Zator płucny jak nagły zabójca. Tak niespodziewanie zmarł biznesmen Jan Kulczyk. Szacuje się, że rocznie przez zator tętnicy płucnej umiera nagle nawet 50 tys. osób. Problemem jest brak charakterystycznych objawów choroby. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Do zatoru tętnicy płucnej może dojść nawet po bardzo drobnym zabiegu chirurgicznym. Skrzep tworzy się w żyle, a następnie przemieszcza się do serca i dalej do płuc. Objawy podobne są do zawału. Przyspieszony puls, duszności, ból w klatce piersiowej.
Najczęściej to choroba osób starszych, unieruchomionych. Jak mówi lek. med. Ryszard Feldman, Naczelny Lekarz Szpitala Praskiego w Warszawie, ocenia się, że od około 8 do 10 proc. pacjentów przebywających w szpitalu umiera z powodu zatoru płucnego. Lekarze twierdzą, że choroba to jedno, a drugie to jej prawidłowe rozpoznanie. Z tym bardzo często jest problem, bo oznaki nie są typowe. - Bywa tak, że pacjent zasłabnie i właściwie do tego się sprowadza ta choroba. Zasłabnięcie wynika z faktu, że gwałtownie spada przepływ przez układ krążenia, przede wszystkim układ krążenia płucnego - tłumaczy lek. med. Ryszard Feldman.
Prof. dr hab. Bogdan Hajduk dodaje, że objawy, które występują, pomimo, że niepokojące, są niecharakterystyczne. - W umyśle pacjentów, a co gorsza lekarzy, na plan pierwszy wysuwają się inne jednostki chorobowe - mówi.
Rocznie umiera 50 tys. osób
Marek Jóźwiak, wieloletni piłkarz Legii Warszawa, 10 lat miał zator po zabiegu przywodziciela uda. Wylądował na oddziale intensywnej terapii, gdzie w ostatniej chwili podano mu leki rozrzedzające krew. Wcześniej diagnozy były błędne. 6 lat temu zmarła Kamila Skolimowska, mistrzyni olimpijska w rzucie młotem. Zator był spowodowany nierozpoznawalną zakrzepicą. Wcześniej zawodniczka skarżyła się na bolącą łydkę.
Dieta, ćwiczenia i zdrowy tryb życia oddalają nas od zakrzepicy. Gdy jest jednak za późno, często jedynym skutecznym leczeniem jest zabieg chirurgiczny. Szacuje się, że rocznie przez zator tętnicy płucnej umiera nagle nawet 50 tys. osób.
Autor: js//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24