Szef rządu wziął w piątek udział w Europejskim Forum Nowych Idei (EFNI) w Sopocie. W swoim wystąpieniu Donald Tusk nawiązał do incydentu sprzed wejścia do siedziby Platformy Obywatelskiej w Warszawie. Poszukiwani przez policję sprawcy mieli ze sobą szklaną butelką z nieznaną cieczą, którą rzucili w stronę wejścia i usiłowali podpalić.
Tusk o incydencie w Warszawie
- Jadąc z Olsztyna do was, usłyszałem komunikat. Spodziewałem się go prędzej czy później. O człowieku, który usiłował podpalić siedzibę mojej partii politycznej w Warszawie z okrzykami, których nie będę cytował, ale domyślacie się - pod moim adresem i pod adresem Platformy Obywatelskiej - mówił premier.
Dodał też, że "koktajl Mołotowa", o którym mówią świadkowie zajścia, to "rzecz rzadka w Polsce". - Właściwie trudno się dziwić. Jeśli z trybuny udostępnionej przez lidera opozycji przemawia pan (Robert) Bąkiewicz, wzywając do "wyrywania chwastów" - zaznaczył Tusk.
Zwrócił się następnie do zebranych i powiedział: - Nie myślcie, że nie jesteście w ich oczach wolni od tego oskarżenia. Wyrywania chwastów i palenia tej ziemi napalmem, aby takie chwasty jak wy nie wyrastały.
Tusk: nie przeceniam, ale nie odpuszczę
Premier był też pytany o ten incydent po swoim przemówieniu. - Nie chcę się koncentrować na tym konkretnym zdarzeniu, ono raczej ilustruje pewien problem - zaznaczył. Tusk zwrócił uwagę na "narastanie przemocy słownej" i powiedział, że "celowo" przywołał przemowę Bąkiewicza.
- Jeśli tacy goście będą decydowali o postępowaniu istotnych sił politycznych, to naprawdę będziemy mieli przemoc i bardzo ostry konflikt - dodał. - Jestem tym przejęty. Nie przeceniam znaczenia tego konkretnego incydentu, ale nie odpuszczę - podkreślił Tusk.
Dopytywany, czy w jego ocenie to wynik polaryzacji polskiego społeczeństwa, czy element wojny hybrydowej z zaangażowaniem osób z innych państw, premier odparł, że "najgorsze, że to się zaczyna przenikać".
- Jeśli ktoś nienawidzi, chce konfliktu, chce wojny domowej, ten zawsze znajdzie wsparcie ze strony Rosji. To znaczy albo inspirację, albo wsparcie. Na tym polega problem - mówił.
Bąkiewicz o "wyrywaniu chwastów"
Tusk nawiązał do słów działacza środowisk narodowych Roberta Bąkiewicza, który startował w wyborach parlamentarnych w 2023 roku z list Prawa i Sprawiedliwości i który w sobotę przemawiał na manifestacji tej partii w Warszawie. - Nie bójcie się tego, że oni próbują nas zastraszyć. Nie bójcie się prokuratur, sądów. Ci ludzie zapłacą za to cenę i ta droga na Grunwald musi być taka, że sprawiedliwość musi zapaść, że te chwasty trzeba z polskiej ziemi powyrywać i napalm na tą ziemię rzucać, żeby nigdy nie odrosły - mówił.
Prokuratura w poniedziałek podjęła czynności sprawdzające, czy wypowiedź Bąkiewicza wypełnia przesłanki karalnego "publicznego nawoływania do popełnienia zbrodni". Taki czyn jest zagrożony pozbawieniem wolności do lat trzech.
"Musimy rozumieć ten niepokój"
W swoim przemówieniu na EFNI Tusk poruszył również kwestię walczącej z rosyjską napaścią Ukrainy i związanej z nią migracją ukraińskich uchodźców do Polski. - Chciałbym, żebyśmy, biorąc pod uwagę nasze najbardziej żywotne narodowe i indywidualne interesy, traktowali Ukrainę jako sojusznika - mówił.
Premier ocenił, że "migracja zawsze wytwarza napięcia i problemy. - Naszym zadaniem nie jest wmawianie ludziom, że tu się nic niepokojącego nie dzieje. My musimy rozumieć ten niepokój i w jakimś sensie go podzielać, by rozładowywać te najgorsze emocje i odebrać broń i narzędzia tym, którzy z tego chcą uczynić taką polityczną platformę, a na końcu nieszczęście i katastrofę polityczną - zaznaczył Tusk.
Dlatego - jak dodał - jest potrzebny "szacunek do Ukraińców, którzy pracują w Polsce". - I też nie wstydźmy się tego i oczekujmy szacunku oraz uznania ze strony Ukrainy, od przywódców ukraińskich i obywateli Ukrainy, bo myśmy proporcjonalnie dali z siebie najwięcej, bo mamy też w tym interes, aby Ukraina nie uległa Rosji - mówił.
"Ukraina pokazuje, że ci, którzy mają rację, nie muszą być słabi"
Szef rządu zwrócił uwagę, że "dzisiaj polityczni liderzy po obu stronach, i w Kijowie i w Warszawie, ale też ludzie, stowarzyszenia, organizacje pozarządowe, autorytety moralne po obu stronach muszą się zaangażować w zbudowanie nowego typu zaufania i szacunku Ukraińców do Polaków i Polaków do Ukraińców". - To jest absolutnie bezalternatywny projekt przyjaźni polsko-ukraińskiej - ocenił.
- Będę o tym także rozmawiał z przywódcami Ukrainy - zapowiedział Tusk. Wspomniał, że w ostatnich dniach rozmawia "z ludźmi, którzy pomogą przygotować działania, które przywrócą i Ukraińcom, i Polakom przekonanie, że nasza solidarność i współpraca jest w interesie wszystkich Polaków i Ukraińców".
Premier ocenił również, że obecnie "to Ukraina pokazuje, że ci, którzy mają rację, nie muszą być słabi, mogą być silni".
- Nie ma piękniejszego obrazu w polityce, trochę jak w dawnych westernach, niż ta synteza siły i moralności. To jest najpiękniejszy obraz w polityce i bardzo bym chciał - czy to jest życie gospodarcze, polityczne, kultura, obrona granic - żebyśmy znowu przywrócili wszystkim wiarę w to, że etyka, moralność, dobro mogą współgrać z siłą, determinacją i twardością wtedy, gdy trzeba nas i tych wartości bronić - mówił Tusk.
Polacy "skazani na wielkość"?
Mówiąc o sprawach gospodarczych, premier zaznaczył, że Polska jest "najlepszym miejscem do życia dla ludzi przyzwoitych", a jako Polacy "jesteśmy skazani na wielkość". Według niego, ta wielkość w dzisiejszych warunkach oznacza autentyczną suwerenność "wszędzie tam, gdzie to jest możliwe".
- Ja nie mówię przecież o wielkim terytorium, nie mówię o jakichś głupich ambicjach, ekspansji, w ogóle nigdy by mi to do głowy nie przyszło, ale mówię o wielkości co do istoty tego, czym jesteśmy i kim możemy być w przyszłości - sprecyzował Tusk.
Europejskie Forum Nowych Idei, organizowane przez Konfederację Lewiatan przy współpracy z miastem Sopot i BusinessEurope, jest jedną z największych i najważniejszych konferencji biznesowych w tej części Europy. Tegoroczna edycja odbyła się pod hasłem "Co będzie jutro?".
Autorka/Autor: sz, ms/akw, adso
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Marcin Gadomski/PAP