15-letni uczeń gimnazjum w czasie lekcji rzucił się z nożem nauczycielkę języka polskiego. Chłopak nie sprawiał wcześniej problemów wychowawczych, w czasie przesłuchania miał powiedzieć, że sam nie rozumie, dlaczego zaatakował kobietę. - To jest wielka tragedia dla szkoły - przyznała w rozmowie z TTV dyrektorka gimnazjum. - Są uczniowie, którzy przechodzą przez szkołę bardzo burzliwie, a są tacy, którzy przechodzą cichutko, niezauważeni. On należał do tej drugiej grupy - dodała.
Do tragedii doszło na lekcji języka polskiego w gimnazjum w Domaszowicach (woj. opolskie). Nauczycielka miała odczytać oceny, jakie dostaną dzieci na koniec roku. W pewnym momencie do sali wszedł spóźniony uczeń, który zaatakował nauczycielkę nożem. Przeciął skórę na głowie kobiety, a następnie tępą stroną ranił ją w szyję.
Kobieta trafiła do szpitala, obrażenia na szczęście nie zagrażały jej życiu.
- Raz ciął, a później drugi raz. Jak określił lekarz, (cięcia - red.) w niektórych miejscach miały 5 mm głębokości, w innych 7 mm. Gdyby jeszcze pociągnął, to nie wiem, czy bym miał żonę - powiedział w rozmowie z TTV mąż zaatakowanej nauczycielki. Ona sama unika kontaktu z mediami.
"Wielka tragedia dla szkoły"
- To jest wielka tragedia dla szkoły - przyznała Bożena Hendrysiak, dyrektorka gimnazjum, w którym doszło do zdarzenia. Jak dodała, 15-latek był wcześniej bardzo spokojny. - Są uczniowie, którzy przechodzą przez szkołę bardzo burzliwie, a są tacy, którzy przechodzą cichutko, niezauważeni. On należał do tej drugiej grupy - wyjaśniła.
Mąż zaatakowanej nauczycielki również ocenił, że nic nie zapowiadało tragedii. - Nic mu nie groziło, miał trójkę. I był uczniem, którego bardzo lubiła. Dał się lubić - zaznaczył.
Koledzy 15-latka przyznali, że chłopak również darzył sympatią swoją nauczycielkę. Podczas policyjnego przesłuchania miał powiedzieć, że sam nie rozumie, jak doszło do tragedii i czemu zaatakował.
Odpowiedzi próbują szukać sąsiedzi: - Rodzice się rozwiedli, słyszałam, że ojciec ma już nową rodzinę - powiedziała jedna z sąsiadek. Dodała, że jak słyszała, chłopak miał zażywać leki psychotropowe. Dyrekcja szkoły nic o tym nie wie.
Poszkodowana nauczycielka zamierza wrócić do pracy jeszcze w tym roku. 15-latek trafił natomiast do schroniska dla nieletnich, gdzie czeka na decyzję sądu rodzinnego. Jeśli będzie odpowiadał jak osoba dorosła, może trafić za kratki nawet na 25 lat za usiłowanie zabójstwa.
Autor: kg/kka/kwoj / Źródło: "Blisko ludzi" TTV
Źródło zdjęcia głównego: "Blisko ludzi" TTV