To było przemówienie do Amerykanów, to nie było przemówienie do świata, choć cały świat tego przemówienia słuchał - tak inauguracyjne wystąpienie Donalda Trumpa komentowała w "Kropce nad i" w TVN24 Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, ministra funduszy i polityki regionalnej. Jej zdaniem Trump przedstawił się w nim jako "ktoś, kto niesie w ogóle nową erę dla Stanów Zjednoczonych".
Poniedziałek to dzień uroczystości związanych z oficjalnym przejęciem władzy w USA przez Donalda Trumpa.
O godzinie 12 czasu lokalnego (godzina 18 w Polsce) nastąpił kulminacyjny punkt uroczystości - prezes Sądu Najwyższego John Roberts odebrał od Trumpa prezydencką przysięgę. Później Trump wygłosił swoje inauguracyjne przemówienie. Zapowiedział między innymi wprowadzenie stanu podwyższonej gotowości na południowej granicy USA, wysłanie żołnierzy na południową granicę oraz ogłoszenie krajowego stanu awaryjnego w zakresie energetyki.
"To na pewno nie było przemówienie łączące"
Przemówienie Trumpa komentowała w specjalnym wydaniu "Kropki nad i" w TVN24 Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, ministra funduszy i polityki regionalnej, była ambasadorka RP w Moskwie, przedstawicielka Polski 2050 - Trzeciej Drogi. - To na pewno nie było przemówienie łączące, to było przemówienie, które ustawiało prezydenta Trumpa w roli - nie chcę powiedzieć zbawiciela - ale kogoś, kto niesie w ogóle nową erę dla Stanów Zjednoczonych po czasie upadku - stwierdziła.
Ministra mówiła też, że to "na pewno będzie to era zupełnie innych wartości, wartości nie demokratycznych, rozumianych jako win-win, współpraca, pilnowania pewnych zasad, gdzie wszyscy działają według tych samych reguł i najmniejsi też mają prawa, tylko to jest czas - według tego co usłyszeliśmy - wielkich imperiów, które mają swoje interesy".
- To było przemówienie do Amerykanów, to nie było przemówienie do świata, choć cały świat tego przemówienia słuchał. Europy tam praktycznie nie było, nie było w ogóle o kwestiach międzynarodowych, chyba że w kontekście egzekwowania bezpieczeństwa granicy, odzyskiwania tego, co według prezydenta Trumpa, Amerykanom się należy - kontynuowała.
"Pytanie, które dzisiaj musi postawić cała Unia Europejska"
Ministra funduszy i polityki regionalnej mówiła także o tym, jak może teraz wyglądać podejście Stanów Zjednoczonych do Europy. - To jest pytanie, które dzisiaj cała Unia Europejska musi sobie bardzo jasno i pragmatycznie postawić. Oczywiście Polska wobec Stanów waży za mało, więc razem jako Unia Europejska ważymy dużo więcej, ważymy dużo i nie jest tak, że powinniśmy się czuć jacyś kompletnie bezbronni, bo to absolutnie nie jest ten moment - powiedziała.
- Myślę, że po stronie Unii Europejskiej naprawdę jest czas, żebyśmy poczuli także własną wartość. Bo to nie jest tak, że Stany Zjednoczone są wyłącznie siłą i miejscem, gdzie się żyje świetnie, a słabość jest po stronie Unii Europejskiej. Ta narracja jakoś ostatnio, także w samej Unii, została ustawiona i to nie jest zasadne - dodała Pełczyńska-Nałęcz.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/JULIA DEMAREE NIKHINSON