Lekarze w Polsce zaczynają wykonywać zabiegi, które mogą pomóc chodzić dzieciom z porażeniem mózgowym. To selektywna rizotomia - obcinanie na rdzeniu kręgowym nerwów czuciowych, które źle działają i blokują pracę mięśni. Do tej pory dzieci na takie zabiegi jeździły do Stanów Zjednoczonych. Teraz wystarczy do Katowic.
Nikola ma 9 lat. Urodziła sie z porażeniem mózgowym. Z chodzeniem radzi sobie całkiem dobrze, co jest efektem operacji, którą dwa miesiące temu przeszła w Stanach Zjednoczonych w klinice w Saint Louis. Przed zabiegiem ledwo stała.
Takiemu samemu zabiegowi poddany został 6-letni Alek. Wcześniej chłopiec nie potrafił się sam ubrać, chodzić po schodach. Teraz nie tylko wspina się i schodzi, ale również jeździ na rowerze i na nartach.
Koszty zabiegów w Polsce pokryje NFZ
Wszystko dzięki selektywnej rizotomii. Zabieg polega na przecięciu korzeni grzbietowych nerwów rdzeniowych na odcinku kręgosłupa lędźwiowego. Dzięki takiej operacji dziecko z porażeniem mózgowym zaczyna sprawniej ruszać nogami. Dzieje się tak, ponieważ przecięte nerwy przestają paraliżować sztywne dotąd mięśnie.
Od tego roku chorzy pacjenci nie będą już musieli wyjeżdżać na kosztowne zabiegi do USA, bo lekarze z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka zaczną je wykonywać w Polsce. Koszty pokryje zaś Narodowy Fundusz Zdrowia.
Bez rehabilitacji nie ma wyników
Do tej pory w Polsce lekarze uważali, że nie ma wystarczających dowodów na skuteczność selektywnej rizotomii i z tego powodu nie przeprowadzali takich zabiegów.
Teraz zgodę na wykonywanie operacji wydał krajowy konsultant w dziedzinie neurochirurgii, ale z zastrzeżeniami. - Ten zabieg nie odniesie prawie żadnego skutku, jeżeli po nim dziecko nie jest intensywnie i fachowo rehabilitowane - mówi prof. Tomasz Trojanowski, krajowy konsultant w dziedzinie neurochirurgii.
"Nie chcemy zabierać jej szansy"
Jednym z pierwszych operowanych w Polsce dzieci będzie Natalka. Dziewczynka jest rehabilitowana pięć razy w tygodniu. Nie przynosi to jednak zbyt dużych rezultatów.
- Nie spodziewamy się cudów, ale córka gdyby kiedyś się dowiedziała, mogłaby mieć do nas pretensje, że baliśmy się spróbować. Nie chcemy zabierać jej szansy - mówi jej mama Izabela Franczak.
Źródło: Fakty TVN