Choć Daniel Obajtek kierował rządową agencją, a następnie strategicznymi spółkami Skarbu Państwa, uniknął "prześwietlenia" przez służby specjalne – wynika z informacji tvn24.pl. Jak sprawdziliśmy, w przeszłości nie tylko prezes, ale wszyscy członkowie zarządu koncernu PKN Orlen mieli "certyfikaty bezpieczeństwa", gwarantujące dostęp do tajemnic państwa. Obajtek go nie ma.
Kariera Daniela Obajtka nabrała zawrotnego tempa jesienią 2015 roku, gdy ówczesny minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel powierzył ówczesnemu wójtowi gminy Pcim funkcję prezesa Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Jak działa "wirówka"
Przez Agencję przepływają miliardy unijnych dotacji dla polskich rolników. Dlatego, według naszych rozmówców ze służb, każdy z wcześniejszych jej szefów był dokładnie prześwietlany przez służby specjalne.
- Istnieją dwie formy weryfikacji kandydatów na najważniejsze stanowiska w państwie. Pierwsza, nieformalna, to tak zwana wirówka. Drugi, znacznie precyzyjniejszy mechanizm, wiąże się z przyznaniem dostępu do tajemnic państwowych – wyjaśnia Paweł Wojtunik, były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Według naszych ustaleń, Daniel Obajtek nigdy nie został poddany "wirówce" i, mimo że kolejno kierował rządową agencją i dwiema strategicznymi spółkami Skarbu Państwa – Energą i Orlenem, nie zdobył poświadczeń dopuszczających go do tajemnic państwowych.
Zadaniem "wirówki" jest zebranie wiedzy z policji i służb o kandydacie do objęcia wysokiego stanowiska. Tak, by decydujący o powołaniu politycy nie nominowali osoby, która ma na przykład wkrótce zostać zatrzymana bądź ciągną się za nią niewyjaśnione sprawy z przeszłości.
Współpracownicy premiera Donalda Tuska mówią tvn24.pl, że on sam korzystał z "wirówki", dodając do niej kolejny element. - Na kilka tygodni przed planowaną nominacją dawaliśmy przeciek do mediów i czekaliśmy na informacje, które spłyną. Śmialiśmy się, że to jak z zapowiedziami w kościołach, by zgłaszali się ci, którzy wiedzą o czymś, co przeszkadza w zawarciu małżeństwa, a w naszym przypadku objęciu stanowiska – mówi współpracownik byłego premiera.
Komendant na podsłuchu
Tyle że w przypadku kandydatury Daniela Obajtka politycy PiS i bez "wirówki" wiedzieli, że jest on objęty śledztwem.
Jak informowaliśmy na łamach tvn24.pl, najważniejsi przedstawiciele tej partii wielokrotnie bronili Obajtka – najpierw, gdy na polecenie prokuratury został zatrzymany i formułowano wobec niego zarzuty, a później gdy prokurator skierował do sądu akt oskarżenia.
Sprawa karna Obajtka, gdy obejmował on stanowisko prezesa ARiMR, była w sądzie. Prokurator oskarżał go wówczas o to, że jako wójt Pcimia przyjął łapówkę (50 tys. zł), a także - wraz z innymi osobami - naraził spółkę, w której kiedyś pracował, na stratę 1,4 miliona złotych.
Dla porównania w tym samym czasie, gdy Daniel Obajtek trafił do ARMiR, stanowisko komendanta głównego policji obejmował na wniosek ministra spraw wewnętrznych Mariusza Błaszczaka inspektor Zbigniew Maj.
- W tym przypadku minister Błaszczak nie sprawdził, co służby wiedzą o kandydacie na szefa policji. A świeżo nominowany komendant był wtedy rozpracowywany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne oraz policyjne Biuro Spraw Wewnętrznych – mówi tvn24.pl oficer Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
To, że dopiero po odebraniu nominacji na stanowisko komendanta głównego policji Maj został prześwietlony, przyznał na posiedzeniu sejmowej komisji minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński.
Ale są ważne różnice między sytuacją Daniela Obajtka a Zbigniewa Maja. Rzeczywiście, wobec tego drugiego toczyło się wtedy śledztwo prokuratorskie, a Centralne Biuro Antykorupcyjne go "rozpracowywało", m.in. podsłuchując jego rozmowy telefoniczne. Nie miał on jednak postawionych żadnych zarzutów karnych – jak miało to miejsce w przypadku Daniela Obajtka. Zresztą, po wielu latach, obydwa toczące się postępowania wobec Maja prokuratura umorzyła z powodu "braku cech przestępstwa".
Minister po wyroku
- Mimo tych przypadków "wirówka" nadal nie działa, a rządzący nie wyciągnęli żadnych wniosków. W 2020 roku nominację na stanowisko ministra objął polityk, który w swoich studenckich latach został skazany za posiadanie i handel narkotykami – twierdzi w rozmowie z tvn24.pl jeden z posłów rządzącej koalicji.
