Zamiast refleksji, skupienia i modlitwy w związku z katastrofą smoleńską, są demonstracje, okrzyki i hałas. To przykre, smutne i niegodne - powiedział we "Wstajesz i wiesz" Paweł Deresz, mąż zmarłej w katastrofie smoleńskiej Jolanty Szymanek-Deresz.
- Odnoszę wrażenie, że w katastrofie smoleńskiej zginął jeden człowiek, a zapomniano o innych. Śmierć śp. pana prezydenta jest niecnie wykorzystywana politycznie - ocenił Deresz.
I dodał, że należy raczej być cicho, gdyż tragedią z 10 kwietnia 2010 r. nie wolno posługiwać się w celach ambicjonalnych.
W jego opinii, nie jest tak, jak mówi prezes PiS, iż doszło do zamachu.
- Fakty nie świadczą za panem Kaczyńskim, raczej za raportem ministra Millera - zaznaczył Deresz.
"Część nie uwierzy"
Odnosząc się do powołania przez premiera zespołu ekspertów lotniczych pod przewodnictwem Macieja Laska, który ma wyjaśnić opinii publicznej, co ustaliła komisja Millera, Deresz stwierdził, że to dobry krok.
Zaznaczył jednak, że powinno się to stać już rok, dwa lata temu, aby przeciwstawić się propagandzie i tłumaczyć, jakie są przyczyny katastrofy.
- Obawiam się jednak, że cokolwiek ten zespół by nie powiedział, to i tak część społeczeństwa nie będzie w to wierzyć - podkreślił.
Dziś mijają trzy lata od katastrofy samolotu Tu-154M w Smoleńsku. Zginęło w niej 96 osób - wszyscy pasażerowie samolotu, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka, udający się na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.
Autor: MAC/iga/k / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24