Widocznie Amerykanie mają jakieś sygnały, że Chiny rozważają możliwość przekazania broni Rosji. To, że mówi o tym sekretarz stanu USA, to polityczny przekaz ostrzegający Chiny - mówił w TVN24 Sławomir Dębski, dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. - Nie ma żadnych wątpliwości, że Rosja jest agresorem i w związku z tym pomaganie agresorowi będzie miało bardzo poważne konsekwencje - dodał.
Sekretarz stanu USA Antony Blinken powiedział w wywiadzie dla amerykańskiej stacji CBS News, że Chiny rozważają przekazanie Rosji broni, która może być wykorzystana przeciwko Ukrainie. Ostrzegł, że taki ruch Pekinu spotkałby się z "poważnymi konsekwencjami".
O słowach Blinkena mówił w poniedziałek w "Jeden na jeden" w TVN24 Sławomir Dębski, dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
- Do tej pory Chiny tego nie robiły, ale widocznie Amerykanie mają jakieś sygnały, że przynajmniej rozważają taką możliwość. Niewątpliwie jest to polityczny przekaz ostrzegający Chiny przed angażowaniem się po stronie rosyjskiej, udzielaniem jej wsparcia - powiedział.
Dębski: Rosja jest agresorem, pomaganie jej będzie miało poważne konsekwencje
Jak mówił, "sekretarz Blinken i w ogóle administracja Bidena przekazuje do Chin taki sygnał, że ponieważ są stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa [ONZ - przyp. red.] mają wynikające z tego tytułu obowiązki - obronę pokoju". - Nie ma żadnych wątpliwości, że Rosja jest agresorem i w związku z tym pomaganie agresorowi będzie miało bardzo poważne konsekwencje - podkreślił Dębski.
- To, czego Chiny muszą się obawiać najbardziej, to amerykańskie sankcje gospodarcze. Do tej pory nie było żadnych powodów, by administracja Bidena obkładała chińskie firmy jakimiś konsekwencjami za angażowanie się po stronie rosyjskiej. Natomiast obrona pokoju jest obowiązkiem Chin jako stałego członka Rady Bezpieczeństwa. Stany Zjednoczone, wolny świat, pozostali członkowie Rady Bezpieczeństwa [w przeciwnym wypadku - przyp. red.] będą musieli obłożyć kosztami Chiny i ich politykę - stwierdził dyrektor PISM.
Ocenił, że to "poważny argument, bo Chiny cały swój model gospodarczy oparły o współpracę z wolnym światem, o wolny handel, o ściąganie inwestycji zagranicznych". - Na przykład zakaz inwestowania w Chinach byłby bardzo poważnym ciosem - stwierdził.
Dębski: przemówienie Bidena ma dotyczyć wizji tego, jak ma wyglądać pokój
Dębski mówił też o rozpoczynającej się we wtorek wizycie prezydenta USA Joe Bidena w Polsce i przemówieniu, które ma wygłosić.
- Dla USA nie ma powrotu do "business as usual" - już od czasów poprzedniego przemówienia Joe Bidena, na Zamku Królewskim w Warszawie. Tamto przemówienie zdefiniowało politykę Bidena wobec tego konfliktu. Teraz przemówienie ma dotyczyć wizji tego, jak ma wyglądać pokój, jakiej Ukrainy, jakiego świata, jakiej Europy chcemy po zakończeniu tej wojny, którą Ukraina musi wygrać - powiedział.
Dodał, że "nie powinniśmy być zaskoczeni", jeśli w czasie wizyty Bidena w Warszawie pojawi się też prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
- Prezydent Zełenski jest dzisiaj takim przywódcą symbolem całego wolnego świata. Porozumiewa się ze społeczeństwami demokratycznymi ponad głowami przywódców, mobilizuje społeczeństwo demokratyczne po stronie Ukrainy, (…) ma ogromny moralny kapitał. Prezydent Biden z całą pewnością chciałby z tego moralnego kapitału skorzystać, (…) aby podkreślić, że wolny świat jest zdeterminowany w udzielaniu pomocy Ukrainie - mówił szef Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Dębski: to rzeczywiście będzie historyczne przemówienie
Zdaniem gościa TVN24 wystąpienie prezydenta Stanów Zjednoczonych w Warszawie "to rzeczywiście będzie historyczne przemówienie, z bardzo wielu powodów". - Po raz pierwszy w historii zdarza się, że prezydent USA przyjeżdża w jedno miejsce po raz drugi w ciągu roku. To, co wygłosi, to nie słowa tylko zdefiniowanie polityki Stanów Zjednoczonych. Nie tylko wobec tego, co się dzieje obecnie na Ukrainie, ale też tego, jak ma wyglądać świat w przyszłości. Zbliża się szczyt NATO, też na wschodniej flance, w Wilnie. Prezydent Biden zmobilizuje świat i powie, jakiej polityki wolnego świata wobec Ukrainy chcemy, jakiej przyszłości Ukrainy chcemy - mówił.
- Chciałbym, żeby powiedział, że Ukraina będzie miała prawo nie tylko do integralności terytorialnej, nie tylko do bezpieczeństwa, ale że będzie miała prawo uzyskać członkostwo w NATO - dodał Dębski.
Jak mówił, spodziewa się przemówienia, które "zmobilizuje sojuszników do poparcia amerykańskiej wizji, w której Ukraina będzie częścią wolnego świata".
Dębski: chciałbym, żeby Biden powiedział, że interesem USA jest wygrana Ukrainy
- Chciałbym, żeby prezydent Biden powiedział, że interesem USA jest nie tylko obronienie się Ukrainy, ale po prostu jej wygrana. Żeby powiedział, że Stany Zjednoczone doprowadzą do zwycięstwa Ukrainy - powiedział Dębski.
Jego zdaniem "jeżeli prezydent Biden sformułuje politykę Stanów Zjednoczonych w taki sposób, że celem, interesem bezpieczeństwa USA będzie wygrana Ukrainy w tej wojnie, to z całą pewnością pójdzie za tym polityka". - Pójdą za tym dostawy odpowiedniego sprzętu. Do tego, żeby Ukraina mogła wygrać, jest potrzebna artyleria dalekiego zasięgu, artyleria rakietowa, lotnictwo oraz czołgi - podkreślił.
Dębski o Orbanie: Myśli, że może dbać o Węgry, siedząc okrakiem. Tu nie ma miejsca na szarości
Sławomir Dębski odniósł się także do podejścia Węgier i premiera Viktora Orbana do rosyjskiej agresji na Ukrainę. - Myślę tak, że prezydent Zełenski, ale też w dużej części Polska zdefiniowała pojęcie wolnego świata na nowo w obliczu rosyjskiej agresji. Kto jest częścią koalicji wspierającej Ukrainę? Ten, kto podróżuje do Kijowa - ocenił.
- Premier Orban nie był dotychczas w Kijowie. On uważa, że można zapewnić interes i dbać o przyszłość Węgier, siedząc okrakiem na murze. A ja uważam, że sytuacja jest zero-jedynkowa. Nie ma możliwości, nie ma pola na szarości czy na balansowanie - podkreślił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24