Informację tę potwierdziliśmy w kilku niezależnych od siebie źródłach.
Znów, jak w przypadku Maja, sprawa wyszła na jaw dopiero po wręczeniu nominacji. Choć wyrok, zgodnie z prawem, uległ już zatarciu, to - również zgodnie z prawem - w policyjnych bazach danych pozostały szczegółowe zapisy o sprawie i wyroku.
- Państwo musi wiedzieć takie rzeczy, by nie stanowiły np. łatwej okazji do werbunku przez obce służby lub brutalnego szantażu ze strony grup przestępczych – mówi były minister spraw wewnętrznych i administracji Marek Biernacki.
Kto jest "kierownikiem zakładu"
Sprawę karną wobec Daniela Obajtka umorzono dopiero w 2017 roku, gdy on sam był już prezesem Energi S.A., strategicznej spółki Skarbu Państwa.
Ten energetyczny koncern, podobnie jak kierowany dziś przez Obajtka PKN Orlen, znajdował się na krótkiej liście spółek o istotnym znaczeniu dla gospodarki.
Według naszych źródeł, jako prezes, Obajtek nie otrzymał poświadczeń bezpieczeństwa, które umożliwiają dostęp do tajemnic państwa. Precyzyjniej: nigdy nie poddał się on niezwykle skrupulatnej procedurze, którą przeprowadza Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego lub Służba Kontrwywiadu Wojskowego.
Zapytaliśmy biuro prasowe Orlenu, czy prezes spółki ma dostęp do tajemnic państwowych.
"Tego typu informacje są prawnie chronione, w związku z tym spółka nie może udzielić odpowiedzi na pytania. Jednocześnie chcielibyśmy podkreślić, że w PKN Orlen zgodnie z ustawą o ochronie informacji niejawnych, za ochronę informacji odpowiada kierownik przedsiębiorcy, o którym mówi ustawa" – taką odpowiedź przesłało nam biuro prasowe koncernu.
Jednak wbrew tej odpowiedzi to, czy ktoś posiada certyfikat, nie stanowi tajemnicy – świadczą o tym choćby komunikaty rzecznika prasowego ministra koordynatora służb specjalnych, które dotyczą certyfikatów konkretnych osób, wymienianych w nich z imienia i nazwiska.
Zarazem odpowiedź biura prasowego oznacza, że zarząd Orlenu wybrał jedną osobę, która została "kierownikiem przedsiębiorcy" i to ona posiada dostęp do tajemnic. Według naszych niezależnych od siebie źródeł nie jest nią Daniel Obajtek.
Zadaliśmy szereg pytań Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego o "poświadczenia bezpieczeństwa" dla Daniela Obajtka jako prezesa ARiMR i później Energi oraz Orlenu.
ABW odpowiedziała krótko: "Nie komentujemy sprawy".
Poprzednicy Obajtka z certyfikatami
Tymczasem, jak sprawdziliśmy, kierujący Orlenem od roku 2008 do końca 2015 prezes Dariusz Jacek Krawiec posiadał taki dostęp.
- Jak i wszyscy pozostali członkowie zarządu. Nie ma takiego wymogu ustawowego, ale dyktuje to rozsądek. Akurat Orlen dysponuje strategiczną wiedzą, prezesowi mogą się przydać także informacje płynące ze służb bądź innych agend państwa – mówi nam jeden z byłych członków zarządu spółki, prosząc o zachowanie anonimowości.
Redakcja tvn24.pl sprawdziła, jak wygląda sytuacja w niektórych z 30 spółek o istotnym znaczeniu dla państwa. Cały zarząd gazowego giganta PGNiG, na czele którego w latach 2016-2019 stał Piotr Woźniak, posiadał takie certyfikaty – potwierdziliśmy wśród członków tego zarządu.
- To prześwietlenie przez służby, które narzuciła ustawa o ochronie informacji niejawnych, jest naprawdę drobiazgowe. Daje jakąś pewność, że ludzie nie mają grzechów z przeszłości bądź aktualnie podejrzanych relacji – mówi nam pracownik tej firmy.
Podobnie procedurę dopuszczenia do tajemnic państwa przeszedł m.in. aktualny prezes Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych Maciej Biernat.
- Dzieje się tak dlatego, że nie mamy systemu, tylko wszystko zależy od dobrej woli decydentów, którzy najczęściej nie chcą być niczym krępowani przy nominacjach – mówi oficer Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Tajemnice finansowe i alkowy
By otrzymać dostęp do informacji tajnych bądź ściśle tajnych, trzeba wypełnić niezwykle szczegółową ankietę bezpieczeństwa osobowego, której sam wzór liczy 45 kart.
