Ostatnie słowa Jana Pawła II nagrał, ale od czterech lat ani razu ich nie odtworzył. Dlaczego? - Bo one i tak brzmią w moich uszach. Czasem przecież tak jest, że ma się coś w sercu i nie chce się tego uzewnętrzniać - mówił Katarzynie Kolendzie-Zaleskiej kardynał Stanisław Dziwisz. Ten, który całe swoje życie był przy ramieniu papieża-Polaka, czuje dziś, że z opiekującego stał się tym opiekowanym. - Doświadczam tego na każdym kroku. W tej chwili to On jest ze mną, a nie ja z nim - dodał kardynał.
To nie było przesłanie dla kościoła, ale krótkie pożegnanie. Nagrałem je, ale od czterech lat nie odsłuchałem. Te słowa brzmią jednak nadal w moich uszach. Kard. Stanisław Dziwisz
Jak ojciec
Najbliższy współpracownik Jana Pawła II przyznaje też, że brakuje mu Karola Wojtyły, ale czuje też - bardziej niż kiedykolwiek - jego obecność. - Całe moje życie było związane z Janem Pawłem II. moje odniesienie było do niego jak do ojca. A kiedy traci się ojca, zostaje sentyment żałoby. W tej chwili czuję jednak, że jest ze mną, a nie ja z nim. W życiu było odwrotnie - zwierzał się kardynał.
Jan Paweł II do ostatnich dni swojego życia modlił się na wiernych. - Zawsze bardzo poważnie traktował prośby o modlitwę. Pod koniec życia kazał nam zapisywać je sobie na kartkach. Tak robiliśmy - podkreślał ksiądz Dziwisz. - W ostatnim dniu chciał być już tylko z Panem Bogiem. To dlatego mówił "Pozwólcie mi odejść do Domu Pana". Te słowa interpretowaliśmy jago prośbę, by lekarze robili swoje, ale pozwolili mu się w spokoju przygotować - dodawał.
Czy zatem zasadne jest przypominanie słów papieża przez zwolenników eutanazji? - Nie. Jeżeli ktoś używa tego argumentu (że Jan Paweł II mówił by pozwolić mu odejść w spokoju - red.) w takim kontekście, to błądzi. To głębokie niezrozumienie Jego słów - wyjaśniał kardynał.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: I część wywiadu z kard. Stanisławem Dziwiszem