Generał Jarosław Kraszewski stracił certyfikaty bezpieczeństwa, gwarantujące mu dostęp do tajemnic krajowych, natowskich i unijnych - dowiedział się nieoficjalnie tvn24.pl. Biuro Bezpieczeństwa Narodowego potwierdziło informację, wydając komunikat w sprawie cofnięcia generałowi poświadczenia bezpieczeństwa.
Według nieoficjalnych źródeł tvn24.pl decyzja Służby Kontrwywiadu Wojskowego trafiła dziś do Pałacu Prezydenckiego.
- Generał wykorzysta zgodną z prawem drogę odwołania od tej decyzji. Jestem spokojny, że decyzja zostanie uchylona - mówi nam jeden ze współpracowników generała, który pełni funkcję dyrektora Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego.
W praktyce decyzja SKW niewiele zmienia w pracy generała. I tak - zgodnie z prawem - od momentu wszczęcia przez wojskowy kontrwywiad "postępowania kontrolnego sprawdzającego" nie miał on dostępu do tajemnic. Służba podległa ministrowi obrony Antoniemu Macierewiczowi wszczęła to postępowanie w czerwcu.
Według współpracowników prezydenta Andrzeja Dudy był to ruch czysto polityczny, element konfliktu głowy państwa z szefem MON. Sam prezydent określił to jako "ubeckie metody".
BBN potwierdza
Dwie godziny po informacji tvn24.pl potwierdziło ją Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. W komunikacie napisano, że "8 grudnia bieżącego roku gen. bryg. Jarosław Kraszewski został poinformowany przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego o cofnięciu mu poświadczenia bezpieczeństwa".
"W uzasadnieniu decyzji nie zostały przedstawione jakiekolwiek powody odebrania dostępu do informacji niejawnych. Podczas postępowania SKW nie przedstawiła gen. J. Kraszewskiemu żadnych zarzutów, a także faktów ani dowodów, do których mógłby się odnieść" - napisano w uzasadnieniu.
Jak dodało Biuro, "generał Jarosław Kraszewski, zgodnie z obowiązującym prawem, odwoła się od decyzji SKW do Prezesa Rady Ministrów".
"Jesteśmy przekonani, że postępowanie odwoławcze zostanie przeprowadzone przez struktury Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w sposób rzetelny oraz obiektywny. Tym samym ze spokojem oczekujemy na jego rozstrzygnięcie" - czytamy w komunikacie BBN.
8 grudnia br. gen. bryg. Jarosław Kraszewski został poinformowany przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego o cofnięciu mu poświadczenia bezpieczeństwa. W uzasadnieniu decyzji nie zostały przedstawione jakiekolwiek powody odebrania dostępu do informacji niejawnych. Podczas postępowania SKW nie przedstawiła gen. J. Kraszewskiemu żadnych zarzutów, a także faktów ani dowodów, do których mógłby się odnieść. Gen. J. Kraszewski, zgodnie z obowiązującym prawem, odwoła się od decyzji SKW do Prezesa Rady Ministrów. Jesteśmy przekonani, że postępowanie odwoławcze zostanie przeprowadzone przez struktury Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w sposób rzetelny oraz obiektywny. Tym samym ze spokojem oczekujemy na jego rozstrzygnięcie. komunikat BBN
MON: postępowanie zostało opatrzone w uzasadnienie
W piątek wieczorem rzeczniczka MON Anna Pęzioł-Wójtowicz poinformowała w komunikacie, że postępowanie SKW wobec gen. Jarosława Kraszewskiego zostało opatrzone w uzasadnienie.
Według niej "uzasadnienie w jego części jawnej zostało dołączone do przedmiotowej decyzji". Jak wskazała rzeczniczka resortu, zgodnie z przepisami ustawy o ochronie informacji niejawnych uzasadnienie pełne w części zawierające informacje niejawne podlega ochronie na zasadach określonych w niniejszej ustawie. "W przypadku złożenia odwołania przez gen. bryg. J. Kraszewskiego od wydanych przez SKW decyzji, całość uzasadnienia decyzji o cofnięciu poświadczeń bezpieczeństwa w jego części niejawnej i jawnej będzie dostarczona do organu odwoławczego wraz z aktami postępowania" - podkreśliła Pęzioł-Wójtowicz. Jak dodała, kwestie dostępu do tych materiałów reguluje ustawa o ochronie informacji niejawnych.
