- Trudno mi zaakceptować sytuację, w której Lech Wałęsa nie otrzymał zaproszenia na prezydencką galę - stwierdził Donald Tusk. Według premiera, który na uroczystość do Teatru Wielkiego się nie wybiera, gala jest "kontrowersyjna", a media nadają jej zdecydowanie za dużą wagę.
- Mamy dziś Święto Niepodległości, więc wolałbym nie używać takich sformułowań, które by zepsuły atmosferę - zastrzegł premier w rozmowie z dziennikarzami. Zdaniem Tuska media nadają za dużą rangę tej uroczystości. - Nie ma powodu, aby tak trochę bulwarowo szukać sensacji. To nie jest tak, że każda polska rodzina żyje galą i tym, kto jest zaproszony, a kto nie. Bal czy koncert nie mają wagi cudu nad Wisłą czy wojny o niepodległość. Nie przesadzajmy z tym - przypomniał.
"To jednak ważne polityczne wydarzenie"
Jego zdaniem gala, to jedynie "bardzo ważne polityczno-towarzyskie wydarzenie" z punktu widzenia Kancelarii Prezydenta. Przyznał jednak, że według niego uroczystość bez Lecha Wałęsy jest kontrowersyjna. - Musimy pamiętać, że skromny robotnik z gdańskiej stoczni stanął w panteonie bohaterów, w jakimś sensie obok tych największych, takich jak Józef Piłsudski - stwierdził.
Prezydent Lech Kaczyński wyjaśnił wcześniej, że nie zaprosił byłego lidera "Solidarności", bo był przez niego "wielokrotnie obrażany".
Nie przyjdzie, bo nie akceptuje
Donald Tusk był także pytany, czy nie byłoby lepiej, gdyby w rocznicę odzyskania niepodległości jednak pojawił się na gali. - Może tak, ale nie możecie państwo wykluczyć sytuacji, że nieobecność Lecha Wałęsy, a moja obecność mogłaby spowodować wrażenie, że ja akceptuję tę sytuację - odparł szef rządu.
Szesnastu szefów państw i rządów przyjechało na organizowane 11 listopada przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego uroczystości z okazji 90. rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę. O godz. 20.00 rozpocząć się ma uroczysta gala w Teatrze Wielkim.
Źródło: PAP, TVN24, IAR
Źródło zdjęcia głównego: PAP\Leszek Szymański, TVN24