"Gazeta Wyborcza" przytoczyła w poniedziałkowej publikacji fragmenty aktu oskarżenia, który dotyczył między innymi Daniela Obajtka i jego współpracy z grupą Macieja C., pseudonim "Prezes". Jest w nim mowa między innymi o wyłudzaniu pieniędzy poprzez "puste faktury" i 50 tysiącach złotych łapówki, które Obajtek miał otrzymać w czasie, gdy był wójtem. Akt ten - jak pisze "GW" - "prokuratura Ziobry wycofała z sądu" w 2016 roku.
"GW" przypomina, że w akcie oskarżenia, który trafił w 2013 roku do sądu, było ośmiu oskarżonych - "czterech działa w grupie przestępczej Macieja C. ('Prezesa'). Pozostałych, w tym ówczesnego wójta Pcimia i wschodzącą gwiazdę PiS Daniela Obajtka, z bandą 'Prezesa' łączy oszustwo na sprzedaży granulatu do produkcji rur PCV i łapówka".
Obajtek i "Prezes" mieli prowadzić "wspólny proceder przestępczy polegający na wyłudzaniu znacznych kwot pieniężnych związanych z fikcyjnymi dostawami tak zwanego granulatu przemiału PCV na szkodę firmy Elektroplast w Stróży". Obajtek pracował w firmie Elektroplast - przedsiębiorstwie swoich wujów - przed 2006 rokiem, kiedy to został wójtem Pcimia.
Obajtek miał podpisywać puste faktury, które miał opłacać Elektroplast. Jak czytamy w "Wyborczej", prokuratura ma 45 faktur wystawionych przez Art-Pol na Elektroplast, chodzi o 1,5 miliona złotych. "Na każdej fakturze znajdują się podpisy Daniela Obajtka jako osoby uprawnionej do odbioru dokumentu".
"Uznając najbardziej korzystną wersję dla oskarżonych, stwierdzić należy, że dostawy odpowiadały faktycznie kwocie 537 tysięcy złotych. Pozostała kwota stanowiła więc wyłudzenie na szkodę Elektroplastu" - cytuje akt oskarżenia "Wyborcza". Obajtek miał z tego dostać 530 tysięcy złotych - podaje dziennik.
W dokumencie można też przeczytać, że Obajtek miał odbierać pieniądze z oszustw na granulacie osobiście od pośredników "Prezesa" w różnych restauracjach w okolicach Krakowa.
"Rozpoznanie możliwości zarobienia pieniędzy"
W 2010 roku, kiedy Obajtek był już wójtem Pcimia, spotkał się z Jerzym R., bliskim współpracownikiem "Prezesa". Jak czytamy, zadaniem, które dostał R., było "rozpoznanie możliwości zarobienia pieniędzy w związku z wykorzystaniem stanowiska wójta gminy zajmowanego przez Obajtka".
Podczas tej rozmowy Obajtek "opowiedział o planowanej realizacji inwestycji sieci wodno-kanalizacyjnej, a jej koszt ocenił na kilkadziesiąt milionów złotych".
"Dał przy tym do zrozumienia, że C. i jego ludzie mogą wziąć w nim udział, ale nie muszą. R. zrozumiał to w ten sposób, że istnieje większa grupa osób zainteresowanych taką 'współpracą'. Po spotkaniu R. przekazał informacje Maciejowi C., który sam zaczął kontaktować się telefonicznie z D. Obajtkiem" - podaje "Wyborcza", cytując akt oskarżenia.
Na kolejnym spotkaniu, w którym udział wzięli Obajtek, "Prezes" i Jerzy R., "z rozmowy wynikało, że Obajtek jako wójt oczekuje pieniędzy za pomoc w wygraniu przetargu".
"Pięć dych dla wójta"
"Prezes" zdecydował wtedy, że "wchodzą w interes". Maciej C. przekazał Jerzemu R. kopertę z 50 tysiącami złotych, która miała trafić do Obajtka. "Przekazując mu kopertę Maciej C., powiedział, że jest to 'pięć dych dla wójta'. Dodał, że miała to być dla niego zaliczka za przetarg, w którym wystartują".
"Jerzy R. niezwłocznie wsiadł do samochodu i pojechał na umówione spotkanie. Ograniczyło się praktycznie do przekazania pieniędzy, po czym Jerzy R. i Daniel Obajtek rozjechali się w swoje strony" - czytamy.
Na kolejnym spotkaniu Obajtek miał przekazać Jerzemu R. "zamkniętą kopertę formatu większego od A4, grubości około 7-8 cm, w której znajdowały się dokumenty dotyczące technicznej strony przetargu. Daniel Obajtek nie stwierdził wprost, że są to dokumenty zastrzeżone dla innych osób, dał jednak do zrozumienia, że ułatwią one sporządzenie takiej oferty, która pozwoli wygrać przetarg" - czytamy w "GW".
Obajtek "miał najazd ludzi Macieja C."
Firma, z którą współpracował "Prezes" nie wygrała jednak przetargu i "odpadła w przedbiegach". Maciej C. "miał pretensje do Jerzego R. o to, że 'nie dopilnował sprawy i wszystko sp******ił'. Nałożył na niego obowiązek zwrócenia wyłożonej przez siebie kwoty 50 tys. zł. i odsunął od dalszych kontaktów z wójtem. Od tego czasu Maciej C. sam miał kontaktować się z Danielem Obajtkiem" - czytamy.