Odwołanie do premier
Zgodnie z ustawą o ochronie informacji niejawnych generałowi Kraszewskiemu przysługuje odwołanie od decyzji kontrwywiadu wojskowego. W pierwszej kolejności do premier, która te obowiązki scedowała na ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego. Jeśli on podtrzyma decyzję SKW, to generał będzie mógł ją zaskarżyć do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
- W teczce SKW nic nie zgromadziło - przekonuje tvn24.pl jeden z funkcjonariuszy tej służby.
Wiadomo, że sam generał był cztery razy wzywany na rozmowy do centrali SKW. Za każdym razem odpowiadał na wątpliwości, które miała prowadząca postępowanie oficer wywodząca się jeszcze z Wojskowych Służb Informacyjnych. Chodziło między innymi o butelkę wódki, którą generał Kraszewski miał otrzymać kiedyś na poligonie od ukraińskich żołnierzy. A także o jego pasje do motocykli. SKW podejrzewało, że podczas rajdów motocyklowych do Katynia mógł nawiązać kontakty z rosyjskim klubem Nocnych Wilków.
"To jest wystrzał w kierunku prezydenta"
Do nieoficjalnych informacji tvn24.pl odniósł się w rozmowie z reporterką TVN24 Agatą Adamek poseł Krzysztof Brejza (PO). - To jest odpowiedź natychmiastowa Antoniego Macierewicza na sugestię prezydenta - tak ocenił odebranie certyfikatów bezpieczeństwa Jarosławowi Kraszewskiemu.
- Prezydent apeluje o współpracę z ministrami z udziałem Mateusza Morawieckiego, Antoni Macierewicz odpowiada. To jest wystrzał z armaty w prezydenckiego generała, w bardzo dobrego generała, wokół którego dziwną atmosferę wytwarza właśnie Antoni Macierewicz - skomentował Brejza.
- To jest wystrzał w kierunku Kancelarii Prezydenta, w kierunku prezydenta, ale również to jest test dla nowego pana premiera - dodał.
Jak zaznaczył poseł PO, generał Kraszewski "odpowiada w BBN-ie za poważny odcinek sił zbrojnych". - I o co jest oskarżany? O to, że przyjął rzekomo jakąś butelkę wódki od żołnierzy ukraińskich. Przecież to jest jakaś paranoja na poziomie Antoniego Macierewicza - mówił.
- To jest typowa dla Antoniego Macierewicza paranoja polityczna. Tylko w takich warunkach on umie działać i bardzo brutalnie broni swojego stanowiska - podsumował Brejza.
"Akcja zaplanowana przez Macierewicza"
Sprawę skomentował również prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, który ocenił, że Antoni Macierewicz celowo ogłosił tę decyzję teraz, kiedy powoływany jest nowy premier.
- Antoni Macierewicz nie daje o sobie zapomnieć. W momencie kulminacyjnym, kiedy powoływany jest nowy premier, on ogłasza decyzję, nie swoją oczywiście, ale podległych mu służb - mówił. - Jeszcze nie tak dawno słyszeliśmy, że to musi trwać bardzo długo, że trzeba bardzo dużo czasu, że jest tak dużo spraw, wątpliwości, które trzeba wyjaśnić, a teraz bach, jest od razu decyzja - tłumaczył.
Jego zdaniem "nie ma przypadków, to jest akcja zaplanowana przez ministra Macierewicza". - Żeby pokazać po pierwsze nowemu premierowi "patrz, jaki ja jestem ważny, nawet jak jesteś powoływany na stanowisko premiera, to i tak będą o mnie mówić, bo ja mam te zabawki w rękach i ja będę decydował" - mówił Kosiniak-Kamysz.
Jak dodał, jest to też "policzek dla prezydenta". - Wielokrotnie mówił, że nie pozwoli, żeby jego współpracownicy byli w jakiś sposób "czołgani" (...). Tym ruchem Antoni Macierewicz daje sygnał premierowi i prezydentowi, ale daje też sygnał swojej partii, że wciąż jest w grze i decyzja w sprawie jego bycia w rządzie jeszcze nie zapadła - ocenił.
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl)//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Łukasz Dejnarowicz/FORUM