Dzisiejsza decyzja prezydenta oznacza, że mandaty Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika rzeczywiście wygasły. Prezydent, mówiąc, że ułaskawia ich i zaciera im wyroki, potwierdził to, co zrobił słusznie i w mocy prawa Szymon Hołownia, kiedy wydał postanowienia o wygaszeniu mandatów polityków PiS - powiedział wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski. Dodał, że Wąsik i Kamiński, jak wszyscy byli posłowie, mogą przyjść do Sejmu, ale głosować nie będą. - Nie mają kart do głosowania, one są nieaktywne - stwierdził gość "Kropki nad i".
We wtorek do Kancelarii Prezydenta wpłynęły akta od prokuratora generalnego dotyczące procedury ułaskawieniowej Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Po południu prezydent wygłosił oświadczenie w towarzystwie żon skazanych polityków PiS.
Duda poinformował, że "procedura została dopełniona". - Postanowienie w przedmiocie prawa łaski zostało wydane. Panowie są ułaskawieni, potwierdzam to z całą mocą - podkreślił Duda.
Tuż po godzinie 21 byli posłowie PiS Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik wyszli z więzień. RELACJA NA ŻYWO Z WTORKOWYCH WYDARZEŃ >>>
Gawkowski: decyzja prezydenta oznacza, że ich mandaty wygasły
Zdaniem wicepremiera i ministra cyfryzacji Krzysztofa Gawkowskiego, który był gościem wtorkowej "Kropki nad i" w TVN24, Andrzej Duda swoją decyzją przyznał rację marszałkowi Sejmu Szymonowi Hołowni, który podpisał postanowienia o wygaszeniu mandatów Wąsika i Kamińskiego.
- Ta gra przez trzy tygodnie się toczyła się po to, żeby za dwa dni od dzisiaj, czyli w Sejmie (kolejne posiedzenie zaplanowane jest na 25 i 26 stycznia - red.), zrobić kolejny przystanek. Muszę wszystkim powiedzieć bardzo ważną jedną rzecz. Dzisiejsza decyzja prezydenta oznacza, że ich mandaty rzeczywiście wygasły. Prezydent, mówiąc, że ułaskawia ich i zaciera im wyroki potwierdził to, co zrobił słusznie i w mocy prawa Szymon Hołownia - wygasił im mandaty i nie mają prawa być posłami. Koniec, kropka. Ani miejsca na sali sejmowej, ani głosowania - powiedział Gawkowski.
- Nie mają kart do głosowania, one są nieaktywne. Nie wyobrażam sobie, że ktoś włączy ich karty. Każdy były poseł czy posłanka - tak jest w przepisach i tradycji - może wejść do Sejmu. I wejdą, ale głosować nie będą. Te mandaty wygasły. Nie ma żadnej możliwości, żeby zagłosowali. Mogą sobie popatrzeć, nikt nie zabrania tego - mówił Gawkowski.
"Prezydent chce im otworzyć drogę do tego, żeby dalej mogli być w polityce"
- Prezydent chce im otworzyć drogę do tego, żeby dalej mogli być w polityce. Za chwilę wybory i jestem przekonany, że obaj będą na listach do europarlamentu. Tam będą pokazywali, że byli więźniami politycznymi. 23 stycznia 2024 roku zapisze się w historii jako dzień, w którym zdewastowano autorytet prezydenta, a zrobił to sam prezydent - powiedział gość "Kropki nad i".
- Nagle prezydent staje dzisiaj i mówi, że on jest obrońcą konstytucji. Prezydent był pierwszym urzędnikiem w Polsce, bo jest głową państwa, który pozwalał na jej dewastację. Dzisiaj, kiedy rząd Donalda Tuska i my wszyscy ją naprawiamy, on staje i mówi, że będzie bronił dalej polityków PiS-u. Niewiele się spodziewałem po Dudzie, ale tego, że się skompromituje, będzie wszystkim przeszkadzał i na koniec jeszcze spoliczkuje sam siebie, to naprawdę przekracza moje nawet wielkie doświadczenie polityczne - komentował Gawkowski.
Za co zostali skazani Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik
Zarówno Mariusz Kamiński, jak i Maciej Wąsik zostali prawomocnie skazani przez warszawski sąd okręgowy za niedopełnienie obowiązków oraz przekroczenie uprawnień. Chodzi o okres od 14 grudnia 2006 roku do 5 lipca 2007 roku i działania dotyczące tzw. afery gruntowej. W okresie Mariusz Kamiński był szefem Centralnego Biura Antykorupcyjnego, a Maciej Wąsik jego zastępcą. Razem z nimi skazano również dwóch innych członków ówczesnego kierownictwa CBA.
Jak stwierdził sąd okręgowy, Mariusz Kamiński "przekroczył przyznane mu uprawnienia i nie dopełnił ciążących na nim obowiązków" w ten sposób, że "kierował popełnieniem" czynu zabronionego przez podległych mu funkcjonariuszy CBA "pomimo braku podstaw prawnych". Wyrok mówi m.in. o zaplanowaniu, zorganizowaniu i zrealizowaniu "przy wykorzystaniu wykonujących jego polecenia funkcjonariuszy CBA" (w tym Macieja Wąsika - red.) prowokacji. Stwierdza, że "zlecił zainicjowanie na podstawie podrobionych dokumentów" przeprowadzenie odrolnienia gruntów. Aby to uwiarygodnić - jak stwierdza sąd - "zlecił podrobienie szeregu dokumentów urzędów administracji rządowej i samorządowej", które wymieniono w wyroku.
W odniesieniu do Macieja Wąsika sąd stwierdził, że nie dopełnił ciążących na nim obowiązków w ten sposób, że "wykonując polecenia przedłożonego, to jest Szefa CBA Mariusza Kamińskiego, których realizacja spowoduje popełnienie czynu zabronionego, nie dopełnił wynikającego z art. 71 ust. 2 cytowanej ustawy o CBA obowiązku odmowy wykonania polecenia, a także przekroczył uprawnienia w ten sposób, że zlecił podległym mu pracownikom przeprowadzenie czynności operacyjno-rozpoznawczych (…) pomimo braku podstaw prawnych do ich realizacji".
Czym była tzw. afera gruntowa
Afera gruntowa była prowokacją wymierzoną przeciwko ówczesnemu wicepremierowi w rządzie Jarosława Kaczyńskiego - Andrzejowi Lepperowi. Jak przypomina Konkret24, latem 2007 roku CBA przeprowadziło operację, w ramach której wręczono dwóm osobom w kierowanym przez Leppera Ministerstwie Rolnictwa tzw. kontrolowaną łapówkę za odrolnienie gruntu na Mazurach. Przeciek utrudnił jednak doprowadzenie sprawy do końca. Według sądu Kamiński zaplanował i zorganizował prowokację CBA, zlecił wprowadzenie w błąd jednej osoby i podżeganie do korupcji, podczas gdy brak było podstaw do wszczęcia operacji CBA w resorcie rolnictwa. Polecenia Kamińskiego wykonywał jego zastępca Maciej Wąsik i dwóch oficerów z pionu operacyjno-śledczego - czytamy na Konkret24.
Źródło: TVN24