W przypadku Jana Pawła II dokładnie przeanalizowano wszystkie potencjalne dowody świętości. Wśród nich jest historia Polki, której rodzice uważają, że uzdrowił ją Jan Paweł II. - Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Ale byłem świadkiem tego. Widziałem - wspomina ojciec dziewczynki.
Gloria Maria Wrona ma dziś osiem lat i mieszka w Częstochowie. Jej rodzice są przekonani, że dziewczyna żyje dzięki wstawiennictwu Jana Pawła II.
Walka o życie Glorii
Była trzecim dzieckiem Joanny i Jacka Wrony. Dwie poprzednie ciąże przebiegały bez problemów. Trzecia, w szóstym miesiącu, okazała się wielkim zagrożeniem zarówno dla matki, jak i dla dziecka. - Nie spodziewałam się, że ta wiadomość będzie aż tak zła. Że to będzie rozgrywka o życie i śmierć dziecka - wspomina Joanna Wrona.
- Natychmiast po przyjęciu stwierdziliśmy, że mamy do czynienia z trudnym przypadkiem - opowiada Jerzy Sikora, kierownik Katedry i Kliniki Perinatologii i Ginekologii W Katowicach.
Gloria urodziła się w 27. tygodniu ciąży. Ważyła niespełna pół kilograma. Jako wcześniak nie miała jeszcze wykształconych wielu organów. Trwała walka o jej życie.
"Byłem świadkiem"
Na ośmiu stronach wypisu ze szpitala przedstawiony był stan zdrowia dziecka. Lekarze przewidywali poważne problemy, jednak w pierwszym roku życia okazało się co innego.
- Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Ale byłem świadkiem tego. Widziałem - mówi ojciec Glorii. - Oczywiście pojawia się pytanie: może to była zła diagnoza? Może. Ale mnie to nie interesuje - dodał. Mama Glorii mówi o intensywnych modlitwach z prośbą o wstawiennictwo Jana Pawła II o uratowanie dziecka.
Ta historia była brana pod uwagę przy beatyfikacji papieża Polaka. Ze zgłoszonych 6 tys. przypadków, sprawa Glorii znalazła się wśród 240 uzdrowionych.
"Każdy nosi swój krzyż"
O cudzie mówi też Rafał Rogowski. Chory na raka węzłów chłonnych miał jedno marzenie - spotkać się z papieżem. - Po czwartej chemii przyszła pielęgniarka i zapytała, jakie jest moje marzenie. Powiedziałem, że chciałbym się spotkać z Ojcem Świętym - wspomina Rogowski.
Pragnienie szesnastolatka spełniła fundacja "Mam marzenie". W czerwcu 2004 roku spotkanie odbyło się.
- Ojciec Święty powiedział, że każdy nosi swój krzyż. Jeden większy, inny mniejszy. A ja dostałem ten największy i muszę go nieść. Aż nastąpi dzień, kiedy ten krzyż ze mnie zdejmą. No i miał rację - kwituje uzdrowiony mężczyzna.
Po powrocie, gdy minęło kilka miesięcy, choroba zaczęła się cofać. - Ojciec Święty otworzył mi furtkę od wyzdrowienia. Ale do niej doprowadzili mnie lekarze - przyznaje Rafał Rogowski.
Autor: jl\mtom\kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24