Wpłaty na kampanię wyborczą premiera Mateusza Morawieckiego, dokonywane przez związane z nim osoby obsadzone w państwowych spółkach, były głównym tematem rozmowy w "Faktach po Faktach". Dyskutowali współpracowniczka Fundacji Batorego Grażyna Kopińska oraz prezes zarządu Watchdog Polska Szymon Osowski. - Nie jest to naruszenie prawa, ale nie wygląda to dobrze, gdy osoby, które zajmują wysokie stanowiska w spółkach Skarbu Państwa, wpłacają na fundusz wyborczy, jeszcze wskazują na konkretnego polityka - powiedział Osowski. Zdaniem Kopińskiej podobne sytuacje występują w polskiej polityce od lat.
Reporter "Czarno na białym" Dariusz Kubik i dziennikarz portalu tvn24.pl Grzegorz Łakomski uzyskali kopie potwierdzeń przelewów na fundusz wyborczy Prawa i Sprawiedliwości. Wynika z nich, że osoby zatrudnione na wysokich stanowiskach w spółkach Skarbu Państwa płacą na kampanię PiS. I jako cel wpłat wskazują nie tylko premiera, ale również innych członków rządu nadzorujących spółki z udziałem państwa. Co do zasady każdy może wpłacić pieniądze na fundusz wyborczy dowolnej partii. Pod warunkiem, że dobrowolnie. Jednak gdy wpłat dokonują pracownicy instytucji zależnych od rządu, pojawia się szereg pytań.
O tej sprawie dyskutowali w "Faktach po Faktach" w TVN24 ekspertka do spraw przejrzystości życia publicznego, współpracowniczka Fundacji Batorego Grażyna Kopińska oraz prezes zarządu Watchdog Polska Szymon Osowski.
CZYTAJ TEKST PREMIUM: "Chcą się odwdzięczyć wprost Mateuszowi Morawieckiemu. I to jest ta transakcja wiązana"
Ekspertka: to jest wszystko bardzo nieetyczne, ale polityka taka jest
Kopińska zwracała uwagę, że to, iż "były duże wpłaty w trakcie kampanii wyborczej czynione na polityków, to jest sytuacja, z którą się spotkamy od lat". Pytana, czy mechanizm "coś za coś" jest czymś nowym w polskiej polityce, odparła: - Nowa jest, powiedziałabym, wielkość tego procederu.
- Taka sytuacja, że na przykład wszyscy posłowie, radni, osoby, które dostały z rozdania partyjnego stanowiska w spółkach samorządowych czy państwowych, płacą tak zwane VIP-owskie składki, czyli wyższe składki do partii czy też wyższe składki w trakcie kampanii wyborczej na fundusz wyborczy, była stosowana od lat. Kwestia jest tylko tego, że tym razem jest to zdecydowanie więcej, przede wszystkim więcej jest takich osób, które tego typu wpłaty wnoszą - komentowała.
- Jaka jest motywacja, nie wiemy - zwróciła jednocześnie uwagę. - To może być motywacja tego typu: chcę podziękować. A może to być motywacja tego typu: liczę na coś - oceniła. - Oczywiście to jest wszystko bardzo nieetyczne, ale polityka taka jest, powiedziałabym - dodała Kopińska.
Prezes Watchdog Polska: nie jest to naruszenie prawa, ale nie wygląda to dobrze
Osowski powiedział, że przede wszystkim chciałbym wiedzieć o motywacjach wpłacających. - Nie jest to naruszenie prawa, ale nie wygląda to dobrze, gdy osoby, które zajmują wysokie stanowiska w spółkach Skarbu Państwa, wpłacają na fundusz wyborczy, jeszcze wskazują na konkretnego polityka - mówił. Zwrócił jednocześnie uwagę, że "to jest wszystko zgodne z przepisami".
Prezes zarządu Watchdog Polska mówił również, że "nie jest to żadna nowa rzecz w polskiej polityce". - Bo takie sytuacje mamy, czy na poziomie miast, czy gmin i też w (...) polityce centralnej. Zatem spółki komunalne czy spółki Skarbu Państwa są takim miejscem gratyfikacji polityków czy zaprzyjaźnionych z nimi osób - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24