemu trochę bardziej - dodał. - Widzę, że są politycznie uzgodnione stanowiska - zauważył. - Natomiast fakty są takie, że gdyby Polska przystąpiła do obszaru wspólnej waluty euro przy właściwym kursie - co zawsze podkreślam (…) - to odwrotnie, niż twierdzi to pan prezes PiS i pan premier, polska gospodarka rosłaby w kategoriach ilościowych i szerzej mówiąc, rozwijałaby się szybciej - przekonywał. - Argumenty, które ja słyszę częstokroć z tej strony, które zgłasza bardzo niewielu ekonomistów - bo zdecydowana większość profesjonalnych ekonomistów jest za tym, żeby przystępować do euro przy właściwym kursie - są bałamutne. W krajach, w których są pewne większe problemy, są trudności - w szczególności w Grecji - to nie dlatego, że jest euro, tylko dlatego, że tam prowadzono niewłaściwą politykę gospodarczą - wyjaśnił ekonomista.
Autor: tmw//rzw / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24