Mamy do czynienia z początkiem sprawy, a nie końcem. A co ze spółkami Skarbu Państwa? - pytał w "Faktach po Faktach" poseł PO Cezary Tomczyk, komentując nagrody ministrów rządu Beaty Szydło, które na polecenie prezesa PiS do 15 maja miały być przekazane na Caritas. Waldemar Buda (PiS) zaznaczył, że teraz prezesi państwowych spółek "zarabiają o połowę mniej".
Buda wyraził przekonanie, że wszyscy do tego zobowiązani przekazali już swoje nagrody na Caritas. - Nie wiem, czy będzie jakiś wyjątek. To się okaże za kilka dni, jak będzie weryfikacja tego zobowiązania, którego się ministrowie podjęli - zapewnił poseł Prawa i Sprawiedliwości we wtorek w "Faktach po Faktach".
Cezary Tomczyk z Platformy Obywatelskiej podkreślił, że pieniądze nie będą zwracane, lecz przekazywane. - Bo zwrócone powinny być do budżetu państwa - wyjaśnił. I dodał: "jeżeli zakładamy równość w społeczeństwie, to "każdy polski obywatel powinien dostać 70 tysięcy złotych i móc przekazać je na dowolną organizację społeczną".
- Jeżeli pan poseł ma coś przeciwko, żeby Caritas pomagał dzieciom, [przygotowywał - przyp. red.] paczki, wyprawki czy organizował wakacje, to proszę bardzo. To są na pewno przekazane środki na szczytny cel - odpowiedział Buda.
Tomczyk zastanawiał się, dlaczego politycy nie chcą "pokazać przelewów" potwierdzających oddanie nagród.
- Ja się bardzo dziwię ministrom tego rządu, którzy zapłacili ogromną cenę za te nagrody, a teraz nie chcą sprawy załatwić do końca i po prostu pokazać przelewów - stwierdził poseł PO.
.
"Wierzchołek góry lodowej"
Tomczyk podkreślił, że nie ma nic przeciwko działalności charytatywnej Caritas. Ale zaznaczył, że w tej kwestii "mamy do czynienia z początkiem sprawy, a nie końcem".
- Sprawa nagród dla ministrów to tylko wierzchołek góry lodowej. A co ze spółkami Skarbu Państwa? - spytał. - Jeżeli na przykład pan [Wojciech - red.] Jasiński, członek PiS, a kiedyś PZPR, jest w stanie w ciągu roku w Orlenie zarobić cztery miliony złotych - stwierdził, dodając, że w przeszłości w Orlenie "nie zasiadali politycy, tylko ludzie, którzy zarządzali mieniem Skarbu Państwa". Wojciech Jasiński w lutym został odwołany z funkcji prezesa Orlenu.
- Pan poseł próbuje wykazać, że kiedyś było genialnie, dzisiaj jest tragicznie - ripostował Waldemar Buda. Dodał, że Jacek Krawiec, prezes Orlenu w latach 2008-2015, był "przyjacielem Donalda Tuska" i otrzymał podobną kwotę odprawy, co Jasiński.
Buda podkreślił, że dzięki wprowadzonej przez obecny rząd we wrześniu 2016 roku tak zwanej drugiej ustawie kominowej prezesi spółek Skarbu Państwa mają znacząco ograniczone wynagrodzenia.
"System drenowania państwa"
- Dzisiaj jest zapowiedź, że jeszcze nie będzie żadnych odpraw i dodatkowych wynagrodzeń, które funkcjonowały u państwa. Więc jak porównamy oświadczenia majątkowe prezesów spółek Skarbu Państwa za całą kadencję, to się okaże, że zarabiają o połowę mniej - zaznaczył.
Poseł PO zwrócił również uwagę na wynagrodzenia radnych PiS. - Z 2015 roku proszę sobie wziąć listę radnych, a potem porównać ją z listą z 2017 roku. Wzrost zarobków posłów PiS to mniej więcej 300-400 procent - stwierdził Tomczyk. - To jest system drenowania państwa - ocenił, nazywając go "programem Chciwość plus".
