Nie będziemy mieć wolnej nauki, wolnej szkoły, wolnych mediów, wolnej kultury, wolnych obywateli, wolnych sądów. Wolność jest nam zabierana i o tym jest ten marsz dzisiaj - powiedziała w TVN24 Ewa Kulik-Bielińska, dyrektor Fundacji im. Stefana Batorego i opozycjonistka w czasach PRL.
TRANSMISJA I RELACJE Z MARSZU OD GODZINY 12 W TVN24 ORAZ TVN.
W niedzielę, w 34. rocznicę pierwszych, częściowo wolnych wyborów, gościem TVN24 była Ewa Kulik-Bielińska, dyrektor Fundacji im. Stefana Batorego i opozycjonistka w czasach PRL. - Troszkę jest tak, że myśleliśmy wszyscy, dość błędnie, że jest koniec historii. Nie ma końca. Historia powtarza się jako spirala, w jakimś sensie zmienia się, ale wracamy do podobnych kolein - przyznała.
- Jak patrzę na to, co robi obecna władza, jak ona rządzi, to mam dwie refleksje. Jest to a rebours (na odwrót - red.) to samo, co robili komuniści, tylko z innym znakiem. Jest to też bardzo podobne do tego, co czytałam w podręcznikach w okresie międzywojennym i to, co słyszałam od swoich dziadków i rodziców - powiedziała.
Jej zdaniem "nie ma znaku równości pomiędzy tym, co było w 1989, co jest teraz". - W takim sensie, że wtedy mieliśmy poczucie, że wywalczyliśmy wolność. Teraz musimy tej wolności bronić. Po wolność, przez trzydzieści parę lat była. Wolność wyboru, wolność decydowania o tym, jak chcę wyglądać, jak chcę się uczyć, jaką rodzinę chcę założyć, jak chce wychować swoje dzieci, czy wolność do realizowania praw obywatelskich.
"Władza chce skreślić wszystkich, którzy myślą inaczej"
Kulik-Bielińska zauważyła, że "teraz odbiera się nam wolność, ogranicza się ją, odbiera się nam prawa obywatelskie, chce się wszystko kontrolować". - Wprowadza się kontrole, centralizację, mówi się nam co mamy zrobić, czego mamy się uczyć. To coś, co mi się nie mieści w głowie. To dużo gorsze niż cenzura za czasów PRL, bo wtedy tę cenzurę wprowadzano, ale nie w taki butny i arogancki sposób - oceniła.
- Osobą, która jest dla mnie absolutnym symbolem mentalności komunistycznej jest minister (Przemysław) Czarnek, który chce wprowadzić w szkole i w nauce cenzurę - zwracała uwagę. - Nie będziemy mieć wolnej nauki, wolnej szkoły, wolnych mediów, wolnej kultury, wolnych obywateli, wolnych sądów. Wolność jest nam zabierana i o tym jest ten marsz dzisiaj - podsumowała, nawiązując do marszu 4 czerwca, który przejdzie dziś przez centrum Warszawy.
W ocenie Kulik-Bielińskiej "ta władza chce skreślić wszystkich, którzy myślą inaczej". - Demokracja polega na różnicy zdań, na dyskusji. Możemy się kłócić, ale wszystkim nam chodzi o dobro Polski. Jeżeli przestaje nam chodzić o dobro Polski, chodzi nam wyłącznie o utrzymanie władzy, wtedy to nie jest demokracja, tylko autorytaryzm. Demokracja to też słuchanie słabszych i słuchanie mniejszości - zwracała uwagę.
- To, co wskazuje na to, że kraj jest demokratyczny, to jest w jaki sposób traktuje mniejszości i opozycję. Tutaj głos mniejszości i opozycji jest niesłyszalny, jest ograniczony, zakneblowany - powiedziała.
Zwołany przez lidera PO Donalda Tuska marsz "przeciw drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu, za wolnymi wyborami i demokratyczną, europejską Polską" rozpocznie się o godzinie 12 i ruszy z Placu Na Rozdrożu przy Alejach Ujazdowskich i przejdzie przez Plac Trzech Krzyży, Nowy Świat, Krakowskie Przedmieście, a zakończy się na Placu Zamkowym.
Czytaj także: "Nie potrafiłam zostać w domu", "Walczymy o lepsze życie dla każdego". Z wielu stron Polski ruszyli na marsz
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Latający Czarodziej