- Niestety, tą ustawą minister Konstanty Radziwiłł demoluje system ochrony zdrowia, a nie poprawia jego jakość - powiedziała w "Kropce nad i" była premier i była minister zdrowia Ewa Kopacz (PO). Skomentowała w ten sposób projekt tzw. sieci szpitali przyjęty we wtorek przez rząd Beaty Szydło.
Projekt przewiduje powstanie sieci placówek, które będą miały gwarantowaną umowę z NFZ.
- Zapomniał o jednej rzeczy: te kolejki mogą się skrócić tylko wtedy, kiedy będzie więcej lekarzy - tłumaczyła w "Kropce nad i" była minister zdrowia Ewa Kopacz.
Dodała, że ze zdziwieniem przyjęła pomysł ministra nauki Jarosława Gowina, by studenci medycyny - już jako lekarze - odpracowywali w Polsce bezpłatne studia odbyte w naszym kraju.
- Nie dziwi mnie, że co niektórzy złośliwi mówią o nim "spławik". Wyczuwa, że jak coś jest złego lub niebezpiecznego, to najchętniej się z tego wycofuje - powiedziała Kopacz.
Wicepremier Gowin był jedynym członkiem rządu, który przestawił zdanie odrębne do przyjętego we wtorek przez rząd projektu ustawy o sieci szpitali.
"Radziwiłł nie ma tej odwagi"
Zdaniem Kopacz ustawa doprowadzi do tego, że zmniejszy się liczba specjalistycznych placówek. - A przynajmniej oddziałów w tych szpitalach będzie mniej - oceniła.
- Niewątpliwie około 200 szpitali na pewno zniknie - oszacowała była premier. Przypomniała, że jej poprzednik na stanowisku ministra zdrowia - prof. Zbigniew Religa - także proponował utworzenie sieci szpitali. Jednak - jak mówiła - Religa "miał cywilną odwagę" powiedzieć opinii publicznej, że efektem tego będzie zamknięcie części placówek.
- Natomiast pan minister Radziwiłł nie ma tej odwagi, w związku z tym utrzymuje, że nie będzie likwidował szpitali - powiedziała Kopacz. - Powtórzę: jeśli zniknie choć jeden oddział w szpitalu powiatowym, to utrudniamy życie pacjentowi - podkreśliła.
Pomysły ministra zdrowia m.in. na skrócenie kolejek w szpitalnych oddziałach ratunkowych, obok których miałyby powstać przychodnie nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej, Kopacz określiła mianem "nadobnego koncertu życzeń". - Pewnie ma zdolność, o której jeszcze nie wiemy, cudownego rozmnażania pieniędzy - ironizowała.
Zdrowy rozsądek czy ideologia
Była premier skomentowała rządowe plany, zgodnie z którymi tzw. pigułka dzień po będzie odtąd dostępna tylko na receptę.
- Zastanawiam się, ile jest w tym wszystkim zdrowego rozsądku, a ile ideologii - mówiła Kopacz. Jej zdaniem to błąd w sytuacji, kiedy w szkołach jest "tak mało" edukacji seksualnej, a młodzież czerpie często swoją wiedzę na ten temat np. z internetu.
- Dzisiaj wszystko to, co się dzieje, jest oparte na zakazach. Mam wrażenie, że niedługo będzie zakazane samodzielne myślenie. Karą i zakazem wychowuje się młodych ludzi. Nie tędy droga - powiedziała posłanka PO.
"CASA to nie jest taksówka powietrzna"
Była premier odniosła się do niedawnego wypadku samochodowego Beaty Szydło. - Ja miałam porządnych kierowców, którzy nie łamali przepisów ruchu drogowego. Mało tego, między nami była taka wielka współpraca i odrobina zaufania - wspominała Kopacz.
Skrytykowała fakt, że w dniu wypadku Szydło przyleciała z Warszawy do Krakowa - skąd udała się potem do Oświęcimia - na pokładzie wojskowej CASY. - To nie jest taksówka powietrzna, służy do określonych celów. Jest tyle innych środków poruszania się - tłumaczyła Kopacz. Jak mówiła, w czasach, gdy sama była premierem, leciała tą maszyną tylko raz.
- Nie do domu. Do Siemianowic Śląskich, kiedy chcieliśmy sprzedać naszym sąsiadom Rosomaki - podkreśliła, przypominając, że towarzyszyli jej wówczas wojskowi.
Autor: ts//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24