Były szef najtajniejszych komórek w policji: wydziału świadka koronnego oraz techniki operacyjnej, usłyszał dwa zarzuty karne. Dotyczą one "przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków" w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej. Grozi za to kara do 10 lat więzienia.
Śledztwo w sprawie inspektora Leszka K. prowadzą prokuratorzy z Krakowa, wspólnie z policjantami z Biura Spraw Wewnętrznych.
Według nieoficjalnych informacji początkowo dotyczyło ono korupcji wśród lekarzy. I to z podejrzanymi w tej sprawie miał się telefonicznie kontaktować Leszek K., który jeszcze niespełna dwa lata temu pełnił funkcję zastępcy dyrektora biura kryminalnego w centrali policji. Do jego obowiązków należał nadzór nad pionem techniki operacyjnej, czyli podsłuchami, niejawną obserwacją czy komórkami zajmującymi się inwigilacją w cyberprzestrzeni.
- Potwierdzam, że Leszkowi K., byłemu oficerowi Komendy Głównej Policji, przedstawiono zarzuty karne. Tylko tyle mogę powiedzieć - mówi rzecznik policji Mariusz Sokołowski.
Wrażliwa wiedza i konflikt z szefem policji
Na wcześniejszym etapie swojej kariery zawodowej Leszek K. kierował pionem świadka koronnego w Centralnym Biurze Śledczym. Niewielu jest funkcjonariuszy, którzy posiadają równie wrażliwą wiedzę jak inspektor Leszek K.
Przed rokiem K. odchodził na emeryturę w atmosferze konfliktu z komendantem głównym policji gen. Markiem Działoszyńskim.
Inspektor K. wystartował w konkursie na stanowisko komendanta wojewódzkiego policji w Bydgoszczy. Jak się okazało, wraz z konkurentem do tego stanowiska przedstawił niemal tę samą koncepcję rozwoju komendy kujawsko-pomorskiej. Według Leszka K., który złożył doniesienie do prokuratury, plagiatorem był Zbigniew M., przyjaciel i bliski współpracownik komendanta Marka Działoszyńskiego.
Informację o zarzutach dla inspektora Leszka K. jako pierwsi podali dziennikarze radia RMF.
Autor: mh//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock.com