Na podstawie informacji, które mamy, można założyć dwa scenariusze - powiedział w TVN24 emerytowany generał Jarosław Kraszewski. Były szef Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego odniósł się w ten sposób do informacji o "niezidentyfikowanym obiekcie, który wleciał w polską przestrzeń powietrzną od strony Ukrainy".
Generał Jarosław Kraszewski przypomniał w rozmowie z TVN24 o nocnych, zmasowanych atakach rakietowych Rosji na Ukrainę, w wyniku których - jak podało MSW w Kijowie - zginęło co najmniej 12 osób, a 76 zostało rannych.
Scenariusz pierwszy
- Scenariusz pierwszy jest taki, że mamy do czynienia prawdopodobnie z elementem, który w ramach obrony powietrznej - jak to miało wcześniej już miejsce na terytorium naszego państwa, gdzie zginęło dwóch naszych obywateli - po prostu wleciał na nasze terytorium - mówił Kraszewski.
Generał nawiązał do wypowiedzi rzecznika Dowództwa Operacyjnego RSZ ppłk Jacka Goryszewskiego w TVN24, który poinformował, że sygnał obiektu, który wleciał w polską przestrzeń powietrzną, został utracony, a obecnie trwa ustalanie, co dokładnie się wydarzyło. Pytany o lokalizację, odpowiedział, że "w okolicy Zamościa".
- Należy domniemywać, że tam ten obiekt uderzył, czyli spadł, czy też trafił na inną przeszkodę (...) i efektem końcowym było przerwanie jego lotu i nadawania sygnału, który mógł być odbierany przez systemy radarowe naszej obrony przeciwlotniczej - powiedział Kraszewski.
Scenariusz drugi
Drugi scenariusz - jak stwierdził Kraszewski - zakłada, że jedno z uderzeń rakietowych miało miejsce zeszłej nocy i było wykonane z Białorusi.
- Po raz kolejny Rosjanie albo nie trafili, albo zrobili to specjalnie, bo nie ma co się czarować, Federacja Rosyjska będzie robiła wszystko, żeby złamać wolę Zachodu dotyczącą wspierania Ukrainy w prowadzeniu działań obronnych i zdecydowanego pokonania Rosji - dodał rozmówca TVN24.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24