|

Detektor nie wykryje mikroczipa w kolczyku, czasem świadek musi wspiąć się na sedes. Szach-mat

GettyImages-930127854Sebastian Reuter/Getty Images for World Chess
GettyImages-930127854Sebastian Reuter/Getty Images for World Chess
Źródło: Sebastian Reuter/Getty Images for World Chess (zdjęcie ilustracyjne)
Gest protestu był zaskakujący - mistrz nad mistrzami poddał partię drugim ruchem, wywołując burzę o zasięgu światowym. Uznający się za ofiarę rywal pozwał go w odpowiedzi o 100 milionów dolarów za zniesławienie i niszczenie kariery. Afera nie ominęła i polskich szachów - gry szlachetnej, od wieków nazywanej królewską - rozpoczynając się sceną godną filmu szpiegowskiego. By zdobyć dowody oszustwa, "świadek Katarzyna" zakradła się do toalety, stanęła na sedesie i zajrzała do sąsiedniej kabiny.Artykuł dostępny w subskrypcji

Próby przekupstwa, korzystanie z telefonu w łazience, kolega z komputerem pod stołem, ukryte mikroczipy i minisłuchawki, cyberprogramy potężniejsze od mózgów arcymistrzów. Pomysłowość szachowych oszustów nie ma granic.

Czytaj także: