Sędziów, których nominowałem, będę bronił do upadłego. Nie oddam ani jednego, ani pół - mówił prezydent Andrzej Duda na konferencji naukowej w Sądzie Najwyższym. Dodał, że "prezydent mógłby sam wskazywać sędziów na zasadzie: ten się nadaje, ten się nadaje, ten się nadaje". Dodał, że "z politowaniem słucha profesorów uniwersyteckich", którzy mówią o roli prezydenta w tej sprawie.
Prezydent Andrzej Duda wziął udział w konferencji naukowej "Lavoro pericoloso. O pracy sędziego" poświęconej wyzwaniom służby sędziowskiej. Spotkanie odbyło się w Sądzie Najwyższym we współpracy z sędziami i naukowcami z Włoch.
Konferencję otworzyła I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska. Wzięły w niej też udział szefowa Kancelarii Prezydenta Małgorzata Paprocka, prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska, a także przewodnicząca Krajowej Rady Sądownictwa Dagmara Pawełczyk-Woicka.
Duda: sędziów, których nominowałem, będę bronił do upadłego
Prezydent mówił, że "do badania konstytucyjności aktów prawnych uprawniony jest jedynie Trybunał Konstytucyjny, dlatego ze zdumieniem zapoznawał się z apelami środowisk sędziowskich, które kwestionując dane przepisy, pomijały Trybunał".
Podzielił się również - jak powiedział - "bardziej osobistymi refleksjami dotyczącymi wymiaru sprawiedliwości, głównie związanymi z jego obowiązkiem powoływania sędziów i asesorów". Andrzej Duda podkreślał rolę prezydenta w tej sprawie. - Krajowa Rada Sądownictwa nikomu nie daje prawa do reprezentowania Rzeczypospolitej Polskiej. To prawo daje wyłącznie prezydent Rzeczypospolitej Polskiej poprzez realizację swojej prerogatywy, jaką jest nominacja sędziowska i to jest jego odpowiedzialność - powiedział.
Komentował też zapowiedź w sprawie wytycznych dla prokuratorów odnośnie postępowań, w których udział biorą sędziowie nominowani w czasach PiS. Prezydent ocenił, że "na takie rozwiązania w demokratycznym państwie prawa nie może być zgody". Oświadczył, że "będzie się sprzeciwiał wprowadzaniu tego typu niekonstytucyjnych uregulowań, wykorzystując do tego wszelkie dostępne, zgodnie z prawem i konstytucją, metody".
- Dziesięć miesięcy mi zostało i zapewniam, że sędziów, których nominowałem, będę bronił do upadłego. Nie oddam ani jednego, ani pół - zaznaczył.
Duda zapowiedział też, że będzie bronił powołanych przez siebie sędziów już po odejściu z urzędu prezydenta. - Jest próba dosłownie dokonania w tej chwili zamachu na wymiar sprawiedliwości - ocenił.
Duda: mógłby sam wskazywać sędziów
- Z politowaniem słucham nieraz profesorów uniwersyteckich, którzy mówią, że rola prezydenta w tym zakresie (powoływania sędziów - red.) jest w zasadzie rolą techniczną. Że jak notariusz - nie obrażając notariuszy - ma po prostu podpisywać. Otóż nic bardziej mylnego. Z punktu widzenia obywateli i istoty ustroju prezydent mógłby sam wskazywać sędziów na zasadzie ten się nadaje, ten się nadaje, ten się nadaje - przekonywał prezydent.
- Taki jest w moim przeświadczeniu głęboki sens ustrojowy instytucji prezydenta - dbanie o ciągłość władz państwowych, której elementem jest także dokonywanie nominacji sędziowskich. Nikt inny tej nominacji dokonać nie może - dodał.
Prezydent o "niebywałym skandalu"
Mówił, że "kwestionowanie statusu sędziów, także przez innych sędziów, jest kwestionowaniem fundamentów wymiaru sprawiedliwości i godzi w bezpieczeństwo prawne obywateli". - Fundamenty wymiaru sprawiedliwości muszą trwać, a jednym z nich jest bez wątpienia nienaruszalność powołań sędziowskich. Ubolewam, że w mediach pojawiają się zapowiedzi przedstawicieli rządu dotyczące ustawowego kwestionowania statusu sędziów powołanych przez Krajową Radę Sądownictwa po roku 2018, że sędziowie ci są stygmatyzowani i dzieleni na grupy - mówił Duda.
Dodał, że ubolewa również, iż "publicznie snuje się plany usunięcia ich z urzędu lub dopuszczenia do pełnienia urzędu pod warunkiem wyrażenia czynnego żalu, jak nazwał to minister sprawiedliwości ostatnio". - To sytuacja bez precedensu i powiedziałbym wprost: niebywały skandal - uważa prezydent.
Prezydent apelował też do sędziów o indywidualne podejście do obywateli przy rozpatrywaniu konkretnych spraw, profesjonalne przygotowanie, uczciwość i postępowanie zgodne z prawem oraz niewydawanie opinii politycznych.
Prezydent o sędzi i policjancie
Prezydent opowiedział też podczas wystąpienia pewną hipotetyczną sytuację, która mogłaby spotkać sędziego, nieprzestrzegającego przepisów drogowych. - Przekraczamy prędkość i pokazujemy policjantom legitymację sędziowską. Może i tak im się nie będzie chciało wypisywać tych wszystkich papierów - z reguły tak jest. (Policjanci - red.) machają ręką i puszczają. Tylko potem ten policjant wraca na posterunek i mówi: "Wiecie, znowu zatrzymałem tego sędziego naszego. Tym razem o 20 kilometrów przekroczył, tym razem wyprzedzał na podwójnej ciągłej" - mówił Duda.
- Uśmiechają się policjanci. Myślą: "dobra, drobna sprawa". Ale w podświadomości zostaje - nawet sędzia nie przestrzega prawa. Potem przychodzi do orzekania. Stoi taki człowiek, który popełnił jakieś wykroczenie czy przestępstwo. Patrzy, myśli sobie w duchu: "sam takie robi wykroczenia, a teraz będzie tutaj orzekał wobec mnie" - powiedział prezydent, po czym się zaśmiał.
Spór o KRS
Rządowa nowelizacja ustawy o KRS, którą Sejm uchwalił 12 kwietnia, zakłada, że 15 sędziów-członków KRS ma być wybieranych w wyborach bezpośrednich i w głosowaniu tajnym przez wszystkich sędziów w Polsce, a nie - jak jest po zmianie przepisów z grudnia 2017 roku - przez Sejm. Po wyborze nowych członków KRS obecni sędziowie-członkowie Rady mieliby stracić mandaty.
Zobacz też: Spór o zmianę ustawy o KRS
Kwestia wyeliminowania biernego prawa wyborczego wobec tych sędziów, którzy zostali powołani po zmianach dotyczących KRS z grudnia 2017 roku, była elementem sporu między Ministerstwem Sprawiedliwości a prezydentem Andrzej Dudą. W ocenie prezydenta, który krytycznie oceniał zaproponowane przez MS zmiany przepisów, wszyscy sędziowie mają równy status.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Radek Pietruszka