Osoby z niepełnosprawnościami, gdy chcą lub muszą się zważyć, są odsyłane przez lekarzy do weterynarza, masarni lub na złomowiska, bo tam - jak mówią im na przykład lekarze - są większe wagi. To rzeczywistość, która szokuje. Fundacja "Kulawa Warszawa" bije na alarm. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Poranne lub wieczorne ważenie w domu jest jednym z najprostszych badań, jakie można zrobić. Jednak nie jest to dane każdemu. - Borykam się z tym problemem od 16 lat odkąd siedzę na wózku inwalidzkim - mówi Krzysztof Jagiełło, który jest osobą z niepełnosprawnością.
Kontrola wagi, kiedy jest się na wózku, nie jest prosta, zwłaszcza gdy do pomiaru dochodzi w przychodni weterynaryjnej. - Jedyne miejsce w jakim mogę się zważyć jako osoba z niepełnosprawnością, która porusza się w ten sposób, to są miejsca przeznaczone dla zwierząt – zwraca uwagę pan Krzysztof. - To przychodnie weterynaryjne, punkty dla zwierząt, gdzie znajdują się duże wagi, na które można wjechać wózkiem - wylicza.
"Kulawa Warszawa" apeluje w sprawie dostępności wag
Najpierw odbywa się ważenie brutto, później netto - to rzeczywistość Pana Krzysztofa, która nie powinna tak wyglądać. Fundacja "Kulawa Warszawa" ruszyła z kampanią pod nazwą "chcemy równowagi". Cel? Zwrócenie uwagi na problem osób z niepełnosprawnością na dostępność do godnego pomiaru wagi ciała.
- Brakuje miejsc, gdzie istnieją dostosowane wagi i niestety, w konsekwencji komentarze personelu medycznego często są takie, że to nie jest ich problem i być może warto spróbować u weterynarza, może w punkcie skupu złomu, a być może takim miejscem jest masarnia - mówi Katarzyna Cimoch z Fundacji "Kulawa Warszawa".
- To jest bardzo uwłaczające i traktowanie nas na poziomie zwierzęcym. I nie powinniśmy być ważeni na wagach handlowych, na wagach u weterynarza, tylko w punktach medycznych - stwierdza Krzysztof Jagiełło.
Biuro Rzecznika Praw Pacjenta interweniuje w sprawie wag
Poznanie swojej wagi czasami może być tylko zaspokojeniem ciekawości, jednak przy zabiegach medycznych, doborze leków, prowadzeniu ciąż jest to sprawa kluczowa. - Osobiście od lekarza usłyszałam, że w masarni są takie wagi, na które mogę wjechać wózkiem - wspomina blogerka Bogumiła Siedlecka-Goślicka.
- Bulwersujące i niedopuszczalne jest to, żeby odsyłać pacjenta podmiotu leczniczego, osobę z niepełnosprawnością do innej placówki nie świadczącej usług zdrowotnych - podkreśla Urszula Rygowska-Nastulak z biura Rzecznika Praw Pacjenta.
Zdaniem biura i organizacji pozarządowych problemem są przepisy o wyposażeniu podmiotów medycznych w wagi, ale nie takie i brak oficjalnych list z miejscami, gdzie można się zważyć. Pozostaje jeszcze kwestia etyki i chęci pomocy.
- Wprost w przepisach jest określone, że elementem wyposażenia podmiotu leczniczego jest waga ze wzrostomierzem, ale myślę, że też zależy to od dobrej woli personelu, czy ułatwi pacjentowi i pomoże zważenie, czy też nie - dodaje Urszula Rygowska-Nastulak.
"Ile waży godność?"
Bogumiła Siedlecka-Goślicka uważa, że w związku z tym problemem potrzeba "więcej wag, świadomości i większego zaangażowania NGZ i Ministerstwa Zdrowia". - Jesteśmy dopiero na samym początku uświadamiania kadry medycznej, że jest taki problem - dodaje.
Fundacja "Kulawa Warszawa" zbiera dane i buduje listę dostępnych wag w całej Polsce. Każda osoba, która została odesłana na ważenie do weterynarza, skupu złomu lub innego miejsca nieprzeznaczonego do badań medycznych może i powinna zgłosić to do dyrekcji placówki medycznej lub na infolinię Biura Rzecznika Praw Pacjenta.
- Ile waży godność? Chciałabym, żeby to była jedna z najwyższych możliwych wag. Taka, której nie da się zważyć, ale nie dlatego, że nie ma wagi, ale dlatego, że to jest coś, co każdy powinien mieć najmocniejszego w sobie, najcięższego - uważa Bogumiła Siedlecka-Goślicka.
Źródło: TVN24