"Kurs prowokacji" i "diabelnie zły pomysł" - tak dosłownie Aleksander Kwaśniewski na łamach magazynu "Vanity Fair" określa politykę braci Kaczyńskich wobec Niemiec. Były prezydent skarży się, że jego słowa zostały przeinaczone i wyrwane z kontekstu. Dotarliśmy do tekstu wywiadu i przytaczamy kontekst.
Na pytanie dziennikarza "Vanity Fair", jak bardzo Polacy nienawidzą Niemcy, Aleksander Kwaśniewski odpowiada: - Nie, wcale. Z badań sondażowych wynika, że Polacy szanują Niemców, mimo niemiecko-rosyjskiego porozumienia gazowego i działalności Eriki Steinbach. Trzeba jednak odróżnić poglądy Polaków od polityki rządzących. To dwie różne rzeczy. Jest dla mnie całkowitą zagadką, dlaczego Kaczyńscy realizują ten kurs prowokacji. To piekielnie zły pomysł. Niemieckie poparcie w naszych zabiegach o wejście do UE było tak ważne. Ze wszystkich krajów UE to my musimy mieć z Niemcami najlepsze stosunki - powiedział Kwaśniewski.
"Arcykatolicy i ludzie starsi ze wsi"
Były prezydent zarzucił premierowi posługiwanie się starymi stereotypami na temat Niemiec. - Te stereotypy funkcjonują w kręgach jego wyborców - "arcykatolików", wyborców starszych na wsi, ludzi, którzy czują się przegrani. Premier oferuje im dogodny wizerunek wroga - Niemców lub tych, którzy lepiej zarabiają - mówi Kwaśniewski.
Czy demokracja w Polsce może się wywrócić? Kwaśniewski odpowiada: - Tak, istnieje takie niebezpieczeństwo. Zostały zdemolowane standardy polityki, tego chyba nie można przecenić. Rugują młodych i aktywnych. Ich podejrzliwość i wywiad się nasila. Ale mamy jeszcze społeczeństwo cywilne. Rozpad demokracji, który mieliśmy na początku transformacji, może się znowu rozpocząć. Właśnie z powodu tak ciemnego epizodu jak Kaczyńscy.
Dobra znajoma Merkel
- Myślę, że pani Merkel jako dawna obywatelka NRD bardzo dobrze rozumie naszą sytuację. Ona zna potrzebę pewności, życzenia silnej władzy. Ale tak jak radzę moim rodakom nie myśleć o Steinbach jako reprezentantce Niemiec, tak Niemcy powinni rozsądnie reagować na Kaczyńskich. Ale gdy bracia wygrają następne wybory i będą kontynuować swoją politykę, to Berlin powinien swoją powściągliwość przemyśleć. Trzeba inaczej na te ataki reagować - powiedział Kwaśniewski.
Przyznał, że decyzja o wysłaniu polskich żołnierzy do Iraku, była jedną z najtrudniejszych w jego życiu. Przyznał, że błędem było podpisanie w 2003 roku przez Polskę listu z poparciem dla USA w wojnie z Irakiem. - Polska powinna była skonsultować się z partnerami z UE, co pozwoliłoby na uniknięcie wielu problemów, także w relacjach polsko-niemieckich. Dodał, że polscy żołnierze powinni do końca roku opuścić Irak.
Zaznaczył, że Kaczyńscy nie powinni powtarzać jego błędu z 2003 roku. - Musimy o tarczy rozmawiać w Unii. Umacnianie relacji europejskich powinno mieć absolutny priorytet. To jest chyba ważniejsze od rozwijania stosunków transatlantyckich - ocenił.
Z Wałęsą przeciwko Kaczyńskim
Na pytanie dziennikarza, jak to się stało, że dawni wrogowie, którzy ubiegali się o fotel prezydenta w 1995 roku, pochodzący z dwóch przeciwstawnych obozów: Solidarności oraz byłych koministów, zawiązali sojusz, odpowiada: - Powodem byli naturalnie Kaczyńscy. Moje stosunki z Wałęsą rzeczywiście się zmieniły - tłumaczy. Jego zdaniem, siła Kaczyńskich wynika z tego, że ich elektorat jest bardzo zdyscyplinowany i zawsze stawia się przy urnie.
Dostaje się także Donaldowi Tuskowi. - Platforma Obywatelska, ta największa partia opozycyjna, na której czele stoi Donald Tusk, jest tak samo konserwatywna jak Kaczyńscy. Podczas najbliższych wyborów, zapewne nie zdobędziemy większości. Być może dojdzie do koalicji Kaczyński-Tusk. Ale do czasu następnych wyborów, chcielibyśmy stworzyć coś rzeczywiście silnego. Wtedy moglibyśmy podjąć współpracę z Donaldem Tuskiem.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Vanity Fair