Przetarg na kanalizację został unieważniony i rozpisany jeszcze raz. Jerzy R. miał usłyszeć od "Prezesa", że "wójt zobowiązał się wobec niego do tego, że da mu zarobić w związku z innymi inwestycjami na terenie Pcimia". Jednak po raz kolejny oferta firmy wspieranej przez Macieja C. nie wygrywa, zajmuje drugie miejsce.
Wiosną 2011 roku - czytamy w "GW" - Obajtek "miał najazd ludzi Macieja C". W akcie oskarżenia napisano: "Po tym, jak wywołali go z domu, powiedzieli, żeby nigdzie nie uciekał, tylko wsiadł z nimi do samochodu, następnie przez półtorej godziny wozili po okolicy, wywierając presję psychiczną, sugerując swoje zainteresowane nowym przetargiem w Pcimiu. Według D. Obajtka samochód miał przyciemniane szyby, a na tylnym siedzeniu nie posiadał klamek do wysiadania".
I dalej: "Pytali o dzieci, czy tu mieszka, czym zajmuje się jego rodzina. Oczywistym było dla D. Obajtka, że reprezentują interesy Macieja C. Następnie wspólnie pojechali do restauracji 'Bida' pod Myślenicami, gdzie przy stoliku na zewnątrz lokalu zjedli razem obiad. Dalej rozmawiali o przetargu, na koniec odwieźli go do domu. Na drugi dzień Obajtek zadzwonił do 'Prezesa' i zagroził, że następnym razem powiadomi organa ścigania, co spowodowało, że od tego czasu nie miał już żadnych kontaktów z Maciejem C.".
Śledztwo w sprawie Obajtka umorzone
Akt oskarżenia, o którym mowa, trafił do sądu w 2013 roku, jednak proces nie ruszył, bo "zawsze brakowała kogoś z oskarżonych". W kwietniu 2016 roku, czyli "nieco ponad miesiąc po przejęciu prokuratury przez Zbigniewa Ziobrę" - czytamy w dzienniku - postępowanie dotyczące Obajtka odebrano Prokuraturze Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim i przekazano prokuratorom z Piotrkowa Trybunalskiego.
Ci śledczy we wrześniu 2016 roku złożyli wniosek o wycofanie aktu oskarżenia z sądu i przekazanie z powrotem do prokuratury. Twierdzili - napisała "GW" - że "konieczne jest uzupełnienie materiału dowodowego".
Sprawa gangu Macieja C. wróciła do sądu w czerwcu 2017 roku, ale "już bez wątków związanych z Obajtkiem" - czytamy w dzienniku. Śledztwo w sprawie Obajtka trafiło na wyższy szczebel - do małopolskiego wydziału zamiejscowego Prokuratury Krajowej - i zostało umorzone w czerwcu 2017 roku. Obajtek był już wtedy prezesem państwowej spółki Energa.
Prokuratura: artykuł dotyczy zdarzeń, które nigdy nie miały miejsca
W poniedziałek rano po publikacji "Wyborczej" Prokuratura Krajowa wydała oświadczenie. Napisała, że artykuł "dotyczy zdarzeń, które nigdy nie miały miejsca".
"Ich opis znalazł się w akcie oskarżenia, który został przez sąd zwrócony na wniosek prokuratury z uwagi na ułomność materiału dowodowego. Decyzją prokuratora postępowanie przeciwko Danielowi Obajtkowi i czterem innym osobom zostało umorzone. Postanowienie o umorzeniu śledztwa zostało prawomocnie utrzymane przez Sąd Okręgowy w Krakowie, który czynności dowodowe przeprowadzone przez prokuratora ocenił jako skrupulatne, wnikliwe i rzetelne" - czytamy w oświadczeniu.
Pełnomocnik Obajtka: podejmiemy kroki prawne
Pełnomocnik Obajtka Maciej Zaborowski również wydał oświadczenie, w którym napisał, że "ani jeden z zarzutów, przytaczanych przez 'GW' nie został potwierdzony, a Daniel Obajtek nigdy nie został skazany wyrokiem jakiegokolwiek sądu". Oświadczenie opublikował sam Obajtek na Twitterze.
"Niezawisły sąd oczyścił Pana Daniela Obajtka z wszelkich zarzutów i potwierdził, że zostały one oparte na niespójnych, niejasnych i sprzecznych z innymi dowodami zeznaniach osób, których wiarygodność została oceniona jako znikoma" - czytamy.
Sąd - dodał pełnomocnik - "potwierdził, że Daniel Obajtek nie tylko nie współdziałał z żadną grupą przestępczą, ale podjęte przez niego decyzje były oczywiście sprzeczne z interesem tej grupy".
Pełnomocnik przypomina, że sam Maciej C. oświadczył, iż "pomówienia, które kierował przeciwko Danielowi Obajtkowi, wynikały wyłącznie z dążenia do złagodzenia jego własnego wyroku". "Osoby obciążające Pana Daniela Obajtka, tymi pomówieniami, usiłowały uzyskać dla siebie jak najniższe wymiary kary" - tłumaczył.
"W związku z kolejną publikacją przez 'Gazetę Wyborczą' treści naruszających dobra osobiste Pana Daniela Obajtka podjęte zostaną stosowne kroki prawne" - zapowiedział.
Źródło: "Gazeta Wyborcza" PAP