Donald Tusk podczas spotkania w Piasecznie mówił, że "mamy dzisiaj u władzy partię mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet, a być może partię mężczyzn, którzy się kobiet boją". Przekazał, że za kilka dni zacznie się zbiórka podpisów pod inicjatywą jego partii na rzecz pełnego finansowania procedury in vitro w Polsce. - Być może uda nam się przynajmniej ten jeden ponury rozdział rządów PiS-u, jeśli chodzi o nasze rodziny, nasze dzieci, nasze panie, zamknąć - zadeklarował Tusk.
Donald Tusk we wtorek spotkał się z mieszkańcami Piaseczna. Na początku swojego wystąpienia nawiązał do sobotniej wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, który mówił na temat kobiet, alkoholu i dzietności. Prezes PiS oświadczył między innymi, że nie jest zwolennikiem "bardzo wczesnego macierzyństwa", bo "kobieta musi dojrzeć do tego, aby być matką". - Ale jak do 25. roku życia daje w szyję, to, trochę żartuję, ale nie jest to dobry prognostyk w tych sprawach - ocenił.
Tusk stwierdził, że "byliśmy świadkami czegoś tak niespotykanego, że właściwie śmiech mógł wydawać się tutaj jedyną sensowną reakcją". - Ale sprawa jest przecież bardzo poważna - podkreślił. Jak dodał, "mamy dzisiaj u władzy partię mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet, a być może partię mężczyzn, którzy się kobiet boją". - Jeżeli Polską de facto rządzi jeden człowiek, któremu naprawdę wydaje się, że to kobiety "dające w szyję" nie rodzą i dlatego nie rodzą się w Polsce dzieci, (to) może dlatego w ostatnim roku rządów PiS-u urodziło się w Polsce o 55 tysięcy mniej dzieci niż w ostatnim roku moich rządów - kontynuował lider PO.
Tusk mówił także o inicjatywie dotyczącej projektu ustawy w sprawie powrotu do pełnego finansowania in vitro z budżetu państwa. - Wreszcie pani marszałek Witek wydała zgodę i możemy zbierać podpisy pod inicjatywą Platformy Obywatelskiej na rzecz pełnego finansowania procedury in vitro w Polsce - przekazał. - Za kilka dni zaczniemy zbiórkę podpisów, jestem absolutnie przekonany, że 100 tysięcy do świąt (Bożego Narodzenia) zbierzemy i że być może uda nam się przynajmniej ten jeden ponury rozdział rządów PiS-u, jeśli chodzi o nasze rodziny, nasze dzieci, nasze panie, zamknąć - zadeklarował Tusk.
Tusk: jestem pewien, że odzyskamy przestrzeń godności, wolności, decyzyjności polskich kobiet
Tusk powiedział także, że Kaczyński "uznał za stosowne, żeby obarczyć odpowiedzialnością za to, co dzieje się w Polsce w kwestii urodzin, a raczej braku urodzin dzieci, kobiety, chociaż wszyscy dobrze wiemy, że jest dokładnie odwrotnie". - Jeśli dzisiaj mamy tysiące mniej urodzin dzieci, jeśli mamy dzisiaj największy dramat demograficzny od czasów II wojny światowej - najwięcej zgonów, najmniej urodzin, to odpowiedzialne za to jest państwo zarządzane przez ludzi, którzy z różnych powodów: ideologicznych, własnych kompleksów, niekompetencji, doprowadzili do sytuacji, w których Polska znajduje się na szczytach rankingów, jeśli chodzi o ten kryzys demograficzny - powiedział szef PO.
