Zbigniew Girzyński przesłał do Kancelarii Sejmu pismo, w którym zadeklarował, że zwróci ponad 13 tys. złotych pobranych z Sejmu z tytułu ekwiwalentu za wyjazdy samochodem prywatnym - dowiedział się portal tvn24.pl. - Jeśli źle interpretowałem przepisy sejmowe, to nie będę się uchylał od tego obowiązku. Oczekuję tylko jasnego stanowiska kancelarii - tłumaczy poseł.
Jak ustaliliśmy, w swoim piśmie Zbigniew Girzyński wskazuje, że jest gotów zwrócić Sejmowi ponad 13 tys. złotych pobranych jako ekwiwalent w przypadku jego sześciu zagranicznych wyjazdów służbowych.
Urzędnicy Kancelarii Sejmu stoją na stanowisku, że poseł występujący o wspomniany ekwiwalent swoją podróż może odbywać tylko prywatnym samochodem - a nie na przykład kupować na własną rękę bilety u tanich przewoźników i w ten sposób oszczędzać na kosztach wyjazdu.
"W związku z powyższym informuję, że zgodnie z tak zastosowaną interpretacją (...) pragnę zwrócić w całości ekwiwalent za wyjazdy (tu poseł wskazuje sześć podróży - red.)." - Proszę jednak, by jasno wskazano mi, dlaczego zdaniem urzędników sejmowych źle interpretowałem obowiązujące przepisy dotyczące zasad przyznawania ekwiwalentów za wyjazdy samochodowe w przypadku rezygnacji z biletu lotniczego, którego kupno oferowała Kancelaria Sejmu. Jeśli takie wyjaśnienie otrzymam, nie widzę powodów, dlaczego miałbym uchylać się od zwrotu tych środków - wyjaśnia Girzyński w rozmowie z tvn24.pl. Poseł zadeklarował oddanie do kasy "pełnych kwot ekwiwalentów, niepomniejszonych o koszty, które musiał ponieść".
Girzyński odszedł z PiS na początku grudnia po informacjach mediów, że rozliczenia jego zagranicznych wyjazdów służbowych budzą zastrzeżenia sejmowych audytorów.
"Newsweek" pisał wówczas, że poseł rozliczył jako delegację samochodową swój wyjazd do Paryża, gdzie w dniach 8-10 września uczestniczył w posiedzeniu komisji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Z kasy Sejmu otrzymał na przejazd 2060 zł.
Do stolicy Francji nie dotarł jednak samochodem a samolotem. W podróży towarzyszyła mu matka.
Autor: Łukasz Orłowski / Źródło: tvn24.pl