Waldemar Buda przypomniał wówczas, że Cezary Tomczyk w czasie obrad w Sejmie wyjął swoją kartę do głosowania i nie oddał głosu, gdy posłowie decydowali w sprawie obniżenia uposażenia samorządowców i posłów. - Pan chce, by każdy oszczędzał oprócz pana, oprócz posłów Platformy Obywatelskiej - stwierdził.
- Nie będziemy uczestniczyć w waszym populistycznym cyrku - odparł Tomczyk. Dodał, że ministrów oraz prezydium Sejmu przegłosowane ostatecznie obniżki uposażenia nie dotyczą. - Paradoks tej sytuacji jest taki, że oto poseł [Krzysztof - przyp. red.] Brejza odnalazł wasze nagrody [dla ministrów - red.] i wy obniżyliście pensję posłowi Brejzie, a nie obniżyliście pensji waszym ministrom - zaznaczył.
Kontrowersyjne nagrody
W grudniu 2017 roku w odpowiedzi na interpelację posła PO Krzysztofa Brejzy w sprawie nagród przyznanych członkom Rady Ministrów wiceszef kancelarii premiera Paweł Szrot przedstawił tabelę z łącznymi kwotami nagród brutto dla poszczególnych ministrów w 2017 roku.
Według tego zestawienia nagrody otrzymało 21 konstytucyjnych ministrów - od 65 tysięcy złotych do ponad 80 tysięcy złotych rocznie. 12 ministrów w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów od blisko 37 tysięcy do prawie 60 tysięcy złotych rocznie oraz ówczesna premier Beata Szydło (65 100 złotych).
Informacja o nagrodach wywołała oburzenie opozycji, która wielokrotnie apelowała do rządzących o ich zwrot. Politycy PO w kilku miastach zorganizowali też "konwój wstydu" - kolumnę aut, które ciągnęły na przyczepach plakaty z wizerunkami polityków Prawa i Sprawiedliwości i kwotami przyznanych im nagród.
Na początku marca premier Mateusz Morawiecki zapowiedział likwidację wszelkich nagród, premii dla ministrów i wiceministrów. Na początku kwietnia prezes PiS Jarosław Kaczyński poinformował, że nagrody - które premier Beata Szydło przyznała ministrom konstytucyjnym oraz sekretarzom stanu, którzy są politykami - do połowy maja przekazane zostaną na Caritas na cele społeczne.
Dwugłos o sejmowym proteście
Goście "Faktów po Faktach" komentowali również trwający już niespełna miesiąc w Sejmie protest opiekunów osób niepełnosprawnych i ich podopiecznych.
- My budujemy system pomocy osobom niepełnosprawnym - przekonywał poseł PiS. - Wprowadziliśmy już kilka ustaw, które dotyczą osób niepełnosprawnych, kwoty, które przekazujemy dla osób niepełnosprawnych i ich opiekunów to jest gigantyczny skok w stosunku do tego, co było wcześniej - dodał Buda.
Pytany, dlaczego rząd nie chce zrealizować najważniejszego z postulatów protestujących w Sejmie - 500 zł miesięcznie, odpowiedział: - Dlatego, że mamy wizję, jak ten system chce wyglądać.
- Chcemy bardzo dużo środków przekazać, ale na celowane zadania - podkreślił. - Większość wizji tego systemu zostało już wprowadzone, mamy dwie ustawy, które zostały przeprowadzone przez Sejm - zaznaczył.
- Siłę państwa ocenia się po stosunku do osób słabszych i niepełnosprawnych - ripostował Tomczyk. - Jaki jest ten stosunek, widzieliśmy, kiedy Jarosławowi Kaczyńskiemu przywieziono kule do domu z [Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie, przy ulicy - red.] Szaserów - ocenił.
- Jednocześnie mamy obraz Sejmu, kiedy matki osób niepełnosprawnych śpią na podłodze - dodał. Jego zdaniem "to jest pogarda". I dodał, że ludzie mogą wiele wybaczyć politykom, ale nie wybaczą "właśnie tej pogardy, którą widzimy każdego dnia".
Miesiąc protestu w Sejmie
Protest opiekunów osób niepełnosprawnych i ich podopiecznych trwa od 18 kwietnia. Protestujący od początku zgłaszali dwa postulaty - zrównania renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy oraz wprowadzenia dodatku "na życie", zwanego też "rehabilitacyjnym" dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie.
Autor: mm//now / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24