Prawie dwumetrowy wąż pełzał na skraju lasu w Białymstoku. Najprawdopodobniej ktoś go tam podrzucił. Zwierzę trafiło pod opiekę weterynarzy, którzy szukają mu nowego domu.
W niedzielę około południa, do straży miejskiej w Białymstoku zadzwonił jeden z mieszkańców. W okolicy lasu zauważył sporych rozmiarów gada. Na miejsce został wysłany Eko-patrol, który specjalizuje się w pomocy dzikim zwierzętom.
"Jest w przyzwoitym stanie"
Weterynarze zaopiekowali się wężem i umieścili go w ogrzewanym terrarium. - Pyton jest w przyzwoitym stanie. Nie mamy co prawda aż tak dużego terrarium, żeby czuł się w miarę swobodnie, ale zapoznaje się ze swoim nowym domkiem. Tymczasowym oczywiście. Podgrzewamy domek, temperatura rośnie, więc pyton zaczyna się ożywiać - powiedział w rozmowie z TVN24 weterynarz Michał Geniusz.
Specjalista zapewnił, że pyton nie jest groźny dla ludzi. - Jest to wąż z rodziny dusicieli, wąż drapieżny, ale nie odżywia się ludźmi, tylko drobnymi gryzoniami - tłumaczył Geniusz.
Zgłaszający straży miejskiej sprawę zeznał, że w pobliżu lasu kręcił się samochód, z którego dwie osoby wynosiły karton. Sprawę bada policja.
Autor: eos//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24