- Gdyby zostawić kobietom decyzję - a kto ma podejmować decyzję w sprawie macierzyństwa, jeśli nie kobieta, przyszła matka - gdyby udało się odzyskać, a jestem pewny, że odzyskamy tę przestrzeń godności, wolności, samodzielności, decyzyjności polskich kobiet, jeśli odsuniemy od władzy tych, którzy zabrali albo próbowali zabrać tę godność, samodzielność, wolność, niepodległość polskich kobiet wobec tej władzy, jeśli to uda nam się - to będziemy mieli i więcej dzieci, i kobieta w Polsce będzie się czuła znowu podmiotem, a nie przedmiotem, będzie wolna od opresji, wolna od strachu i znowu państwo będzie w sposób mądry, uczciwy starało się pomagać tym, którzy decydują się na macierzyństwo, ojcostwo, tym, którzy chcą mieć dzieci, a tym, którzy nie mogą mieć dzieci z różnych powodów, pomóc te dzieci mieć, choćby przez procedurę in vitro - mówił Tusk.
Tusk: w Polsce będzie rodziło się więcej dzieci, gdy oddamy kobiecie prawo do decyzji
Lider PO podkreślił, że dla demografii kluczowe znaczenie ma podejście do pozycji kobiety. Jak stwierdził, podstawowym zadaniem jest przywrócenie "oczywistej" prawdy, że kobieta to pełnoprawny obywatel. - Mówimy o prawie do legalnej, bezpiecznej aborcji. Żadnych tam progresywnych rewolucjach. Mówimy o rzeczy w sumie jednak dość oczywistej - powiedział. Pytał, dlaczego o przyszłym macierzyństwie za kobietę ma decydować arcybiskup Marek Jędraszewski, ojciec Tadeusz Rydzyk czy prezes Kaczyński. - Gdzie jest logika? Naprawdę, w Piśmie Świętym nic na ten temat nie ma. Mówię jako człowiek wierzący. Nie mam z tym żadnego problemu. Mówimy przecież nie o religii, nie o Panu Bogu, tylko mówimy o systemie prawnym - powiedział.
- Jest dla mnie rzeczą oczywistą, że kobieta, która przygotowuje się do macierzyństwa, wymaga pomocy, a nie przymusu czy kontroli - dodał. Zdaniem Tuska tragiczne przypadki, gdy - jak mówił - "kobiety musiały nosić ciążę, bo tak sobie zażyczył PiS, która zagrażała ich życiu i zdrowiu, łącznie z tragicznymi przypadkami śmiertelnymi", są wśród powodów, dla których w Polsce rodzi się mniej dzieci.
- Oddanie kobiecie swobody podejmowania decyzji o samej sobie jest warunkiem pierwszym i koniecznym, żeby w Polsce znowu rodziło się dużo dzieci - powiedział. Drugim warunkiem, jak dodał, jest pomocnicza rola państwa - aby macierzyństwo nie wiązało się z przesadnymi ciężarami. Zwrócił się też z apelem do mężczyzn. Zaznaczył, że sam ma żonę, córkę, wnuczki, synową, mamę, teściową, a więc "co najmniej siedem powodów, dla których nigdy w życiu nie zagłosowałby na partię, która może zniszczyć im życie". - Zwracam się do tych wszystkich mężczyzn: macie mamę, żonę, córkę, wnuczkę, siostrę - weźcie to pod uwagę, że ich życie w sposób właściwie bezpośredni będzie zależało od tego, kto będzie rządził - mówił. Podkreślał, że "nikt, kto naprawdę myśli o szczęściu swojej córki, wnuczki matki, czy żony, nie może oddać głosu na partię, która poniża, ogranicza właściwie do zera perspektywę polskiej kobiety".
Donald Tusk zapowiadał już wcześniej, że "pierwszego dnia po wygranych wyborach" Sejmowi zostanie zaproponowana ustawa zakładająca m.in., że aborcja do 12. tygodnia będzie wyłącznie decyzją kobiety.
