Do kogo będzie należał decydujący głos w Platformie Obywatelskiej: do Ewy Kopacz czy Grzegorza Schetyny? We wtorek zarząd partii omówi wyniki niedzielnych wyborów parlamentarnych i podsumuje kampanię wyborczą. Materiał "Faktów TVN".
W porównaniu z wyborami w 2011 PO przewagę zachowała tylko w dwóch województwach. PiS odebrał jej zwycięstwo w dziewięciu.
Partia musi sobie zadać pytanie, dlaczego się nie udało. We własnym gronie rozliczy się we wtorek. Właśnie wtedy dojdzie do podsumowania wyborów.
Jednoosobowa odpowiedzialność?
- Nie odbiliśmy się od majowej porażki Bronisława Komorowskiego - diagnozuje porażkę Sławomir Neumann. Jego słowa można odbierać jako zarzut pod adresem sztabu wyborczego, że ten nie wyciągnął lekcji z powszechnie krytykowanej kampanii byłego prezydenta.
Według niektórych, największym błędem było opieranie kampanii tylko na osobie Ewy Kopacz. Premier poświęciła się wyborom w całości, według wielu członków PO wykonała ogromną pracę, a jak stwierdził Michał Kamiński "uratowała" partię.
Mimo to uważa się, że w ostatnich tygodniach nie potrafiła udowodnić, że jest liderem. - Platformie potrzebne jest nowe przywództwo. Partia była kierowana jednoosobowo, bardzo energicznie, ale to oznacza też jednoosobową odpowiedzialność za tę kampanię - mówi Radosław Sikorski.
Wyciąganie wniosków
Na razie trudno spodziewać się kluczowych decyzji. Wybory w PO odbędą się najwcześniej pod koniec roku. Najbardziej powściągliwy jest Grzegorz Schetyna, o którym mówi się, że mógłby przejąć po Kopacz szefowanie w partii. - Musimy przede wszystkim postawić diagnozę - stanu PO i tego wyniku. Dopiero potem wyciągnąć wnioski.
Całkiem możliwy jest ewentualny sojusz partii z Nowoczesną. Sukces ugrupowania kierowanego przez Ryszarda Petru jest bezapelacyjny. Po pięciu miesiącach od powstania dostało się ono do Sejmu, gromadząc głównie elektorat rozczarowany PO. Sam Petru jednak niczego nie deklaruje.
Autor: TG/ja / Źródło: "Fakty TVN"
Źródło zdjęcia głównego: PAP