Nie jestem zwolennikiem umieszczania jakichś obrazków w paszportach. Paszport jest dokumentem identyfikującym obywatela - stwierdził w "Faktach po Faktach" TVN24 Dariusz Rosati, były minister spraw zagranicznych, eurodeputowany PO, odnosząc się do budzącej międzynarodowe kontrowersje kampanii polskiego MSWiA. - Nie bawmy się w edukację historyczno-patriotyczną, wykorzystując jeszcze do tego paszporty - dodał.
Polskie MSWiA w lipcu zainaugurowało kampanię "Zaprojektuj z nami polski paszport 2018". Internauci wybiorą grafiki, które znajdą się na stronach paszportu. Inicjatywa ma związek z setną rocznicą odzyskania niepodległości przez Polskę. Z trzynastu wizerunków graficznych przedstawiających najważniejsze motywy niepodległościowe - postacie, wydarzenia, miejsca i symbole - w nowym paszporcie znajdzie się sześć, które okażą się najpopularniejsze w głosowaniu internautów. Głosować można między innymi na zdjęcie wileńskiej Ostrej Bramy czy Cmentarza Orląt Lwowskich na Ukrainie. Przedstawiciele obu krajów wyrazili oburzenie tym pomysłem.
"Jeszcze jeden front jest niepotrzebny"
Zdaniem Dariusza Rosatiego, "to nie jest dobry pomysł". - Paszporty to są oficjalne dokumenty, na których może i powinno znajdować się godło państwa. Natomiast nawiązania do ważnych fragmentów naszej historii czy pamięci narodowej - tak jak to jest w tym przypadku - powinny być raczej pozostawione podręcznikom historii. To nie jest właściwe miejsce - ocenił w "Faktach po Faktach” TVN24 Dariusz Rosati, były minister spraw zagranicznych, eurodeputowany PO.
Jak zauważył, paszport jest dokumentem okazywanym urzędnikom innych krajów, którzy mogą być "zdziwieni, zaskoczeni i zdegustowani" tym, że znajdują się w nim symbole odwołujące się do obiektów znajdujących się na terenie innych państw.
- Wyobraźmy sobie, co by się działo, gdyby Niemcy w swoich paszportach umieszczaliby wizerunki budowli z Wrocławia czy Szczecina. Nie wiem, czy to by się podobało ministrowi Błaszczakowi. Uważam, że ten rząd bije rekordy konfliktowania się z sąsiadami - podkreślił Rosati. - Jeszcze jeden front, w tym przypadku o symbole, jest zupełnie niepotrzebny. To nie jest rola paszportów - zaznaczył i dodał: - Powinniśmy krzewić patriotyzm, ale w zupełnie inny sposób.
- Nie jestem zwolennikiem umieszczania jakichś obrazków w paszportach. Paszport jest dokumentem identyfikującym obywatela - stwierdził były szef MSZ. - Nie bawmy się w edukację historyczno-patriotyczną, wykorzystując jeszcze do tego paszporty. Uczmy dobrze w szkołach - podsumował.
"Paszport to nie jest znaczek jubileuszowy"
Paweł Kowal, były wiceminister spraw zagranicznych, pracownik Polskiej Akademii Nauk, pozytywnie ocenia fakt, że zorganizowano otwarty konkurs na grafikę w paszporcie, jednak ma wątpliwości związane z samym doborem grafik. - Powinno się to przemyśleć. Po pierwsze, dlaczego one są tylko o II Rzeczpospolitej. Największym problemem naszego państwa jest ten stały brak poczucia ciągłości. Paszport to nie jest znaczek jubileuszowy, który wydaje się na stulecie czy na tysiąclecie. Jeśli jest tam jakiś program ikonograficzny, to powinien dotyczyć i pierwszej, i drugiej, i trzeciej Rzeczypospolitej. Może lepiej znaleźć postaci, które nie budzą kontrowersji? - zastanawiał się. - To nie jest jednak atlas historyczny - ocenił.
Odnosząc się do konkursu zorganizowanego przez MSWiA, Kowal stwierdził, że "tam jest bardzo ciekawy proces podejmowania decyzji, bo jest powołany zespół". - Jednak składa się z samych urzędników - podkreślił. - Może prościej byłoby poprosić historyków - dodał.
Zdaniem Kowala MSWiA powinno się wycofać z pomysłu na konkurs, który - jak ocenił - "ma swoje dobre elementy, ale generalnie jest nieszczęśliwy".
- Na szczęście nie przeszliśmy do fazy czynów, jeszcze nie wdrożyliśmy tych pomysłów bardzo wątpliwych, ale mleko się rozlało i pewne szkody w stosunkach - zwłaszcza z Litwą, ale także z Ukrainą - już powstały - zaznaczył Rosati, który podkreślił, że również jest zwolennikiem wycofania się ministerstwa z konkursu na grafikę paszportową.
Rosati: Litwa i Ukraina mają prawo czuć się urażone
Eurodeputowany PO stwierdził, że zarówno Litwa, jak i Ukraina mają prawo czuć się urażone, bo zaproponowane grafiki - wileńska Ostra Brama i Cmentarza Orląt Lwowskich - prezentują fragmenty budowli, które są częścią tych państw.
Paweł Kowal podkreślił, że nie do końca rozumie zaproponowany "program ikonograficzny". Jak stwierdził, gdyby był pracownikiem obecnego rządu powiedziałby pracownikom MSWiA, że "brakuje mu Jasnej Góry". - Nie widzę powodu, żeby jedno sanktuarium maryjne było, a drugie nie. Szczególnie, że Ostra Brama nie ma takiego związku z odzyskaniem niepodległości [przez Polskę - przyp. red.] - przyznał Kowal.
Autor: tmw//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Shuttestock