Właściciele 12 stron internetowych umieszczonych na zagranicznych serwerach sprzedają na terenie Polski dopalacze - wynika z danych Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Urząd zapewnia, że sytuacja jest monitorowana, a przesyłki ze specyfikami przejmują celnicy i policja.
Na jednej ze stron internetowych oferujących dopalacze za specyfiki można płacić w euro i złotych. Aby zamówić dopalacze, trzeba założyć na stronie konto i zalogować się. Termin dostawy to kilka dni. Inna ze stron sprzedaje np. dopalacze zawierające mefedron - zakazaną substancję, której efekty działania można porównać do amfetaminy lub ekstazy. Po zażyciu nawet niewielkich dawek tego narkotyku dość często dochodzi do przejściowej utraty pamięci. Jest to substancja silnie uzależniająca, a jej przedawkowanie stanowi poważne zagrożenie dla zdrowia.
Inna strona z dopalaczami oferuje m.in.: "magiczne płyny", "sole i pudry", "imprezowe pigułki". Oferta dostępna jest w 29 językach, w tym w języku polskim.
Poza Polską
Z danych GIS wynika, że handlarze dopalaczami próbują sprzedawać te specyfiki na terenie Polski za pomocą 12 stron internetowych, które umieszczone są na zagranicznych serwerach. Uniemożliwia to ich zamknięcie. Służby sanitarne podkreślają jednak, że dzięki współpracy z celnikami i policją udaje się przejmować zagraniczne przesyłki z dopalaczami, które mają trafić do polskich odbiorców.
Rzecznik komendanta głównego policji insp. Mariusz Sokołowski podkreśla, że prawo zakazuje obrotu dopalaczami w każdej formie, czyli nawet ich bezpłatnego przekazywania. Policja apeluje, aby informować ją o wszelkich próbach sprzedaży dopalaczy. - Walka z dopalaczami przyniosła efekty. Dostęp do tych substancji został skutecznie ograniczony, a handel nimi zmarginalizowany. Wskazuje to chociażby liczba osób na oddziałach toksykologicznych, która w ostatnim czasie zmniejszyła się - powiedział Sokołowski.
Rzecznik KGP podkreślił, że kupując lub sprzedając dopalacze w internecie, zawsze pozostawia się ślady, chodzi m.in. o zawierane transakcje, przelewy bankowe, a także wskazywanie adresów, pod które te substancje są następnie wysyłane.
"Monitorujemy sytuację"
Rzecznik GIS Jan Bondar powiedział w poniedziałek, że nie ma danych wskazujących na wzrost zatruć dopalaczami. Zapewnił także, że sytuacja jest na bieżąco monitorowana. Dodał, że w szkołach prowadzone są akcje edukacyjne z wykorzystaniem materiałów multimedialnych. Mają one informować o zagrożeniach związanych z zażywaniem dopalaczy.
Pod koniec listopada 2010 r. roku weszła w życie nowela ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, która zakazuje produkcji i wprowadzania do obrotu produktów, które mogą być używane jak środki odurzające lub substancje psychotropowe, czyli np. dopalaczy. Dotyczy to także stron internetowych. Z kolei w październiku 2010 r., na podstawie decyzji GIS, wydanej 2 października na polecenie ówczesnej minister zdrowia Ewy Kopacz, sanepid w asyście policji zamknął 1378 sklepów oferujących dopalacze.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24