Tusk: świat oniemiał po tym co, usłyszał
Tusk powiedział też, że "słynne wystąpienie" Kaczyńskiego o polskich kobietach doczekało się już nawet tłumaczenia na język telugu w Indiach. - 90 milionów ludzi mówi w języku telugu i dzisiaj z zainteresowaniem czytają co takiego człowiek, który rządzi Polską ma do powiedzenia w sprawie kobiet - mówił Tusk. Dodał, że "nowozelandzkie gazety też komentują szeroko wypowiedź o tym, kto daje w szyję i dlaczego nie ma dzieci". Według szefa PO, prezes PiS "być może ma satysfakcję, że w rozpoznawalności i w sławie dogonił Lecha Wałęsa" bo "zawsze miał z tym potężnym problem i wielkie kompleksy". - Ale na miłość Boga, nie o taką chwałę, sławę i rozpoznawalność Polski nam chodziło - dodał.
- Tak naprawdę, tak jak przeglądałem przez ostatnie dwa dni wszystkie media na całym świecie bez wyjątku, to mogę powiedzieć, że świat oniemiał po tym co, usłyszał - powiedział szef PO.
Tusk: dzisiaj znowu cały świat patrzy na Polskę, ale kręcąc głową z niedowierzaniem
Przewodniczący PO powiedział, że Polska jest dumnym państwem w środku Europy, które osiągnęło naprawdę wielki sukces. - Był taki moment, to była długa chwila, kiedy Polskę pokazywano jako absolutny wzór, uznawano za nadzieję Europy, kiedy wielki wysiłek Polek i Polaków zaowocował też tym, że cała Europa mówiła: zobaczcie, to poszerzenie Unii miało sens, Polacy pokazali całej Europie i całemu światu, że są w stanie dogonić najbardziej rozwinięte państwa świata i to w tempie zupełnie niebywałym - mówił lider Platformy.
I - jak dodał - "mówimy nie tylko o pieniądzach, o gospodarce, ale też o kulturze i o pewnych standardach życia publicznego". - To wszystko poszło jak krew w piach. Sześć lat rządów ludzi złych i nieudolnych doprowadziło do tego, że dzisiaj znowu cały świat patrzy na Polskę, ale kręcąc głową z niedowierzaniem, że coś takiego w ogóle jest możliwe - powiedział Tusk.
Tusk do Kaczyńskiego: masz jeszcze ostatni moment, żeby podpisać kapitulację
Przewodniczący PO odniósł się także do tego, że Polska w dalszym ciągu nie otrzymała pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. Mówił, że "trwa festiwal dotyczący europejskich pieniędzy, a raczej ich braku". - Jest jakiś znak nadziei. Ten wzór, idol Kaczyńskiego, (Viktor) Orban, wywiesił białą flagę, pojechał do Brukseli, postarał się wykonać chociaż parę gestów i prawdopodobnie niedługo zobaczy te pieniądze - zauważył. Następnie zwrócił się bezpośrednio do lidera PiS. - Prezesie Kaczyński, ty już i tak przegrałeś bój o swoją władzę w Polsce. Ale masz jeszcze ostatni moment, żeby podpisać tę kapitulację przed Polakami, przed niezależnymi sądami i uratować te polskie, bo to są polskie pieniądze, przed zmarnowaniem. Mówimy o mniej więcej pół miliardzie na powiat, średnio rzecz biorąc - powiedział.
Według niego ma obecnie miejsce jeden z najkrytyczniejszych momentów w historii. - I pech chciał, że w tym samym czasie mamy jeden z najsłabszych rządów w naszej historii. Dlatego bardzo proszę o mobilizację. Skoro wiemy, że dzisiaj walka idzie o nasze pieniądze, o nasze prawa, o naszą godność, o nasze dzieci, to nie możemy ani chwili się wahać - podkreślił. Mówił, że obecna władza doprowadziła Polskę do "rekordowego zadłużenia, rekordowej drożyzny bez żadnej perspektywy wyjścia z tej pułapki".
- Chcę powiedzieć, że nie ma ważniejszej potrzeby dzisiaj, niż jak najszybsze podjęcie takich decyzji, które pozwolą uzyskać to, co nam się udało po latach tego finansowego kryzysu - powiedział Tusk. Dodał, że kiedy zostawał premierem kilka miesięcy później był krach finansowy w Stanach Zjednoczonych, a wkrótce na całym świecie. - Inflacja była dość wysoka, kiedy zostawałem premierem, ale kiedy kończyłem swoje urzędowanie inflacja była poniżej zera. To znaczy, że taniało w sklepach, a nie drożało. Dzisiaj to jest 18 procent - przypomniał.
