Negatywną opinię o projektach ustaw wprowadzających reformę edukacji wyraziła w środę Komisja Wspólna Rządu i Samorządu Terytorialnego. - Brak jest jednoznacznej, przekonującej diagnozy, dlaczego tę zmianę w ogóle się wprowadza - powiedział Marek Olszewski, współprzewodniczący komisji.
W połowie września do uzgodnień międzyresortowych i konsultacji publicznych trafiły dwa projekty ustaw: zupełnie nowej ustawy Prawo oświatowe oraz ustawy wprowadzającej Prawo oświatowe. Zgodnie z propozycją MEN w miejsce obecnie istniejących szkół mają być: 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum i 5-letnie technikum i dwustopniowe szkoły branżowe. Gimnazja mają zostać zlikwidowane. Reforma ma się rozpocząć we wrześniu 2017 r.
Negatywna opinia
W środę projekty były omawiane na posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Na posiedzeniu współprzewodniczący ze strony samorządowej, przewodniczący Związku Gmin Wiejskich Marek Olszewski poinformował, że komisja wyraziła wspólną negatywną opinię o projektach.
Jednocześnie zaznaczył, że podejście komisji do samej idei reformy edukacji "nie jest jednoznacznie negatywne". - To, że zmiany w systemie edukacji są potrzebne, jest dla nas oczywiste - podkreślił. - Opinia negatywna dotyczy sposobu wprowadzania tej zmiany - poinformował.
Jak mówił, nie wiadomo, kiedy projekty wprowadzające reformę edukacji przejdą pełną ścieżkę legislacyjną w parlamencie i staną się obowiązujące. Dopiero wtedy, czyli prawdopodobnie w 2017 roku będą mogły się pojawić rozporządzenia wykonawcze do ustaw.
Według Olszewskiego, duże tempo wprowadzania reformy nie daje czasu na przeprowadzenie kampanii informacyjnej na jej temat i nowej sieci szkół. Dodał, że niemożliwe jest dotrzymanie terminu 1 września, ponieważ mamy do czynienia dopiero z projektami ustaw, a gdzież tu mówić o aktach wykonawczych, rozporządzeniach, o wielu dokumentach, które są niezbędne, aby samorządy mogły w ogóle rozpocząć rzeczywiste pracy nad zmianą ustroju szkolnego.
Jego zdaniem, brak projektu ustawy o finansowaniu oświaty uniemożliwia samorządom odniesienie się do niektórych zapisów Prawa oświatowego. Zaznaczył, że w przypadku poważnych reform w systemie edukacji w ostatnich 25 latach pomimo dobrej woli wszystkich uczestników, i tak w dużej skali pojawiał się problem finansowy.
Przedstawiając w połowie września projekt zupełnie nowej ustawy Prawo oświatowe minister edukacji Anna Zalewska poinformowała, że ma ona regulować kwestie związane z ustrojem szkolnym, czyli m.in. strukturą szkolnictwa. Ma też częściowo zastąpić obecnie obowiązującą ustawę o systemie oświaty. Zapowiedziała w jej miejsce przygotowanie kolejnych ustaw dotyczących finansowania oświaty (ma być gotowa ok. 2018 r.), egzaminów zewnętrznych oraz wspomagania rozwoju ucznia.
"Nie będzie zwolnień spowodowanych reformą"
Na środowym posiedzeniu komisji wiceszefowa MEN Teresa Wargocka podkreślała, że rozumie niepokój samorządowców, ale w zmianach chodzi o jakość kształcenia, dostępność i równość szans. Zapewniła też, że nie będzie zwolnień nauczycieli spowodowanych reformą.
Wiceminister mówiła też, że w debacie na temat reformy eksperci zwracali uwagę na potrzebę przywrócenia 4-letniego liceum ogólnokształcącego. - W tym temacie nie mamy głosów przeciwnych - dodała. Według niej, z debaty z ekspertami wypłynął też wniosek, że trzyletnie cykle edukacyjne są za krótkie do realizacji podstaw programowych w pełnym cyklu. Zaznaczyła, że był to podstawowy zarzut do obecnego systemu edukacji.
Wargocka pytana przez dziennikarzy po posiedzeniu komisji wspólnej, ilu nauczycieli zostanie zwolnionych na skutek reformy odpowiedziała: - To są właśnie te pytania, na które dzisiaj nie odpowiemy, ale trzeba powiedzieć bardzo wyraźnie, że gdybyśmy nie wprowadzali zmiany od 2017 r., to zwolnienia nauczycieli miałyby miejsce.
Według minister do odejścia nauczycieli i tak by doszło z powodów demograficznych. - Z powodu reformy systemu edukacji nie przewiduje się masowych zwolnień nauczycieli, ponieważ liczba godzin i liczba klas szkolnych nie ulegnie zmianie, a wręcz przeciwnie - wzrośnie w 2017 r. o 2,5 tys. w szkołach podstawowych - powiedziała.
- Spokojnie możemy mówić, że przez najbliższe dwa lata nie będzie problemu z pracą dla nauczycieli w skali kraju - dodała.
"Wszystko przebiega zgodnie z planem"
W środę premier Beata Szydło pytana na konferencji prasowej w Ostrowie Wielkopolskim, czy reforma edukacji wejdzie w przyszłym roku w życie odpowiedziała, że wprowadzenie reformy edukacji nie jest niczym opóźnione i rozpocznie się w przyszłym roku.
- Chcemy, by w tej reformie brali udział i rodzice i nauczyciele i samorządowcy. Jesteśmy do tego przygotowani. Harmonogram jest przedstawiony. Niebawem rząd przyjmie nowe Prawo oświatowe, które będzie wprowadzało tę reformę. Wszystko przebiega zgodnie z planem - podkreśliła.
Autor: kbb/kk / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24