|

Można było podać kawę, ale kazałem polać koniak. Ślady ust wyszły wręcz genialne

Usta
Usta
Źródło: Shutterstock
O tym, że polska kryminalistyka zasłynęła z pionierskich badań nad niestandardowymi metodami śledczymi, zadecydowały stan wojenny, przypadek i pocałunek włamywacza. Artykuł dostępny w subskrypcji

Jerzy Kasprzak, obecnie profesor i były dziekan Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, na początku lat osiemdziesiątych świeżo upieczony absolwent Uniwersytetu Łódzkiego, postanowił - po odbyciu służby wojskowej - zostać oficerem ludowego Wojska Polskiego. Wtedy też zapragnął napisać doktorat z kryminalistyki. Wybrał sobie temat trudny, bo niewygodny dla władzy: samookaleczenia popełniane w celu uniknięcia służby wojskowej. Jego promotorem był ówczesny prokurator generalny Lucjan Czubiński, dzięki któremu młody prawnik mógł zgłębiać tak grząski politycznie temat. Nastał stan wojenny. Czubiński przestał być prokuratorem generalnym i jednocześnie promotorem pracy Kasprzaka. Nikt nie chciał i nie był w stanie dalej poprowadzić ambitnego naukowca w oficerskim mundurze. Co było robić? Trzeba było, po dwóch latach pracy, zrezygnować z tematu samookaleczeń.

Czytaj także: