Przerywając konkursowy występ w ujeżdżeniu, ze względu na dobro konia, wicemistrzyni olimpijska z Londynu Holenderka Adelinde Cornelissen zrezygnowała z walki o medal igrzysk w Rio de Janeiro. - Nie ma nic ważniejszego niż zdrowie Parzivala - podkreśliła.
W klasyfikacji zespołowej, wraz z rodakami Edwardem Galem, Diederikiem van Silfhoutem i Hansem Peterem Minderhoudem, uplasowała się na czwartym miejscu, jednak wcześniejszym, niedokończonym przejazdem przekreśliła swoje szanse na medal indywidualnego konkursu Grand Prix.
We wtorek rano 37-letnia Cornelissen zauważyła opuchliznę na prawym policzku 19-letniego wałacha, a w związku z podwyższoną temperaturą weterynarze podejrzewali ugryzienie pająka lub niebezpiecznego owada. Koniowi podawano płyny wypłukujące toksyny z organizmu, a zawodniczka zdecydowała się spędzić noc w stajni, aby kontrolować samopoczucie czworonoga.
- Opuchlizna zeszła, temperatura wracała do normy. Rano Parzival spokojnie przeszedł kontrolę weterynaryjną, ale wciąż miałam wielkie wątpliwości, co do startu. Po konsultacjach z lekarzami i całym teamem zdecydowaliśmy się spróbować, choć w takich sytuacjach żadna decyzja nie jest dobra - opisywała w komunikacie zamieszczonym na Facebooku.
Brązowa medalistka światowych igrzysk jeździeckich z 2014 r., krótko po wjechaniu na konkursowy czworobok, zatrzymała kasztanowatego przedstawiciela rasy KWPN, żegnając się z publicznością.
- Wiem, że rano Parzival czuł się dobrze, na rozgrzewce poruszał się normalnie, ale on jest wojownikiem, który nigdy się nie poddaje, jest koniem, który tak wiele dla mnie zrobił. W trosce o jego dobro, to ja zdecydowałam się poddać - tłumaczyła.
- To mój przyjaciel, a przyjaciół się tak nie traktuje. Nie ma dla mnie nic ważniejszego niż zdrowie Parzivala - dodała.
W drużynowym konkursie ujeżdżenia triumfowali Niemcy, przed Brytyjczykami i Amerykanami. Finał indywidualnego konkursu Grand Prix Freestyle zaplanowany jest na poniedziałek.
Autor: mw/ja / Źródło: PAP