- Tusk ma większy problem ze Schetyną niż z Gowinem - uważa Roman Giertych. - Na miejscu premiera zająłbym się pacyfikacją Grzegorza Schetyny - stwierdził w "Kropce na i". Dodał, że w dyskusji na temat związków partnerskich nacisk premiera "w lewą stronę" miał związek z jego obawą o wzrost znaczenia lewicy. Zdaniem Giertycha konflikt w PO nie doprowadzi do rozłamu. Przynajmniej na razie.
- Nie sądzę, by ten konflikt (ws. związków partnerskich - red.) doprowadził do poważnego kryzysu w PO, dopóki nie będzie sytuacji, w której np. Donald Tusk postanowi przegłosować ustawę o związkach partnerskich lub zawrzeć koalicję z SLD. To będą takie punkty, które mogłyby doprowadzić do rozłamu - mówił Giertych w "Kropce nad i".
Były wicepremier przekonywał też, że znaczna część posłów nie wyobraża sobie zawarcia sojuszu z postkomunistami i "dla nich to by była sytuacja bardzo trudna". - Mam wrażenie, że cała ta historia wiąże się z obawami Tuska wobec powstania formacji Kwaśniewskiego - komentował.
Giertych: Prawdziwym problemem Schetyna
Zdaniem Giertycha, problemem dla Donalda Tuska nie jest wcale konserwatywny Jarosław Gowin, ale Grzegorz Schetyna, który deklarował ostatnio, że jest za in vitro i związkami partnerskimi. Przyznał też, że w przyszłości "będzie można pójść dalej”.
- Dziś się zszokowałem, jak usłyszałem wypowiedź Schetyny o adopcji dzieci przez pary homoseksualne. To jest tak daleko posunięty zwrot, że może doprowadzić do poważnych problemów dla PO w elektoracie - skomentował Giertych. I dodał: - Ze Schetyną Tusk ma większy problem niż z Gowinem. To, co robi Schetyna, to podgrzewanie atmosfery konfliktu światopoglądowego w PO, który musi doprowadzić do poważniejszych problemów, jeśli nie będzie powstrzymany. Gdybym był premierem, zająłbym się pacyfikacją szefa klubu - oświadczył Giertych w "Kropce nad i".
Gowin powinien "spokojnie czekać"
Jarosław Gowin, zdaniem Romana Giertycha, "powinien spokojnie czekać". - Nie może zagłosować za ustawą, która jest sprzeczna z jego sumieniem. Reguły PO są takie, że w sprawach poglądowych nie ma dyscypliny. Jeśli Tusk będzie chciał zmienić te reguły, to nastąpi rozłam - przekonywał Giertych.
Dodał również, że kwestia związków partnerskich to problem marginalny, a premier powinien zajmować się innymi, ważniejszymi kwestiami.
- Cywilizacja opiera się na małżeństwie jako fundamencie. Na miejscu Tuska zająłbym się tym, co rzeczywiście przeszkadza małżeństwom np. prawem podatkowym. Zająłbym się tym, że małżeństwa są dyskryminowane. W wielu sytuacjach nie opłaca się być małżeństwem. Premier nie powinien się zajmować problemem marginesu społecznego, który występuje jako zjawisko w mediach liberalnych. Problem związków partnerskich jest marginesem, nawet w środowisku homoseksualistów - oświadczył Giertych.
Autor: kde//gak/k / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24