Włodzimierz Cimoszewicz rozstaje się z polityką i nie będzie startował w jesiennych wyborach. Taką decyzję były premier potwierdził w magazynie "Świat" w TVN24 Biznes i Świat. W programie mówił także o konsekwencjach ewentualnego opuszczenia strefy euro przez Grecję.
- Po 26 latach już uznałem, że to koniec wielkiej, bardzo interesującej i emocjonującej przygody, wystarczy - powiedział Cimoszewicz w rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zaleską. Potwierdził w ten sposób informacje, że nie będzie już startował w wyborach i wycofuje się z polityki.
Polityczne konsekwencje Grexitu
Gość programu "Świat" nawiązał do zaplanowanego na czwartek unijnego szczytu ws. Grecji. Cimoszewicz podkreślił, że będzie się poszukiwało kompromisu. - Jeżeli Grecja będzie musiała opuścić strefę euro to konsekwencje polityczne mogą poważniejsze dla całej Unii Europejskiej niż konsekwencje ekonomiczno-finansowe - stwierdził.
Wyjaśnił, że rezultaty ekonomiczne nie będą aż tak zauważalne, bo PKB Grecji w porównaniu do PKB całej UE "stanowi margines". - Pewnie odczułyby to mocno te banki, które udzieliły Grecji kredytów. To są głównie banki niemieckie - podkreślił. Wyjaśnił jednak, że największą konsekwencją Grexitu byłaby "polityczna klęska integracji europejskiej".
- To by wpływało na ogromne pogorszenie atmosfery politycznej i nastrojów w Europie: problemy związane z migracją, radykalizmem politycznym, populizmem, egoizmami - ocenił Cimoszewicz. - To byłaby poważna klęska polityczna.
Według Cimoszewicza, właśnie dlatego UE będzie starała się "usilnie", choć - jak podkreślił - "nie za wszelką cenę" ratować Grecję. Dodał jednak, że konsekwencje dla Polski z Grexitu byłyby niewielkie i dotknęły ewentualnie tylko turystów wyjeżdżających tam na wakacje.
Cimoszewicz: Polska nie poradzi sobie z imigrantami
Cimoszewicz był także pytany o sprawę imigrantów z Afryki. Stwierdził, że ta fala imigracyjna do Europy wypada niekorzystnie na tle imigracji do Stanów Zjednoczonych. Podkreślił, że oprócz imigrantów z Meksyku, którzy przyjeżdżają do prostych prac w USA, przyjeżdżają także ludzie świetnie wykształceni. Imigranci z Afryki Północnej szturmujący UE to - jak podkreślił - ludzie całkowicie bez wykształcenia.
Senator podkreślił, że z demografii jasno wynika, że Polska już niedługo będzie potrzebowała imigrantów, żeby wypełnili lukę pokoleniową. Jego zdaniem, sprzeciw dla kwot imigracyjnych to ze strony naszego rządu przejaw populizmu związany m.in. ze zbliżającymi się wyborami.
Stwierdził jednak, że jego zdaniem Polska nie poradziłaby sobie z przyjęciem ok. 3,5 tys. imigrantów, bo nie była w stanie zaopiekować się kilkuset Polakami mieszkającymi w Kazachstanie.
Autor: pk//gak / Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: tvn24 biś