W przyszłą środę, 9 lipca, Sejm zajmie się wnioskiem PiS o konstruktywne wotum nieufności wobec rządu PO-PSL, a także wnioskiem o wyrażenie wotum nieufności wobec szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza. PiS-owi nie podoba się, że nie zaplanowano debaty, tylko oświadczenia klubów. - Decyzja jest niezmienna - oświadczyła marszałek Sejmu Ewa Kopacz.
Informację o terminie i sposobie rozpatrywania wniosków przedstawiła na Konwencie Seniorów marszałek Sejmu Ewa Kopacz. Wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec rządu ma uzasadniać prezes PiS-u Jarosław Kaczyński. Z kolei wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec Sienkiewicza uzasadni Mariusz Błaszczak. PiS-owi nie podoba się, że marszałek Sejmu nie przewidziała w tej sprawie debaty.
- Demokracja w wydaniu władców III RP zamienia się w fasadę. Szybko przegłosować, zamieść pod dywan, stwierdzić, że nic się nie stało - stwierdził szef klubu PiS Błaszczak na konferencji prasowej.
A rzecznik PiS-u Adam Hofman dodał ironicznie: i do "Sowy" (restauracja, w której byli podsłuchiwani ministrowie PO - red.).
Gliński bez prawa głosu
PiS ma zastrzeżenia także do tego, że kandydat tej partii na premiera nie będzie mógł wystąpić w Sejmie.
- Grupa posłów zgłosiła kandydaturę prof. Piotra Glińskiego. (...) Zwróciliśmy się do marszałek Kopacz, aby mógł on wygłosić oświadczenie z mównicy sejmowej skierowane do posłów, którzy na podstawie tego oświadczenia mogliby wyrobić sobie zdanie na temat tej kandydatury. Odpowiedź jest negatywna - oświadczył Błaszczak.
Dodał, że Kopacz powołuje się przy tym na regulamin Sejmu, który określa, kto może wziąć udział w sejmowej debacie. Jednak, jak stwierdził, problem nie tkwi w regulaminie, tylko w marszałek Kopacz, gdyż Gliński - jak dowodził Błaszczak - mógłby wystąpić poza debatą.
- To zaprzeczenie demokracji - ocenił Błaszczak decyzję marszałek Kopacz. - Tu ma przejechać walec, wszystko ma być przeprowadzone bardzo szybko i mamy wszyscy zapomnieć (o aferze podsłuchowej - red.) - dodał.
Podczas poprzedniej debaty nad wotum nieufności, w marcu ub.r., wystąpienie kandydata PiS na premiera - także był nim prof. Gliński - wyemitował z tableta Jarosław Kaczyński. Tym fortelem ominął regulamin Sejmu, który nie przewiduje udzielenia głosu nikomu poza posłami i urzędującym premierem.
"Decyzja jest niezmienna"
- Przedstawiciele PiS-u nie mogli spodziewać się innej odpowiedzi, decyzji z mojej strony niż ta, którą podjęłam ponad rok temu. Ta decyzja jest oparta na prawie i jak państwo wiecie, ta decyzja jest niezmienna - przekazała Kopacz.
Po czym dodała: - Mam wrażenie, że PiS postawiło na konfrontację - nie z Ewą Kopacz, ale na konfrontację z prawem.
"Moralny obowiązek"
Klub PiS złożył w ubiegły czwartek w Sejmie wniosek o wyrażenie konstruktywnego wotum nieufności wobec gabinetu Donalda Tuska. Kandydatem na nowego premiera jest socjolog prof. Piotr Gliński.
Wniosek ma związek z ujawnionymi przez "Wprost" nagraniami rozmów polityków PO, w tym ministrów rządu Donalda Tuska. - Jesteśmy głęboko przekonani, że to jest nasz obowiązek moralny, jak i polityczny - argumentował prezes PiS-u Jarosław Kaczyński. "Ujawnienie nagrań z rozmów, jakie prowadzili ze sobą członkowie rządu i inni najważniejsi urzędnicy państwowi, doprowadziło do kompromitacji polityków rządzącej PO, rządu jako całości oraz, co za tym idzie, instytucji państwa. (...) Premier Donald Tusk nie powinien sprawować dalej swej funkcji, gdyż treść ujawnionych rozmów w sposób oczywisty wskazuje, że nie koordynuje on polityki państwa, nie kontroluje działań własnych ministrów i nie zapewnia nie tylko prowadzenia w Polsce właściwej polityki, ale również szczelności i spójności wewnętrznej aktualnego układu rządzącego krajem" - przekonuje PiS w uzasadnieniu wniosku o konstruktywne wotum nieufności. Wniosek o odwołanie szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza klub PiS złożył w połowie czerwca. Jest także motywowany publikacją "Wprost".
Tygodnik upublicznił nagranie, na którym słychać, jak Sienkiewicz rozmawia z szefem NBP Markiem Belką o hipotetycznym wsparciu przez NBP budżetu państwa kilka miesięcy przed wyborami; szef NBP w zamian za wsparcie stawia warunek dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz nowelizacji ustawy o banku centralnym.
Wnioski mają małe szanse
Wniosek o konstruktywne wotum nieufności musi poprzeć większość ustawowej liczby posłów, czyli 231 parlamentarzystów. Koalicja PO-PSL ma łącznie 234 posłów, zatem, by wniosek zdobył odpowiednią większość - zakładając stuprocentową frekwencję - musiałaby zagłosować za nim nie tylko cała opozycja, ale też co najmniej kilku posłów z klubów koalicyjnych, a na to nie ma szans.
Aby odwołać ministra potrzeba również większości głosów ustawowej liczby posłów.
Autor: MAC,nsz//rzw/zp / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24