Starający się o certyfikat musi wpisać tam m.in. szczegółowe dane o stanie swojego majątku, a także najbliższej rodziny. Przyznać się służbie należy nie tylko do uprawiania hazardu - choćby okazjonalnego - ale również np. opisać każdą spóźnioną ratę kredytu.
Inna z rubryk brzmi: "czy zażywa Pani/Pan lub zażywała w przeszłości środek odurzający lub substancje psychotropową". W tej samej części należy opisać wszystkie terapie, które się przechodziło.
- Dla mnie najtrudniejsze było opisanie wszystkich obcokrajowców, z którymi miałem styczność. Studiowałem za granicą, później pracowałem, mam tam do dziś wiele znajomości – wspomina nam jeden z byłych prezesów spółek Skarbu Państwa.
Wszystkie informacje z formularza są następnie sprawdzane przez funkcjonariuszy z pionu informacji niejawnych ABW bądź SKW. Najpierw w bazach danych jak księgi wieczyste, w bankach, ale także poprzez wywiady środowiskowe wśród znajomych i sąsiadów kandydata.
- Gdyby Daniel Obajtek wypełnił ten formularz, to m.in. musiałby w nim opisać swoje znajomości z osobami ze świata przestępczego, z którymi siedział na ławie oskarżonych. Nie widzę możliwości przyznania takiej osobie certyfikatów – mówi nam jeden z funkcjonariuszy. - Dlatego też są liczne przypadki najważniejszych polityków, urzędników i menadżerów, którzy przez całe lata skutecznie unikają występowania o dostęp do tajemnic państwowych – dodaje.
Wymogi formalne
Jednym z wieloletnich urzędników w Polsce, którzy uniknęli tej procedury jest Teresa Tatiana Czerwińska, minister finansów w latach 2018-2019. Czerwińska urodziła się w rodzinie o polskich korzeniach w 1974 roku, na terenie ówczesnego Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, a dzisiejszej Łotwy. Skończyła studia w Polsce, karierę urzędniczą rozpoczęła w Komisji Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych. Funkcję wiceministra nauki i szkolnictwa wyższego objęła w 2015 roku, a następnie przeszła na podobne stanowisko do resortu finansów.
- To nie były stanowiska, które wiązały się z prawnym wymogiem dostępu do tajemnic państwa. Gdy w styczniu 2018 roku objęła stanowisko ministra finansów, otrzymała już dostęp do tajemnic państwowych bez żadnych sprawdzeń, na mocy ustawy, jak każdy inny minister konstytucyjny. Nie uważam, że z panią minister wiąże się jakakolwiek zła historia. Zauważam jedynie, że sprawnie uniknęła dokładnych sprawdzeń – mówi nasz rozmówca ze służb.
Redakcja tvn24.pl jeszcze w 2018 roku - czyli momencie powołania Teresy Tatiany Czerwińskiej na stanowisko wiceministra finansów - zapytała resort finansów, czy przeszła procedurę certyfikacji dającą dostęp do tajemnic państwa.
"Pani minister spełniła wszystkie wymogi formalne i weryfikacje związane z powołaniem jej na funkcję Podsekretarza Stanu" – odpisało nam wtedy biuro prasowe resortu finansów.
Żona podejrzanego
Do jeszcze ciekawszej sytuacji doszło w październiku 2019 roku. 4 października minister środowiska wręczył nominację nowej szefowej Państwowego Instytutu Geologicznego. Jeszcze tego samego dnia została odwołana. Po pytaniach mediów okazało się, że mąż nowej szefowej rok wcześniej został zatrzymany pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji.
- Służby zadziałały błyskawicznie – chwalił wtedy w rozmowie z dziennikarzem tvn24.pl jeden z ministrów.
Inna sytuacja miała miejsce w przypadku sejmowego głosowania nad powołaniem Mariana Banasia na stanowisko prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Już wtedy Centralne Biuro Antykorupcyjne od kilku miesięcy prowadziło kontrolę oświadczeń majątkowych, które składał jako wiceminister finansów i następnie minister finansów.
Z kolei nominację na funkcję ministra finansów Marian Banaś odbierał z rąk prezydenta Andrzeja Dudy 4 czerwca 2019 roku. W tym samym dniu był przesłuchiwany przez prokuraturę jako świadek w sprawie swoich najbliższych współpracowników z resortu, podejrzanych o zorganizowanie mafii wyłudzającej zwrot podatku VAT.
System działa
Zapytaliśmy przewodniczącego sejmowej komisji do spraw służb specjalnych Waldemara Andzla (PiS), czy nie uważa, że w systemie bezpieczeństwa państwa dotyczącym nominacji na najważniejsze stanowiska urzędowe, w strategicznych spółkach, istnieją luki.
- To oczywiste, że pewne rzeczy mogą lub powinny działać szybciej, lepiej. Zawsze jest miejsce na poprawę. Ale ja nie widzę większych problemów – przekonuje.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24