Stwierdził też, że żeby mieć mandat do sprawowania władzy "trzeba nie tylko umieć szanować ludzi, także inaczej myślących, ale trzeba też mieć podstawowe kwalifikacje, kompetencje".
Tusk: muszę zrobić wszystko, żeby zjednoczyć elektorat
Jedno z pytań do Tuska dotyczyło możliwości wspólnego startu partii opozycyjnych w wyborach parlamentarnych. - Niech każdy ma prawo do głoszenia swoich projektów, ale wspólnym mianownikiem musi być zdolność wygrania - podkreślił lider PO i dodał, że "naprawdę nie jest ważne, która z tych partii będzie miała dwa mandaty więcej czy mniej". - Będziemy zjednoczeni w dniu wyborów, jeśli nie pomiędzy partiami, bo ich nie przekonam, to gwarantuję, że jako wyborcy będziemy zjednoczeni. Muszę zrobić wszystko, żeby zjednoczyć elektorat i mam nadzieję, że inni partnerzy będą gotowi sobie nawzajem pomagać - zaznaczył.
- Jestem przekonany, że idę po wygraną po to, żeby otworzyć wreszcie bramy i okna w tym zatęchłym pomieszczeniu, jakim stała się polska polityka, dla ludzi, którzy mają dzisiaj 30, 40 lat, żeby oni wreszcie wzięli odpowiedzialność za naszą ojczyznę - dodał.
Tusk o rządach PiS: za co się nie wezmą - prowadzą nas na skraj katastrofy
Wcześniej, jeszcze przed wystąpieniem w Piasecznie, Tusk opublikował nagranie w mediach społecznościowych.
- Macie dosyć kłamstwa? Ja też. Chcecie prawdy? Mam dzisiaj tutaj liczby i fakty - mówił Tusk w nagraniu. - Zaczniemy od tego, co najbardziej dotkliwe dzisiaj - drożyzna. Jak zdawałem urząd premiera, inflacja była na poziomie zero, trochę poniżej zera. Dzisiaj to jest 18 procent i ciągle idzie w górę - powiedział. Mówiąc o warunkach prowadzenia biznesu - zarówno małego, jak i średniego - stwierdził, że "byliśmy na 32. miejscu na świecie, spadliśmy o osiem pozycji".
- Ranking skuteczności rządzenia, czyli skuteczność państwa: w szkolnictwie, w zdrowiu, w administracji - spadliśmy z 47. na 66. miejsce na świecie - kontynuował. - Wolność mediów - katastrofa. Z 18. miejsca na 66. Prawa człowieka i mniejszości - to samo, o 22 pozycje w dół. Rządy prawa - to samo, o 15 pozycji w dół. Walka ze zmianami klimatycznymi też o 12 pozycji w dół - mówił szef PO.
Jak ocenił Tusk, "wszędzie, za co się nie wezmą, prowadzą nas na skraj katastrofy". - Demografia. Kiedy zdawałem urząd, tego roku urodziło się 375 tysięcy dzieci. W tym ostatnim roku rządów PiS-u o 55 tysięcy dzieci mniej - powiedział. - Może dlatego, że Polską rządzi facet, który myśli, że "kobiety dają w szyję" zamiast rodzić, że go zacytuję - stwierdził. - Nigdy wybór nie był tak prosty jak dzisiaj, bo to nie jest wybór między partiami politycznymi - to jest wybór między dobrem a złem, jeśli chodzi o wasze prawa, pieniądze, dzieci, przyszłość, zdrowie, bezpieczeństwo. W każdej z tych spraw wybór jest prosty jak nigdy - powiedział szef Platformy.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Materiały organizatora