- Ze wszystkich cech i dokonań pana posła Mateckiego to, że chadza sobie po dachach, wydaje mi się najmniej kłopotliwe - skomentował w "Faktach po Faktach" Adrian Zandberg z partii Razem. - Od polityków wymaga się więcej - stwierdziła Urszula Pasławska z Trzeciej Drogi.
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia poinformował w piątek, że w nocy doszło do incydentu - ktoś przebywał na dachu budynku sejmowego, gdzie "nie powinien się znajdować, bo raczej o godzinie 3 lub 4 nikt na dachu się znajdować nie powinien". Pytany, czy to był Dariusz Matecki z Suwerennej Polski, przekazał tylko, że czeka na raport Straży Marszałkowskiej.
Matecki, którego nazwisko pojawia się w aferze wokół Funduszu Sprawiedliwości, poinformował kilkadziesiąt minut później, że był to on i że wszedł na dach, aby "zrobić sobie zdjęcie". Poza tym był trzeźwy i "nie widział żadnej Straży Marszałkowskiej".
Czytaj więcej: Poseł Matecki na dachu Sejmu. Hołownia o "incydencie": była 3-4 rano, czekam na raport
"Może lepiej, żeby już chodził sobie po dachach"
- Jeżeli to jest alkohol, to alkohol nie rozwiązuje żadnych problemów. Jeżeli to jest stres, no to rozumiem, że ma powody, ale dzisiaj wydaje się, że to nie jest największy problem pana Mateckiego - skomentowała incydent Urszula Pasławska z Trzeciej Drogi.
Podkreśliła, że "od polityków wymaga się więcej". - Dlatego też oczekiwałabym również od środowiska prawicy i Prawa i Sprawiedliwości tego, że ten chuligański czyn w jakimś sensie potępi, a nie będzie się z tego cieszyć - dodała.
- Ze wszystkich cech i dokonań pana posła Mateckiego to, że chadza sobie po dachach, wydaje mi się najmniej kłopotliwe - stwierdził Adrian Zandberg (Razem). Jak mówił, posła Mateckiego pamięta jako "postać naprawdę ponurą, która prowadziła w internecie kampanię złych emocji kierowanych przeciw różnym grupom społecznym". - Może lepiej, żeby już chodził sobie po dachach, niż wypisywał te rzeczy w internecie, które wcześniej wypisywał - dodał.
Zandberg wyznał, że nie spodziewa się reakcji ze strony Prawa i Sprawiedliwości. - Myślę, że były lata całe na to, żeby wyzbyć się tutaj złudzeń. Naszemu parlamentowi oczywiście chluby ta historia nie przynosi, ale powiem szczerze, są w tym parlamencie postaci mające na swoim sumieniu naprawdę gorsze rzeczy, niż łażenie po dachach - powiedział gość TVN24.
Zandberg o wyborach do europarlamentu: to był strajk wyborców
Zandberg i Pasławska komentowali także wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego.
- Po pierwsze, te wybory pokazały, że nawet pierwszy, który się bardzo cieszył, czyli Platforma Obywatelska, cieszyła się tak jak PiS 15 października. Bo co te wybory pokazały? Że dzisiaj znowu wygrała PiS z Konfederacją, łącznie - oceniła posłanka Trzeciej Drogi. Jej zdaniem "to jest dla nas wszystkich bardzo ważna informacja, bo chcemy uchronić Polskę przed rządami poprzednich".
Pytana o przyszłość Trzeciej Drogi, która w wyborach do PE zajęła czwarte miejsce (z 6,9-proc. poparciem), Pasławska odpowiedziała, że według niej "to jest bardzo ciekawy projekt młodych liderów, którzy zbudowali alternatywę dla dwóch dużych formacji politycznych". - Uważam, że on będzie kontynuowany. Dwa dobre skoki - w wyborach parlamentarnych i w wyborach samorządowych. I teraz nieudany skok. Trzeba wyciągnąć wnioski i iść dalej - stwierdziła.
- Tak naprawdę PiS-u po tych wszystkich złodziejstwach i nieudolności powinno już dawno nie być. A tymczasem widzimy dobry rezultat PiS. Czy on się bierze z tego, że PiS zdobył nowych wyborców? Nie. On się bierze z tego, że miliony ludzi są rozczarowane tym, jak wyglądała zmiana jesienią i tym, jak wyglądają rządy. I nie poszły na wybory - powiedział Zandberg.
- Słyszałem od ludzi na ulicach w tych ostatnich dniach kampanii: "Gdzie są mieszkania? Gdzie są związki partnerskie? Dlaczego są znowu długie kolejki do lekarza? Dlaczego idą w górę ceny energii, ceny gazu? Jak tak ma to wyglądać, to ja nie pójdę na wybory". I co my widzimy? Spadła bardzo mocno frekwencja. To jest strajk wyborców. Wyborcy nie poszli głosować - ocenił.
Co dalej z handlem w niedzielę?
Goście "Faktów po Faktach" rozmawiali również o kwestii niedziel handlowych. Projekt nowelizacji ustawy zakazującej handlu w niedziele złożyli pod koniec marca posłowie Polski 2050. Przewiduje on dwie niedziele handlowe w miesiącu. Za pracę w niedzielę przysługiwałoby podwójne wynagrodzenie, a pracodawca miałby obowiązek wyznaczyć pracownikowi dzień wolny, od 6 dni przed do 6 dni po dniu pracy w niedzielę.
- Stoimy tutaj po tej samej stronie, po której stoi organizacja zrzeszająca pracowników handlu. Oni mówią bardzo jasno i jednoznacznie. Po pierwsze, że chcą wolnego w niedzielę. Po drugie, że dzisiaj sytuacja w sklepach wielkopowierzchniowych jest taka, że już pracowników jest za mało, już nie ma pełnej obsady w sklepach. Już te pięćdziesięcio... często sześćdziesięcioletnie panie, które są znaczną częścią pracowników marketów, są bardzo mocno przeciążone. I jeśli doda się kolejny dzień, to najzwyczajniej w świecie będą przeciążone jeszcze mocniej - mówił Zandberg.
Dodał, iż "to jest ten dzień, do którego ludzie przyzwyczaili się już, że mogą spędzić go ze swoją rodziną". - To jest spora grupa pracowników handlu. My stoimy na stanowisku, że warto uszanować ich stanowisko w tej sprawie. I tak też działamy w parlamencie - przekonywał. Dodał, że "tak naprawdę tych chętnych po stronie gospodarczej do tego, żeby przywracać handel w niedzielę, z roku na rok jest coraz mniej".
- Przez ostatnie osiem lat swoboda gospodarcza została bardzo nadszarpnięta. Potrzebna nam jest i dyskusja, i projekty, które wzmocnią przedsiębiorczość i wzmocnią polską gospodarkę - podkreśliła Pasławska. Zaznaczyła, że w tę debatę należy zaangażować nie tylko organizacje przedsiębiorców i związki zawodowe, ale również oddać głos samorządom.
Zwróciła uwagę, że "mamy tereny bardzo turystyczne, gdzie aż się prosi, żeby tam uwolnić handel". - Ale trzeba o tym rozmawiać - zaznaczyła.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Kancelaria Sejmu